Nauka

NASA sfotografowała „Niebieskiego Ducha” na powierzchni Księżyca

Jakub Szczęsny
NASA sfotografowała „Niebieskiego Ducha” na powierzchni Księżyca
Reklama

Mały piksel, ale wielki krok. Tak można by podsumować zdjęcie wykonane przez sondę Lunar Reconnaissance Orbiter, na którym widać zaledwie jasną kropkę rzucającą cień na szaro-białej powierzchni Księżyca. Ale ta kropka to coś znacznie ważniejszego. To prywatny lądownik Blue Ghost Mission 1, który 2 marca 2025 roku z powodzeniem osiągnął Mare Crisium — jedno z bardziej tajemniczych miejsc Srebrnego Globu.

Blue Ghost to dopiero drugi w historii prywatny lądownik, który bezpiecznie osiadł na powierzchni Księżyca. Stoi za nim Firefly Aerospace — amerykańska firma kosmiczna, która w ramach programu Commercial Lunar Payload Services dostała zielone światło od NASA na realizację swojej misji. Dopełniając program Artemis, Firefly nie tylko przetestował własne możliwości technologiczne, ale też wsparł większy cel: ponowne wysłanie ludzi na Księżyc, a w dalszej perspektywie — utworzenie tam naszej stałej obecności.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Budują prywatną stację kosmiczną

Lądownik dotarł w pobliże wulkanicznego stożka Mons Latreille, rejonu mało zbadanego, a przez to niezwykle interesującego dla naukowców. To nie przypadek — Mare Crisium to obszar pełen geologicznych ciekawostek, które mogą dostarczyć mnóstwo informacji o historii Księżyca.

Dane, które mogą zmienić przyszłość

Po udanym lądowaniu Blue Ghost działał przez ponad dwa tygodnie. Przez ten czas lądownik przesłał na Ziemię około 119 gigabajtów danych. Wśród nich znalazły się zarówno obrazy wykonane przez instrumenty pokładowe, jak i dane z dziesięciu eksperymentów naukowych umieszczonych na pokładzie. Były to m.in. sensory analizujące skład regolitu, systemy do pomiaru promieniowania oraz instrumenty badające właściwości termiczne gruntu.

I choć Blue Ghost to urządzenie stosunkowo niewielkie, jego wpływ na rozwój eksploracji kosmicznej może być ogromny. To jak dotąd najdłużej działająca misja komercyjna na Księżycu. Jej sukces pokazuje, że prywatne firmy nie tylko mogą wspierać agencje kosmiczne, ale też aktywnie uczestniczyć w pisaniu nowego rozdziału historii podboju kosmosu.

Gdy orbiter patrzy z góry

Nie można pominąć w tym wszystkim roli sondy LRO, która od 2009 roku nieprzerwanie bada Księżyc z orbity. To dzięki niej mamy zdjęcie dokumentujące obecność Blue Ghosta. Wykonano je z odległości ponad 175 kilometrów — osprzęt sondy uchwycił wyraźnie jasny punkt — cień lądownika rzucany na powierzchnię satelity. No, ale płaskoziemcy i tak powiedzą, że to mistyfikacja.

Prywatny sektor w kosmosie

Wkroczenie firm takich jak Firefly Aerospace do eksploracji kosmosu oznacza zmianę paradygmatu. Dotychczas dominowały agencje rządowe, teraz rośnie rola sektora prywatnego. To wszystko może oznaczać większą dynamikę działań, szybszy postęp technologiczny i więcej szans na innowacje. Jednak pojawia się też pytanie o utrzymanie standardów, bezpieczeństwo i koordynację działań.

Czytaj również: Lądowania na Księżycu w takiej jakości jeszcze nie widzieliście

Reklama

W kontekście misji Artemis i przyszłych wypraw załogowych Blue Ghost jawi się jako ważne ogniwo projektu — to wręcz pionier badający grunt pod stopy przyszłych astronautów. Sukces misji zwiększa wiarygodność prywatnych podmiotów i przybliża nas do dnia, w którym będziemy świętować powrót na Księżyc. Oby tak właśnie się stało.

A zatem Blue Ghost to nie tylko udane lądowanie — to sygnał, że przed nami nowa era. Era, w której firmy współpracujące z NASA mogą wynieść nas dalej niż kiedykolwiek wcześniej. Zdjęcie zapewne wydaje się Wam wręcz śmiesznie... nieczytelne, ale ono naprawdę ma znaczenie. To naprawdę doskonały dowód na to, że się po prostu da. I, że warto.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama