Już za chwilę, już prawie, jeszcze chwileczkę, a nowy smartfon od RIM trafi do sprzedaży. Wyposażony w nowy system, z nowym wyglądem, ma pomóc firmie ...
Liczba aplikacji na BlackBerry 10 rośnie błyskawicznie. Czy to jednak wystarczy?
Już za chwilę, już prawie, jeszcze chwileczkę, a nowy smartfon od RIM trafi do sprzedaży. Wyposażony w nowy system, z nowym wyglądem, ma pomóc firmie na powrót do gry, nie tylko o biznesowego klienta, ale również o normalnego konsumenta. Ten powrót musi być sukcesem, bo RIM traci krok po kroku biznes na rzecz konkurencji, o rynku konsumenckim nawet wspominać nie będę. To jednak, czy firmie uda się wypromować nowego BlackBerry zależeć będzie od wielu czynników, wśród których ekosystem usług będzie miał znaczenie kluczowe.
Nie oszukujmy się, nowy smartfon od RIM to nie będzie rewolucja. Bynajmniej nie twierdzę, że zbliżający się wielkimi krokami BlackBerry będzie w jakiś sposób gorszy od produktów konkurencji, wręcz przeciwnie, sądzę, że firma zrobiła wszystko, aby zaoferować nowoczesny, ciekawy telefon działający pod kontrolą dopasowanego systemu mobilnego. Ale od dłuższego już czasu walka nie toczy się na hardware, gdyż topowi producenci wytwarzają i tak porównywalne od siebie pod niemal każdym względem urządzenia, ale na systemy mobilne właśnie. I choć osobiście nie jestem zwolennikiem określania systemu poprzez pryzmat dostępnych na niego aplikacji i katalogu przypisanych do niego usług, to obecnie tak wyglądają zasady gry i trudno tego uniknąć.
Doskonale rozumieją to w samym Research In Motion. Bez odpowiedniego ekosystemu BlackBerry nie ma szans na powrót do czołówki, a dostępność popularnych aplikacji i w ogóle ich liczba będą brane pod uwagę przy zakupie telefonu od tej firmy. Dlatego RIM ostro walczy o zainteresowanie deweloperów nowym BlackBerry i stara się jak najszybciej skomponować atrakcyjną dla potencjalnych kupców ofertę.
Firma za każdą przyjętą aplikację do jej sklepu wypłacała deweloperowi 100 dolarów. Nie jest to kwota duża, ułamek kosztów przygotowania porządnego produktu, ale w ten sposób RIM wyraził swoją wdzięczność i dał twórcom upominek.
Na tym jednak nie kończy się hojność firmy, gdyż za każde od dwóch do pięciu aplikacji zaakceptowanych przez sklep ich twórca dostawał w ramach podziękowania Playbooka, a za więcej niż 5 aplikacji testowe BlackBerry 10. Ta polityka zachęcania wydaje się być skuteczna, gdyż w przeciągu niecałych 38 godzin do sklepu zgłoszono 15 tysięcy aplikacji.
Zachęcanie deweloperów pieniędzmi czy gadgetami to nic nowego, podobną taktykę stosuje Microsoft, który chce szybko dogonić Apple i Google i zwiększyć liczbę aplikacji, których już teraz jest około 100 tysięcy. W porównaniu z tą liczbą, czy masą produktów w Google Play i AppStore, RIM jest wciąż daleko w tyle i nie ma szans, aby szybko mógł dorównać konkurencji. Oczywiście, jeżeli w sklepie dla BlackBerry znajdą się popularne tytuły, to źle nie będzie, niemniej jednak wciąż liczba aplikacji jest ważnym wyznacznikiem wyboru danej platformy. Można się na to zżymać, mówiąc, że i tak większość użytkowników korzysta z kilkudziesięciu maksymalnie aplikacji, ale nie oznacza to, że nie chcą mieć oni wyboru. Poza tym liczba tytułów świadczy o zainteresowaniu deweloperów daną platformą i wyraża wiarę lub jej brak, w jej rozwój.
Niemniej jednak widać, że RIM dobrze się przygotowuje do powrotu i trudno się temu dziwić. Mimo wszystko firma kazał bardzo długo czekać na BB10, w tym czasie wiele się na rynku zmieniło. W obecnej sytuacji złe przyjęcie nowego BlackBerry mogłoby okazać się katastrofalne dla Research In Motion, więc jej włodarze robią wszystko, aby nie dopuścić to takiego scenariusza. Czy im się uda? Przekonamy się już wkrótce.
Zdjęcie: Berryreview
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu