Polska

Łukasz Berezak, czyli jak zarabiać na nieuleczalnie chorym chłopcu

Marcin M. Drews

Dziennikarz, pisarz, nauczyciel akademicki, specja...

Reklama

k - ciężko chory bohater ostatniej edycji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wszyscy oglądaliśmy Go i wzruszaliśmy się, słuchając pamiętnych słów:...

k - ciężko chory bohater ostatniej edycji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wszyscy oglądaliśmy Go i wzruszaliśmy się, słuchając pamiętnych słów: dla mnie jest już za późno. Dlatego chcę pomagać tym, dla których jest jeszcze nadzieja. Ile osób zainteresowało się chorobą chłopca i tym, jak Mu pomóc? Nie wiem. Wiem natomiast tyle, że wciągu doby nieuczciwi e-farmerzy zdobyli około miliona lajków na Facebooku. Bo Polak najpierw klika, a potem myśli. Albo nie myśli w ogóle.

Reklama

Narodem polskim rządzi odruch psa Pawłowa. Pokazujesz żarcie - pies się ślini. Chowasz - przestaje. Jedyny komentarz, jaki mi przychodzi na myśl, to mem z Godzillą.


Berezak jednym poruszył serca, innym portfele - sęk w tym, że nikt tych portfeli nie otwiera, by wyłożyć kasę, lecz po to, by zgarnąć. A jeśli dodać, że casus chłopca został nawet wykorzystany do autopromocji posła z partii, która zwalcza WOŚP, ciśnie mi się na usta cytat z Piłsudskiego: naród wspaniały, tylko ludzie k..wy.


Odpalam dziś Facebooka i co widzę? Farming, co się zowie! Profil goni profil, a wszystkie zbierają lajki dla chłopca. Największy z nich założony został ledwie dobę temu, a już ma przeszło 750 tysięcy fanów, pośród których - co z przykrością stwierdzam - jest ponad 50 moich osobistych znajomych. Dlaczego kliknęli? W wyniku odruchu psa Pawłowa. Myślenie w tym procesie udziału nie bierze, nie czarujmy się.

Przyjrzyjmy się całej sytuacji na chłodno. Oficjalny ponoć profil Łukasza ma w tej chwili przeszło 51 tysięcy fanów. Na FB pojawił się 14 stycznia, czyli już po tym, jak Łukasz stał się postacią znaną i lubianą. Przypadek? Niekoniecznie. Dziwnym trafem ów "oficjalny" profil nie zawiera w informacjach adresu strony lukaszberezak.pl ani numerów kont, a wszystkie (całe dwa!) zdjęcia pochodzą z sieci.

Jeszcze ciekawiej przedstawiają się wszelkiej maści profile fanowskie - dziwnym trafem mają dokładnie te same zdjęcia profilowe i nagłówkowe. Brak w nich też adresu oficjalnej, prawdziwej strony Łukasza. Ale i na tym nie koniec! Twórcy posunęli się dalej. Ponieważ profile słabo "żarły", trzeba było dodać stosowną zachętę. Dzień później powstały więc klony, ale w tytule do nazwiska dodano informację, że wszyscy bijemy rekord polubień dla chłopca. Taki motywator, który chwycił jak złoto - dość powiedzieć, że ludzie klikają tysiącami. Bo myślenie w Polsce to luksus, na który mało kogo dziś stać.


Reklama

To, że naród głupi (choć z wyjątkami), a do tego chciwy, przekonać się mogliśmy już w czasie przebojowych farm oferujących darmowe iPady czy iPhone'y. Nikomu nie przyszło na myśl, że rozdanie kilku tysięcy tabletów czy telefonów Apple'a równałoby się astronomicznym kosztom, które ponieść mogłoby w tym kraju może kilka osób. Kiedy ten oczywisty przekręt został zdemaskowany (co równało się odkryciu, że dwa plus dwa równa się cztery), anonimowi farmerzy uderzyli w inny ton. Teraz już nie "rozdają", a żerują na wzruszeniu i miłości bliźniego, pokazując chore dzieci albo rozjechane kotki i pieski. Bo czemu nie? Bycie kanalią, mendą i szują jest dziś w modzie. Oczywiście zawsze ktoś może powiedzieć, że nie chodzi tu o farmę, tylko... duchowe wsparcie, ale... Bądźmy poważni.

Czy którekolwiek z tych kont może należeć
do Łukasza lub osób prawnie go reprezentujących?

- Powiadomiliśmy WOŚP o tych kontach, bo wszędzie jest też logo Wielkiej Orkiestry. - mówi mama Łukasza, Izabela Berezak. - e. (źródło)

Reklama

Nawet największym niedowiarkom ta odpowiedź powinna rozproszyć wszelkie wątpliwości. To na wypadek, gdyby ktoś nie umiał myśleć samodzielnie. Bo prawdą jest, że farming w Polsce uprawiany jest nie od dziś i naprawdę dziwi mnie, że ktoś wciąż jeszcze się na takie zagrywki nabiera. Jak pisałem ostatnio, "google Waszym przyjacielem". Wystarczy wyszukiwarce zadać proste pytanie, by trafić na oficjalną stronę Łukasza i przekonać się, że chłopiec nie odsyła z niej na żadne portale społecznościowe. Proste jak drut, choć, jak widać, nie dla wszystkich.

Tymczasem, jak donosi portal mmszczecin.pl, pojawiły sięjuż pierwsze potwierdzone próby sprzedaży farm opatrzonych nazwiskiem Łukasza! Taka informacja dotarła już nawet do matki chłopca.


W związku z tym mam dla Was trzy propozycje.

Po pierwsze, zróbcie rachunek sumienia. Jeśli ktoś z Was kliknął na jakikolwiek profil związany z Łukaszem, niech go czym prędzej "odkliknie". Póki Was jeszcze nie sprzedano.

Po drugie, zacznijcie lobbować za tym, by prawdziwy Łukasz Berezak zaczął sądownie rościć sobie prawa do największej farmy opatrzonej jego nazwiskiem. Potem będzie mógł ją sprzedać i zyskać w ten sposób pieniądze na leczenie, a lajki wszystkich naiwnych dzięki temu nie przepadną (UPDATE: to jest sarkazm, dodaję, bo nie wszyscy to wyłapali - ja nie używam w tekście emotikonów).

Reklama

Po trzecie, na litość Boską, zamiast klepać te kciuki na Facebooku, zajrzycie na oficjalną stronę Łukasza i dowiedzcie się, jak naprawdę możecie Mu pomóc! To nie boli!

Ze swoją chorobą zmaga się od urodzenia. Jest miłym, wspaniałym i pogodnym chłopcem o wielkim sercu. Jak każde dziecko w tym wieku chciałby się bawić, skakać, jeździć na rowerze i grać w piłkę z kolegami. Jednak choroba zdecydowanie utrudnia mu normalne życie. Sterydy, które przyjmuje powodują duży obrzęk ciała, a co za tym idzie, bóle kończyn – rehabilitacje. Bardzo często leży w szpitalu. Co trzy tygodnie czeka tam na niego seria kroplówek, dzięki którym może spotykać się z rówieśnikami, chodzić na spacery i do szkoły, spotkać się ze swoją klasą i Wychowawczynią. Łukasz nie chodzi normalnie do szkoły, bo ma nauczanie indywidualne. Zaostrzenia choroby bardzo ograniczają mu kontakt z rówieśnikami. . Uwielbia grać na gitarze.

Wszyscy naiwni niech wsadzą sobie facebookowe kciuki tam, skąd biorą im się głupawe pomysły zasilania farm. A zdrowi, myślący ludzie, do których należą Czytelnicy Antywebu, niech się chwilę zastanowią, jak możemy Łukaszowi pomóc.

Część z Was może podarować Mu klocki lego (paczki wysyłajcie na adres Szpitala Klinicznego przy Unii Lubelskiej w Szczecinie), a ci, którzy mają jakiekolwiek rezerwy finansowe, mogą zasilić choćby najmniejszą wpłatą oficjalne konto:

Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Chorych na Białaczkę i inne
Choroby Nowotworowe w Szczecinie, ul. Unii Lubelskiej 1
71-344 Szczecin
KRS 0000120305

Bank PEKAO SA II Oddział Szczecin
25 1240 3927 1111 0000 4100 0269
z dopiskiem:
Łukasz Berezak

Możemy też pomóc bezpośrednio - wpłacając pieniądze na prywatne konto Łukasza:

Łukasz Jacek Berezak
PKO BP I O Szczecin
77 1020 4795 0000 9702 0281 8656

A ponieważ wszyscy niedługo będziemy się rozliczać z ukochanym fiskusem, możemy też na rzecz Łukasza przekazać 1% naszego podatku. I tu drobna, ale ważna uwaga - jeśli w ogóle nie wypełnimy tej rubryki w rocznym formularzu PIT, pieniądze te przeżre państwo - pamiętajmy o tym.

Na koniec wielka, ogromna, przeogromna prośba do wszystkich krewnych i znajomych Królika. Ludzie, myślcie, to nie boli!!! Siema!

___________________

PS. Szczęśliwe zakończenie! Lajki z dzikiego profilu dzięki wielkiej pomocy bezinteresownych ludzi zostały przetransferowane na nowy, prawdziwy profil Łukasza, który znajdziecie tutaj!


Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama