Smartfony

Przegląd modeli LG K. Najlepsze modele do abonamentu, a może zbyt drogie budżetowce?

Albert Lewandowski
Przegląd modeli LG K. Najlepsze modele do abonamentu, a może zbyt drogie budżetowce?
Reklama

Smartfony z serii LG K - przystępne cenowo, zawsze cieszą się dużą popularnością, szczególnie wśród osób korzystających z abonamentów. Mimo że firma przeżywa teraz trudny etap, to ich najtańsze telefony wciąż się bronią przed konkurencją. Co jest ich tajną bronią, o ile jakąkolwiek mają?

Warto zacząć od ostatnio zaprezentowanych modeli, które to znajdziemy obecnie u wielu operatorów. Trzeba jednak przyznać, że teraz firma nieco zwolniła. Te nowości nie wprowadziły poważnych zmian, a poczynione modernizację da się raczej zaliczyć do grona czystej kosmetyki. W dodatku wypadają o wiele gorzej na tle rywali niż poprzednicy, jednak wciąż pozostają całkiem konkurencyjne.

Reklama

LG K11 - najnowszy, najlepszy, ale nadal przeciętny

Zacznijmy od najwyżej pozycjonowanego LG K11, znanego na niektórych rynkach jako K10 2018. Sercem telefonu wciąż jest ośmiordzeniowy procesor Mediatek MT6750 1,5 GHz, uzupełniany przez skromne 2 GB RAM. Owszem, sporo użytkowników będzie mogła być zadowolona z takiego połączenia, szczególnie że oprogramowanie LG nie obciąża nadmiernie podzespołów. Wprost z K10 2017 przyjęto również 5,3-calowy ekran IPS o rozdzielczości HD. Bateria z kolei dalej ma 3000 mAh.

Firma chwali się jednak zastosowaniem metalowej obudowy spełniającej militarne normy. Do tego aparat główny 13 Mpix dysponuje autofokusem z detekcją fazy, co jest rzadko spotykane w tej klasie smartfonów. Wielu osobom spodoba się jeszcze przednia kamerka 8 Mpix z szerokokątnyym obiektywem i możliwością rozmazania tła.

Nie zabrakło tu skanera linii papilarnych, LTE, Bluetooth 4.2 czy NFC, a producent obiecuję do tego świetną jakość dźwięku przestrzennego. Sporo zmian w nakładce względem poprzedników jest tu wisienką na torcie. Jego rekomendowana cena na start wynosiła aż 849 złotych,  więc nic dziwnego, że pojawią się w dużo lepszych cenach u operatorów. Moim zdaniem da się znaleźć w stawce lepsze urządzenia, na przykład LG K10 2017, podczas gdy K11 nadaje się do kupna wyłącznie w promocjach.

Ciekawostka: LG K10 2018 pojawił się w wersjach standardowej, Alpha oraz Plus. K11 to najsłabszy Alpha - wyższe warianty mają 3/32 GB oraz kamerki 5 Mpix z szerokokątnymi obiektywami.

LG K9 - prosto, przystępnie w zbyt wysokiej cenie

Model ten natomiast dysponuje czterordzeniowym procesorem Snapdragon 210 z 2 GB RAM, aparatami 8 I 5 Mpix, nawet z trybem HDR. Po prostu tu nic nie zachwyca. Ekran IPS ma przekątną 5 cali i standardową rozdzielczość HD. Sprzętu nie ratuje bateria 2500 mmAh czy Android jedynie w wersji 7.1.2. Może niektórym spodoba się dual SIM i LTE, ale na dobrą sprawę poprzednik, K8 2017, pozostaje bardziej przemyślanym wyborem. Tym bardziej, że starszy model można kupić obecnie za nawet mniej niż 400 złotych. Nowość kosztująca nieco ponad 500 złotych nie za bardzo ma czym konkurować I wygląda jak zwykła w zapchajdziura w ofercie.

Rok różnicy na nic

Skoro omówiliśmy już najważniejszych przedstawicieli linii na 2018 rok, przyjrzyjmy się teraz bliżej produktom z 2017. Wbrew pozorom przez ten rok producent nie dokonał przełomu, wręcz można powiedzieć, że zwykła obniżka cen oryginałów byłaby lepszym pomysłem niż wprowadzanie K9 i K11. Zresztą nie da się ukryć, że ta rodzina smartfonów obecnie może pochwalić się naprawdę przystępnymi cenami. O ile na początku należały do grona tych gorzej wycenionych, o tyle teraz mogą stanąć w szranki z większością konkurencji z najniższej półki. Na pewno wyróżniają się kompletnym wyposażeniem z zakresu łączności oraz stosunkowo lekką nakładką. Na najniższej półce to rzadko spotykane połączenie, więc nic dziwnego, że jednak sporo osób zwraca na nie uwagę.

LG K10 2017

Są produkty zupełnie niepozorne. Najlepszy przedstawiciel LG K z 2017 można dokładnie tak opisać, ponieważ na pierwszy rzut oka wieje od niego nudą. Nie zaskakuje ani specyfikacją, ani funkcjami dodatkowymi, ani nawet wyglądem. Ot, kolejny budżetowiec z Korei. To jednak jeden z tych telefonów, którego po prostu przyjemnie używa się na co dzień, a całość zdaje się do siebie bardzo dobrze pasować.

Reklama

Niestety, LG K10 2017 łączy jedna wada z wówczas flagowym LG G6: dostępność kilku różnych wersji. Na jednych rynkach w klawiszu zasilania umieszczono skaner linii papilarnych, warianty dual SIM różniły się czymś więcej niż tylko innymi antenami i dodatkowym miejscem na nanoSIM. Mianowicie dual SIM nie ma NFC, podczas gdy odsłona standardowa już tak. Moim zdaniem kiepskie zagranie, ale na szczęście w nowych urządzeniach już wycofali się z podobnych praktyk. Stosowniej tu w sumie byłoby użyć stwierdzenia, że ograniczyli je.

Ten model jest napędzany ośmiordzeniowym procesorem Mediatek MT6750 1,5 GHz z grafiką ARM Mali T860MP2, więc pod względem wydajności wciąż trzyma przyzwoity poziom. Niektórzy narzekać będą na brak układu Qualcomma i sterowników pod ten SoC, ale wątpię, że jego potencjalni nabywcy będą przykładać szczególną uwagę do tematu aktualizacji i wsparcia ze strony społeczności. Liczy się to, że całość sobie radzi. Do tego 2 GB RAM i mamy sensowną specyfikację. Owszem, demon prędkości to to nie jest, ale do przeglądania sieci, multimediów, rozmów czy grania w prostsze tytuły nada się idealnie.

Reklama

Przyzwoicie wypada 5,3-calowy ekran IPS o rozdzielczości HD. W plastikowej obudowie z zaoblonymi po bokach pleckami umieszczono baterię 2800 mAh, a fani selfie docenią z pewnością kamerkę 5 Mpix z szerokokątnym obiektywem. Z tyłu z kolei ujrzymy aparat 13 Mpix. Ciekawym dodatkiem jest zaokrąglone szkło 2.5D. LG K10 2017 nadal prezentuje się elegancko i moim zdaniem przy cenie na poziomie 500 – 550 złotych to niezły wybór. Tym bardziej, że następca na dobrą sprawę daje przede wszystkim już metalową konstrukcję i to by było na tyle z poważniejszych nowości.

LG K8 2017

Sam K10 nadaje się do wielu zadań. Tymczasem LG K8 2017 to już znacznie słabszy krewny i przy obcowaniu z nim czuć, że jego sercem jest coś słabszego. Na pewno do kupna zachęcić może jego wygląd. Plastikowa konstrukcja wyróżnia się zdejmowalną klapką o ciekawym wzorze, szkło 2.5D z przodu oraz ładnie zaoblone plecki. Detale, które składają się na efektowną całość. Na ten model po prostu przyjemnie się patrzy.

Gorzej zaczyna się robić potem. Czterordzeniowy Snapdragon 425 jest wspierany przez jedynie 1,5 GB RAM, które to skutecznie ograniczają potencjał całości. Aż prosi się tu o dodanie tych 0,5, co zrobiono dopiero przy K9. Do tego 16 GB pamięci wbudowanej, wymienna bateria 2500 mAh z przeciętnymi czasami pracy oraz 5-calowy ekran IPS o rozdzielczości HD. Sytuacji nie ratują aparaty 13 i 5 Mpix.

Ogółem ten sprzęt wydaje się być efektem wielu oszczędności na poszczególnych etapach produkcji, ale teraz oficjalnie można go nabyć za około 400 – 450 złotych. Markowy telefon za taką kwotę zaczyna być interesujący, szczególnie że operatorzy wciąż go sprzedają.

LG K4 2017

Na koniec został najmniejszy oferowany produkt. Kiedy go testowałem pozostawił po sobie ambiwalentne odczucia. Z jednej strony działa tragicznie, ale z drugiej wypadał nieźle na tle równie tanich sprzętów i spełniał podstawowe wymagania. Oferuje przyzwoitą jakość rozmów, ma Androida, a baterię 2500 mAh da się szybko wymienić. Gdyby było mało, oferowane przez nią czasy pracy zaspokoją wymagania grupy docelowej K4. Sporym ograniczeniem pozostaje Snapdragon 210 z 1 GB RAM i 8 GB pamięci wbudowanej. Najlepiej zainstalować tu tylko kilka najważniejszych aplikacji, aby urządzenie miało szansę stabilnie działać. Naprawdę, to propozycja tylko dla oczekujących niewiele, albo szukających bardzo taniego modelu z dual SIM i LTE. Aktualnie kosztuje około 350 złotych. Niby można by było wspomnieć jeszcze o dwóch aparatach 5 Mpix, jednak one po prostu są i jakością zdjęć nikogo nie zachwycą. Model do rozważenia w konkretnym scenariuszu lub przy dodaniu go za darmo do abonamentu.

Reklama

Czy LG K to dobry wybór?

Moim zdaniem LG K to modele idealne do sprzedaży u operatorów. W sumie przy abonamencie są całkiem niezłe i pozytywnie wypadają na tle podobnie wycenionych rywali, a po roku od debiutu linia 2017 to łakomy kąsek dla mniej wymagających użytkowników. W wolnej sprzedaży da się jednak znaleźć ciekawsze urządzenia. Tu na pewno należy wspomnieć o Xiaomi Redmi 4A, 5A, Redmi Note 5A czy Redmi 5, a także Meizu M6 lub Honor 7S. Wszystkie są tanie, oferują lepsze podzespoły i po prostu wpisują się w obecne trendy na rynku. Niestety, teraz Koreańczycy nieco usiedli na laurach, co rywale skrzętnie wykorzystali.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama