Autorem tekstu jest Marcin M. Drews. Współtwórca pierwszej polskiej gry przygodowej na PC “Tajemnica statuetki”. Od 1990 roku nieprzerwanie w branży d...
Marcin M. Drews: Węże Avalonu, czyli polskie cyberdelirium ukochane na Zachodzie
Autorem tekstu jest Marcin M. Drews. Współtwórca pierwszej polskiej gry przygodowej na PC “Tajemnica statuetki”. Od 1990 roku nieprzerwanie w branży dziennikarskiej, obecnie menedżer ds. komunikacji społecznej i scenarzysta w Can’t Stop Games oraz aktywny działacz klastra Creativro.
Jeśli grasz, by nasycić się efektami specjalnymi i odmóżdżyć po ciężkim tygodniu, nie czytaj dalej. A przynajmniej nie mów potem, że Cię nie ostrzegałem. Jeśli jednak lubisz pogłówkować, a przy tym zaciągnąć się psychodelicznym oparem absurdu i groteski, usiądź wygodnie i posłuchaj historii o facecie, który zrobił grę o wężach, choć ani jednego z nich nie ma w kieszeni. Panie i Panowie, oto Igor Hardy – Polak, który z takim imieniem i nazwiskiem powinien zrobić karierę w USA!
Ale od początku... Mniej więcej dwa lata temu udzieliłem portalowi gram.pl obszernego wywiadu, w którym powiedziałem:
Gry przygodowe są dziś niczym (...) kino skandynawskie – nie epatują efektami, nie skupiają się tylko na gołych cyckach, mają interesującą fabułę (ba, w ogóle mają fabułę!), mimo niewielkiego budżetu potrafią być odkrywcze, nie idą z duchem komercji i nie schlebiają gustom najniższym, a jednak potrafią dać takiego kopa w mózg, że pamiętamy je latami. Oczywiście nie sprzedają się też tak dobrze jak efektowny mainstream, ale mają naprawdę liczną rzeszę fanów.
Doskonałym przykładem, wręcz podwójnie wpisującym się w tę definicję, jest tytuł Snakes of Avalon. Dlaczego podwójnie? Po pierwsze to produkcja offowa, w której na próżno szukać spektakularnych eksplozji (chyba że masz na myśli mind–blow). Po drugie, zrobił ją Polak wraz z... dwoma Skandynawami!
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem nazwisko Igor Hardy, byłem przekonany, że to "Ajgor Hardi", szalony obcokrajowiec, który zabłysnął na rynku indie. Dopiero na jednym z forów poświęconych grom przygodowym odkryłem, że to Polak, a połączył nas fakt, że obaj stworzyliśmy gry przygodowe, których głównym bohaterem był... alkoholik funkcjonujący gdzieś na skraju delirium tremens. O mojej grze pisać nie będę, bo byłaby to megalomania, natomiast powiem krótko – Snakes of Avalon Igora Hardego to produkcja znakomita, choć podobnie jak oferta pewnego marketu, nie dla idiotów. Tetelo, znana twórcom gier niezależnych blogerka i dziennikarka, napisała na łamach Technopolis:
Czy Państwo grali już w „snejki”? To nieformalne, niegramatyczne, niemal pieszczotliwe określenie Snakes of Avalon – jednej z najciekawszych darmowych gier przygodowych minionego roku. W tej właśnie kategorii uwzględniały ją w podsumowaniach światowe serwisy niezależnym grom poświęcone, a dostrzegły i doceniły w recenzjach także media głównego nurtu. Można by rzec, że to najlepsza polska przygodówka Anno 2010.
Gra, która swą premierę miała w połowie 2010 roku, bardzo szybko stała się popularna na Zachodzie. Została okrzyknięta przez PCgamer jedną z najlepszych darmowych produkcji września 2010 roku i zdobyła tytuł Ulubionej Gry 2010 w plebiscycie MAGS. Wydawać by się mogło, że tak udany start zwróci uwagę polskich mediów. Nic bardziej mylnego. Węże nie rozpełzły się poza fora dla przygodówkowych geeków (do których sam się zaliczam). Opamiętanie przyszło dopiero rok później, gdy zaczęto w kraju nieśmiało dostrzegać, że rodzimy rynek indie to nie mit i może faktycznie warto by czasem pomóc, miast szkodzić wielkopańskim zatrzaskiwaniem drzwi przed nosem twórców z gminu (niżej podpisany miał w tym skromny swój udział, od 2007 roku kopiąc dziennikarzy glanem po jądrach celem zintensyfikowania ich wrażliwości na rodzime produkcje garażowe).
Snakes of Avalon to klasyczna w swej mechanice gra przygodowa point&click w trzeciej osobie. Tła i postacie to ręcznie malowane prace, a całości dopełnia wręcz doskonała muzyka Thomasa Regina, której pozazdrościłby sam David Lynch. Mało tego, kompozytor udostępnił soundtrack za darmo w sieci – i jeśli mogę Wam coś zasugerować, ściągnijcie, przesłuchajcie, pokochajcie, a potem wpłaćcie dobrowolny datek, bo naprawdę warto!
Fabuła opowiada o smutnym bywalcu podrzędnych barów, Jacku, który przypadkiem podsłuchuje rozmowę dwojga ludzi planujących morderstwo. Naszym zadaniem będzie udaremnić te zamiary, co oczywiście nie będzie łatwe – lekceważony przez wszystkich Jack musi się zmierzyć nie tylko z własnymi słabościami, ale i wynikającymi z nich psychodelicznymi halucynacjami. Grę w polskiej wersji językowej można pobrać tutaj, do czego szczerze zachęcam nie tylko fanów przygodówek, ale wszystkich, którzy interesują się tak rynkiem gier offowych, jak i nauką tworzenia fabuły interaktywnej – wszak mamy tu surrealistyczną opowieść, w której nie chodzi o to, by iść naprzód i strzelać.
I jedna mała sugestia – nie czytajcie nielicznych polskich recenzji, które w tym kraju zawsze pisze się według wzorca ocen gier AAA (to tak, jak gdyby filmy Woody’ego Allena krytykować za brak statków kosmicznych, spektakularnych wybuchów i pięknych Amazonek ujeżdżających dinozaury). I tu przy okazji mała anegdotka – moją przygodówkę recenzowały m. in. Onet i CD Action. Ten pierwszy na minus zaliczył mi zbyt trudne zagadki, ten drugi – zbyt łatwe…
Dlatego dajcie szansę Twardemu Ajgorowi, poświęćcie dwie godziny na skończenie Jego gry i oceńcie ją sami. To nie będzie czas zmarnowany!
A tymczasem spieszę donieść, że Hardy, zgodnie ze swym nazwiskiem, nie odpuścił i tworzy kolejną grę – The Thought Saved for Last – nietradycyjną przygodówkę w klimatach Twilight Zone. Specjalnie dla AntyWebu zdradził kilka szczegółów:
To mój projekt solo, poświęcony realizacji przeróżnych pokręconych ambicji designera gier, który nie musi nikogo słuchać. Przygodówka, w której interfejs ulega stopniowej degeneracji/dezintegracji. Rozbudowana manipulacja myślami głównej postaci. W dużej mierze eksperyment, jeśli chodzi o rozgrywkę i interfejs, mający rozruszać lekko skostniały gatunek gier przygodowych. Poświęciłem dużo czasu na stworzenie i opanowanie nowych narzędzi, wypracowanie pasującego stylu wizualnego, skrojenie fabuły na miarę tego, jak prezentuje się rozgrywka, a teraz zbieram wszystko to razem i dopilnowuję, żeby współpracowało.
Brzmi obiecująco, a jednego możemy być pewni – facet nie zasypia gruszek w popiele. A że jest niszowy, nie współpracuje z George’em Lucasem, nie wynajął nagich Amazonek na dinozaurach i do tego, głupi, robi coś za darmo? Dla mnie to wszystko są plusy, a z autopsji wiem, że minimum 100 tysięcy osób w tym kraju się ze mną zgodzi. Dajcie Igorowi szansę, zagrajcie w Jego tytuł i wesprzyjcie twórcę – jeśli nie brzęczącą monetą, to chociaż ciepłym słowem!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu