Felietony

Majel, pogromca Siri, zdobywca świata! [opinia]

Kamil Mizera
Majel, pogromca Siri, zdobywca świata! [opinia]
Reklama

I oto nadszedł, wyłonił się z cyfrowego chaosu – osobisty, „inteligentny” asystent, dzięki któremu głosem ujarzmisz software, a i hardware może też. M...


I oto nadszedł, wyłonił się z cyfrowego chaosu – osobisty, „inteligentny” asystent, dzięki któremu głosem ujarzmisz software, a i hardware może też. Miano jego Siri, ale jako istotna nie z tego świata, mówi wszystkimi językami i głosami ludzi (a właściwie 2 głosami i 3 językami, ale co tam). Oczywiście od razu pojawili się fałszywi bożkowie, jedne rządne władzy nad sercami i umysłami ludu, inne złośliwe, niczym chochliki jakie, przedrzeźniające. Ale oto na widnokręgu pojawia się nowy bohater, który z piedestału zrzucić ma potężnego Siri, a miano jego Majel! Tak, jestem złośliwy.

Reklama

A tak trochę poważniej, ale niewiele, wprowadzenie przez Apple do iPhone’a 4S udoskonalonego asystenta głosowego okazało się jednym z ważniejszych wydarzeń końca tego roku, a na pewno jednym z bardziej komentowanych. Większość recenzentów i komentatorów opisuje nowego iPhone’a właśnie przez perspektywę Siri. Wokół tej funkcji wytworzył się niemały medialny szum, więc na reakcję nie trzeba było długo czekać i od razu ruszyła, z jednej strony, fala krytyki, z drugiej, próby stworzenia czegoś podobnego.

Oto gruchnęło ostatnio w sieci, że Google też nie w ciemię bity i nie będzie mu się tu żadne Siri panoszyć i już pracuje nad własnym, ulepszonym głosowym asystentem, który podobno zwać się ma Majel. I, uprzedzając ewentualne komentarze, doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że Google, ścigając się na mobilny soft z Apple, nie może sobie takiej funkcji odpuścić, jednak zastanawiam się, co z tego właściwie wyniknie?


Siri, choć to naprawdę ciekawe narzędzie, swobodnie stosowane może być tylko w konkretnych przypadkach i sytuacjach. Tak, wiem, to Beta. Ale przez chwilę zastanówmy się – ile jest takich momentów w życiu, że koniecznie musisz korzystać z komend głosowych na swoim telefonie. Oczywiście taki asystent może być pomocny i widzę w tym rozwiązaniu spory potencjał, ale nie wydaje mi się, aby kwestia posiadania lub nieposiadania głosowego asystenta miała być wyznacznikiem wyboru telefonu czy softu. Zwłaszcza, że Google na dzień dobry stawia się na pozycji kopisty, nawet jeżeli nie dubluje, to tak będzie Majel postrzegany. Otworzy to zapewne nowe pole do walk w sądach, a kancelarie prawne, które obsługują obie firmy, już zacierają ręce. Bo nie sądzę, aby Google było w stanie wymyśleć coś zupełnie odmiennego, niż Siri – tutaj nie ma wiele pola do popisu.

Nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że Google ma siedzieć z założonymi rękami i nie próbować konkurować z Apple również na tym polu. Ja po prostu widzę już oczami wyobraźni te wszystkie telefony i OSy, które będą obładowane coraz to bardziej rozbudowanymi asystentami głosowymi, tak, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie dla samego korzystania z telefonu, przynajmniej w takiej formie, jaką posiada obecnie. Może lepiej by było, gdyby Google w końcu uporządkowało Androida, wprowadziło nad nim większą kontrolę lub poświęciło swoje środki na funkcje, których nie tylko nie ma konkurencja, ale które rzeczywiście mogłyby stanowić jakieś novum, coś bardziej przełomowego niż asystent głosowy, co rzeczywiście by odróżniało Androida od mu podobnych? Ten sam apel skierować mogę również do Apple, tak, co by każdy poczuł się „wyróżniony”.

Narzekam? Owszem. Nie mam racji? Być może. Ale ja tutaj dostrzegam początek kolejnej bezsensownej wojenki. Tylko, że z każdą kolejną przedmiot sporu staje się coraz bardziej banalny, a obecnie wybór między mobilnymi systemami coraz bardziej staje się kwestią estetyki i „światopoglądu”, a nie realnych różnic. Czekam z niecierpliwością na Wini™ – „super-inteligentnego” asystenta dla telefonów z Windowsem.

(Uwaga! Ostrzeżenie dla użytkowników. Produkt nie ma na celu szczegółową analizę różnic i podobieństw istniejących systemów mobilnych. Niektóre wątki zostały potraktowane po macoszemu, uogólnione, wręcz urągają zasadom naukowej analizy. Wynika to z faktu, że jest to opinia, a nie analiza:))

 

Reklama

Foto

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama