Nowy polski program komediowy to nie produkcja lokalnej telewizji, lecz platformy Amazon Prime Video. "LOL: Kto się śmieje ostatni" prowadzi Cezary Pazura, a wśród uczestników mamy prawdziwe gwiazdy. Jak wypadają dwa pierwsze odcinki?
Kiedy po raz ostatni widzieliście komediowe show? Jeśli nie oglądacie telewizji, to szanse na śledzenie tego typu programów są o wiele niższe, ponieważ stały się one domeną otwartych i zagranicznych kanałów. Przeglądając katalog platform VOD nie natkniemy się na większą liczbę tego typu produkcji, o regularnych premierach nie wspominając.
Jako drugi lokalny projekt w Polsce Amazon wskazał jednak właśnie show o nazwie "LOL: Kto się śmieje ostatni" - to międzynarodowy format, który platforma realizuje w wielu krajach na świecie, a w Kanadzie nakręcono nawet oddzielnie wersje angielską i francuską. Format przebieżał świat od Australii i Japonii, przez Azję i Europę, a na Argentynie kończąc. W każdym kraju zasady są te same: kto się zaśmieje, odpada - stąd nazwa "LOL: Last One Laughing".
Polecamy na Geekweek: Nowa prezenterka telewizyjna, która nie istnieje. To przyszłość telewizji?
W Polsce prowadzącym program został Cezary Pazura, natomiast wśród uczestników znaleźli się: Adam Woronowicz, Agata Kulesza, Aleksandra Adamska, Bartosz Gajda, Cezary Jóźwik, Katarzyna Pakosińska, Michał Meyer, Michał Szpak, Robert Motyka i Wiolka Walaszczyk. Wszyscy trafiają do jednego pomieszczenia na nieokreślony czas, a po uruchomieniu zegara nie wolno im się zaśmiać. Czas trwania rozgrywki to 6 godzin, ale mogą następować przerwy, np. w celu wlepienia kartki uczestnikowi, który nie powstrzymał się od uśmiechu. Żółta kartka to ostrzeżenie, czerwona oznacza zakończenie uczestnictwa w programie. Wygrany zgarnie 100 tys. złotych i będzie mógł je przekazać na dowolny cel charytatywny.
LOL: Kto się śmieje ostatni - recenzja show komediowego Amazon Prime Video
Każdy z biorących udział w grze może na niemal dowolne sposoby próbować rozbawić pozostałych, o czym przekonujemy się już na samym początku programu, gdy Adam Woronowicz obiera za cel jedną z koleżanek po fachu. Dobór uczestników nie jest przypadkowy: mamy tu mieszankę (znających się) komików i aktorów, a także celebrytów. Im lepiej ktoś się zna, tym trudniej będzie mu powstrzymać śmiech, co widać już przy pierwszych próbach rozśmieszania się uczestników.
W programie pojawiają się też goście specjalni, np. Karol Strasburger, a uczestnicy gry na zmianę wykorzystują rekwizyty, stroje i inne metody, by sprowokować zaśmianie się u pozostałych. Całość nakręcono w typowy dla tego typu programów sposób, więc nasza reakcja na tę produkcję ogranicza się w dużej mierze do osobistych sympatii wobec biorących udział w grze.
To na nich zareagujemy najlepiej i im będziemy w największym stopniu kibicować od samego początku. Grupa jest na tyle różnorodna, że wydaje mi się, iż każdy powinien znaleźć kogoś, za kogo będzie trzymać kciuki od pierwszego odcinka, choć z czasem można też zmienić zdanie, bo rzeczywiście nieprzewidywalność zdarzeń jest całkiem spora i niektórzy potrafią szybko przekonać do siebie widzów.
Jeśli wśród uczestników jest Wasz ulubieniec, to będziecie się dobrze bawić
Po seansie dwóch pierwszych odcinków "LOL: Kto się śmieje ostatni" muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony, ale nie miałem wobec tytułu większych oczekiwań. Bywały chwile, że faktycznie nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, co w głównej mierze było zasługą bezkonkurencyjnego Adama Woronowicza, ale zachowanie kilku innych uczestników też potrafiło rozbawić. Są też tacy, którzy trochę mnie irytowali - bezczynnością lub nadaktywnością, ale taki jest urok tego rodzaju show i niemalże każdy z widzów będzie reagować w ten sposób.
Zaproszone do programu osoby nie znalazły się tam przypadkowo, lecz zostały skrupulatnie wyselekcjonowane, by wzbudzać jak najwięcej emocji wśród widzów. Pod tym względem rzeczywiście na nudę się nie da narzekać, tym bardziej, że prowadzący program Cezary Pazura regularnie komentuje przebieg wydarzeń z ukrytego pokoju, co daje trochę dynamiki całości. Na sali z pozostałymi pojawia się tylko w celu wyjaśnienia zasad i przekazywania wieści o żółtej lub czerwonej kartce.
Nie sądzę, by ktokolwiek był w stanie przewidzieć nie tylko zwycięzcę, ale też kolejność odpadania poszczególnych zawodników, co skłania do dalszego oglądania. Być może w jakimś stopniu mamy do czynienia z wyreżyserowanymi zdarzeniami, ale ponownie: żaden z takich programów nie mógłby rozgrywać się bez pewnego nadzoru.
Nie wiem, na ile silnym magnesem "LOL: Kto się śmieje ostatni" okaże się dla widzów i potencjalnych klientów Amazon Prime, ale dla tych, którzy już subskrypcję posiadają i szukają czegoś niezobowiązującego do obejrzenia, to te kilka odcinków może być dobrym pomysłem. Program nie wykracza poza ramy tego, co zazwyczaj otrzymujemy przy takich formatach, ale ku własnemu zaskoczeniu napiszę, że chyba zobaczę całość do końca. Z czystej ciekawości i na pewno aż do momentu, dopóki w grze będzie mój faworyt ;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu