W mobilnej branży LG jest kopciuszkiem. Choć produkty koreańskiej firmy mają zadatki na bycie królową, wciąż nie mogą przejść metamorfozy, która pozwo...
W mobilnej branży LG jest kopciuszkiem. Choć produkty koreańskiej firmy mają zadatki na bycie królową, wciąż nie mogą przejść metamorfozy, która pozwoliłaby im zasiąść na tronie. Niebawem może się to zmienić.
Koreański producent od dłuższego czasu próbuje udowodnić, że jest jednym z najlepszych producentów sprzętu mobilnego na świecie, systematycznie wypuszczając high-endowe telefony, które mają być swego rodzaju demonstracją siły i możliwości. Mimo to LG nie może cieszyć się taką estymą, jak chociażby Samsung, o produktach Apple nie wspominając. LG nie zamierza jednak odpuścić i z rękawa wyciąga kolejnego asa, który ma mu pomóc w wypracowaniu przewagi nad konkurencją – chodzi o „leczącą się” (self healing) obudowę zamontowaną w telefonie G Flex, z którego pełną specyfikacją może zapoznać się tutaj.
Wszyscy znamy ten ból, kiedy na nowo kupionym telefonie pojawiają się pierwsze rysy. Jeszcze do niedawna trudno było znaleźć alternatywę dla ochrony panelu tylnego inną niż etui. Etui, które niejednokrotnie szpeciło wygląd naszego telefonu. LG G Flex ma to zmienić.
Droga na szczyt dla koreańskiego producenta jest naprawdę kręta. LG jednak nie zamierza porzucić walki o zdobycie przewagi nad konkurencją i robi co może, aby wyróżnić się na tle innych firm produkujących telefony. Na początku bardzo szybko zareagowało na nowy trend zakrzywionych telefonów, zapowiadając swój własny smartfon wykonany właśnie w tej technologii, by następnie zdradzić, że telefon będzie się wyróżniał także z innego powodu. Chodzi właśnie o wspomniany wcześniej tylny panel obudowy telefonu, który ma być pokryty powłoką, która umożliwi jej „wyleczenie się”. Oczywiście producent mógł użyć słów, w których mówiłby, że obudowa sama się reperuje, albo sama uzupełnia rysy, jednak „self healing” z marketingowej perspektywy brzmi znacznie atrakcyjniej. Trzeba przyznać, że w tym przypadku określenie innowacyjna technologia pasuje jak ulał. Co lepsze nie jest to kolejne pomnażanie rozdzielczości wyświetlacza telefonu (czekam na standard 4k do kwadratu, albo 4kHD upakowany w 5 calowym wyświetlaczu). W tym wypadku mamy do czynienia z wynalazkiem, który do tej pory w mobilnym świecie nie był jeszcze stosowany. Telefon z obudową wykonaną w tej technologii znacznie dłużej pozbawiony będzie śladów użytkowania.
LG G Flex trafił ostatnio na warsztat do znanego technologicznego Yotubera Marques’a Brownlee’ego, który sprawdził, jak się w rzeczywistości sprawuje się ta technologia. Poniżej znajdziecie film demonstrujący obudowę telefonu LG G Flex:
Jak widać zapewnienia producenta nie mijają się z prawdą. Porysowana obudowa rzeczywiście uzupełnia sama zadrapania, niemal przywracając pierwotny wygląd. Być może dużo osób taki dodatek uzna za mało istotny szczegół, który w ostatecznym rozrachunku nie będzie miał znaczenia, jeżeli idzie o wybór telefonu. Uważam jednak, że diabeł tkwi właśnie w szczegółach. Po pierwsze nie można zapominać, że obecnie najmocniejsze telefony na Androidzie, wypuszczane przez poszczególnych producentów, pod względem specyfikacji są coraz bardziej do siebie zbliżone. Po drugie zastosowanie takiej technologii daje producentowi przewagę wizerunkową, która w dłuższej perspektywie może decydować o układzie sił, w bardzo ciasnym segmencie telefonów z Androidem na pokładzie.
Trzeba przyznać, że obecnie LG dysponuje prawdopodobnie najbardziej zaawansowanym technologicznie telefonem na świecie. Nie ulega również wątpliwości, że G Flex to nie jedyny telefon od LG, do którego trafi obudowa wykonana w tej technologii. Należy uznać więc, że jest to dopiero początek zmian. Co ciekawe wspomnianą przewagę udało im się osiągnąć, nie za sprawą zastosowanych podzespołów, które upchnięte są pod obudową telefonu, a właśnie dzięki wykrzywionemu wyświetlaczowi OLED, który odporny jest na wyginanie, a przede wszystkim za sprawą „leczącej się” obudowy, o której konkurencja może pomarzyć. Aż ciśnie się na usta „Think different”.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu