Pewnie widzieliście kiedyś zestawienie najbogatszych ludzi świata. Przynajmniej raz. Na takich listach nie brakuje ludzi związanych z branżą technologiczną, w ostatnich latach ta grupa rośnie w siłę - zarówno pod względem liczby przedstawicieli, jak i stanu posiadania. Co stanowi ich majątek? W zdecydowanej mierze są to udziały w firmach, które stworzyli. A to dość nietrwały fundament, o czym kilka dni temu przekonali się ludzie stojący za LinkedIn.
LinkedIn zaliczył ostry zjazd na giełdzie. To obnaża wielkie majątki technologicznych miliarderów
Łatwe miliardy Jeffa Bezosa
Jeff Bezos, czyli szef Amazona, był jedną z gwiazd poprzedniego roku. Można wskazać na dwa główne powody: jednym z nich jest sukces firmy Blue Origin, która wykonała krok w kierunku turystyki kosmicznej, drugi to rosnąca kapitalizacja korporacji, którą stworzył. Firma przedstawiła parę razy lepsze wyniki kwartalne od spodziewanych i dzięki temu jej kurs poszedł mocno w górę. A gdy rosła kapitalizacja Amazona, rósł też majątek jej szefa i jednocześnie poważnego udziałowca. Jeśli mnie pamięć nie myli, Bezos przeskoczył kilkanaście pozycji na liście najbogatszych ludzi świata, relatywnie szybko zdołał wdrapać się w okolice podium.
Szef Amazona wykonał szybki skok, ale swój biznes buduje dłużej niż np. Mark Zuckerberg, który też jest bardzo majętną osoba, a wszystko za sprawą udziałów w Facebooku. Niebieski serwis społecznościowy od dnia debiutu poważnie urósł na giełdzie, jego szef stał się multimiliarderem. Gwizdy obu panów bledną jednak, gdy spojrzymy na majątek lidera wspomnianych zestawień - to Bill Gates, legendarny szef Microsoftu. Łączy ich branża technologiczna, rozpoznawalność, zdaniem niektórych także wizjonerstwo, wrodzony talent. No i wielki majątek liczony w dziesiątkach miliardów dolarów.
Przy okazji skoków Bezosa w rankingach nierzadko podkreślano, że to niebywałe, iż w jeden tydzień czy nawet dzień można zarobić kilka miliardów, że w ciągu roku człowiek jest w stanie tak szybko pomnożyć majątek. Jednak często zapominano o jednym: ten majątek opiera się o akcje. A na giełdzie sytuacja jest zmienna: czasem odnosi się wielki sukces, innym razem następuje katastrofa. Przykładem tej ostatniej kurs LinkedIn.
Niespełnione nadzieje i ostry zjazd
Od kilku dni media przyglądają się korporacji LinkedIn. To serwis społecznościowy zorientowany na rynek pracy i biznesu. Działa globalnie, w Polsce też posiada użytkowników. Na całym świecie tych ostatnich znajdziemy już ponad 410 mln - a będzie jeszcze więcej, bo serwis ciągle rośnie i rozszerza swój zasięg. Inwestorów może to interesować, ale uwagę zwracają oni też na wyniki finansowe. A te, które zaprezentowano w ubiegłym tygodniu (za czwarty kwartał ubiegłego roku) nie były zadowalające: przychody niższe od prognozowanych (ponad 860 mln dolarów), kilka milionów dolarów straty. Wyniki za cały rok mają być gorsze od wcześniej spodziewanych, prognozy na ten rok też są gorsze.
Czy wyniki są fatalne? Nie. Firma inwestuje, rozwija się, to kosztuje. Zanotowano straty, ale nie są one szokująco wysokie. Ta informacja mogłaby doprowadzić do spadków, lecz jej efektem nie był lekki zjazd czy większe turbulencje, a skok w przepaść. Papiery wartościowe potaniały o ponad 40%. Jesienią za akcje firmy płacono ponad 250 dolarów, teraz można je kupić za mniej niż 110 dolarów. Kapitalizacja firmy skurczyła się w tym czasie o kilkanaście miliardów dolarów. W efekcie stopniały też majątki dużych akcjonariuszy. Reid Hoffman, jeden z top menedżerów firmy i jednocześnie jej współzałożyciel, kilka dni temu posiadał majątek szacowany na blisko 3 mld dolarów. Teraz wycenia się go na połowę tej sumy.
To nie są prawdziwe majątki
Zachwycając się rosnącym majątkiem Bezosa czy wielką fortuną Zuckerberga, o której w ubiegłym roku było dość głośno, trzeba podkreślać, że te pieniądze ulokowane są w akcjach. I nie mogą trafić w jednej chwili na konto, biznesmen faktycznie nie posiada tych środków. A to sprawia, że tak szybko, jak zarobił miliardy, może je stracić. Przykład LinkedIn pokazuje, jak w krótkim czasie znikają miliardy dolarów. Jasne, można te fortuny szeregować, doceniać, omawiać, ale z tyłu głowy zawsze powinna uaktywniać się myśl, że ci ludzie nie mają w skarpecie pod łóżkiem swoich 20, 40 czy 60 mld...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu