Startups

Let's play a game. W zakupy!

Karol Kopańko
Let's play a game. W zakupy!
8

Szał świątecznych prezentów mamy już za sobą, ale dopiero teraz rozpoczyna się okres gigantycznych przecen, na których można upolować nie lada okazje. Zakupy w Internecie zwykle pozbawione są tej gorączkowej atmosfery pogoni za okazją jaka często bije z filmików nagrywanych podczas otwierania centr...

Szał świątecznych prezentów mamy już za sobą, ale dopiero teraz rozpoczyna się okres gigantycznych przecen, na których można upolować nie lada okazje. Zakupy w Internecie zwykle pozbawione są tej gorączkowej atmosfery pogoni za okazją jaka często bije z filmików nagrywanych podczas otwierania centr handlowych. Zwykle nie znaczy nigdy. Drop ‘Til You Shop to miejsce, gdzie kupowanie zostało przekształcone w grę. A zręczność palców ma tam naprawdę duże znaczenie.

W określonych godzinach na stronie internetowej pojawiają się produkty, na które możemy polować. To, co w tym procesie jest takiego niezwykłego, to fakt, że ceny nie są w ogóle ustalone i spadają z każdą sekundą. Teoretycznie mogą tak nawet do zera. Ale tu właśnie liczy się szybkość. Kiedy zobaczymy na ekranie satysfakcjonującą cenę, to „zamrażamy ją” i czym prędzej udajemy się do wirtualnej kasy. Liczba egzemplarzy jak zawsze jest ograniczona, więc panuje zasada: „kto pierwszy ten lepszy”.

W swoich założeniach działanie strony przypomina nieco ostatnie chwile aktywności aukcji na Allegro, kiedy użytkownicy co chwila przebijają się ofertami, często tracąc przy tym zdrowy rozsądek i licytując ponad akceptowalną cenę.

Drop ‘Til You Shop wydaje się świetnym rozwiązaniem dla sklepów, które szybko muszą upłynnić posiadane zasoby, bo np. wymieniają kolekcję. Niczym nowym nie jest za to model biznesowy wprowadzony przez startup Peeractive. Jego właściciele po prostu pobierają kilka (czasami –naście) procent prowizji od zawartej transakcji.

Ich wielkim sukcesem jest stopień zaangażowania użytkowników, gdyż przeciętny czas trwania pojedynczej sesji to aż 30 minut. Uzależniający model Drop ‘Til You Shop doskonale podsumowuje ten komentarz:

Na początku nie pasował mi zbytnio ten pomysł, ale kiedy chciałem szybko sprawdzić na czym on polega, to spędziłem na stronie 40 minut, tylko czekając na pojawienie się nowych rzeczy i polując na okazje (nic nie udało mi się kupić!).

Wydaje mi się, że w takich właśnie serwisach, swojej przyszłości upatrywać powinno e-commerce. Sklepy chcące zdobyć przewagę nad konkurentami powinny przerzucać się na bardziej atrakcyjne sposoby zachęcenia użytkowników do kupna. Nie od dziś wiadomo, że jeśli zbudowanie wciągającej atmosfery wokół zakupów, jasno przekłada się na szczuplejszy portfel kupujących.

Szał świątecznych prezentów mamy już za sobą, ale dopiero teraz rozpoczyna się okres gigantycznych przecen, na których można upolować nie lada okazje. Zakupy w Internecie zwykle pozbawione są tej gorączkowej atmosfery pogoni za okazją jaka często bije z filmików nagrywanych podczas otwierania centr handlowych. Zwykle nie znaczy nigdy. Drop ‘Til You Shop to miejsce, gdzie kupowanie zostało przekształcone w grę. A zręczność palców ma tam naprawdę duże znaczenie.

W określonych godzinach na stronie internetowej pojawiają się produkty, na które możemy polować. To, co w tym procesie jest takiego niezwykłego, to fakt, że ceny nie są w ogóle ustalone i spadają z każdą sekundą. Teoretycznie mogą tak nawet do zera. Ale tu właśnie liczy się szybkość. Kiedy zobaczymy na ekranie satysfakcjonującą cenę, to „zamrażamy ją” i czym prędzej udajemy się do wirtualnej kasy. Liczba egzemplarzy jak zawsze jest ograniczona, więc panuje zasada: „kto pierwszy ten lepszy”.

W swoich założeniach działanie strony przypomina nieco ostatnie chwile aktywności aukcji na Allegro, kiedy użytkownicy co chwila przebijają się ofertami, często tracąc przy tym zdrowy rozsądek i licytując ponad akceptowalną cenę.

Drop ‘Til You Shop wydaje się świetnym rozwiązaniem dla sklepów, które szybko muszą upłynnić posiadane zasoby, bo np. wymieniają kolekcję. Niczym nowym nie jest za to model biznesowy wprowadzony przez startup Peeractive. Jego właściciele po prostu pobierają kilka (czasami –naście) procent prowizji od zawartej transakcji.

Ich wielkim sukcesem jest stopień zaangażowania użytkowników, gdyż przeciętny czas trwania pojedynczej sesji to aż 30 minut. Uzależniający model Drop ‘Til You Shop doskonale podsumowuje ten komentarz:

Na początku nie pasował mi zbytnio ten pomysł, ale kiedy chciałem szybko sprawdzić na czym on polega, to spędziłem na stronie 40 minut, tylko czekając na pojawienie się nowych rzeczy i polując na okazje (nic nie udało mi się kupić!).

Wydaje mi się, że w takich właśnie serwisach, swojej przyszłości upatrywać powinno e-commerce. Sklepy chcące zdobyć przewagę nad konkurentami powinny przerzucać się na bardziej atrakcyjne sposoby zachęcenia użytkowników do kupna. Nie od dziś wiadomo, że jeśli zbudowanie wciągającej atmosfery wokół zakupów, jasno przekłada się na szczuplejszy portfel kupujących.

Zaczynająca powoli dominować na rynku generacja Y, traktuje wiele segmentów swojego życia jak grę (np. praca jest grą w to kto lepiej wypełni swoje obowiązki). Dlatego w przyszłości należy się spodziewać kolejnych pomysłów wprowadzania mechanizmów gamifikacji do życia codziennego. Millenialsi zwyczajnie nie lubią nudy, a "granie w zakupy" pozwala o niej z dużą skutecznością zapomnieć.

Zaczynająca powoli dominować na rynku generacja Y, traktuje wiele segmentów swojego życia jak grę (np. praca jest grą w to kto lepiej wypełni swoje obowiązki). Dlatego w przyszłości należy się spodziewać kolejnych pomysłów wprowadzania mechanizmów gamifikacji do życia codziennego. Millenialsi zwyczajnie nie lubią nudy, a "granie w zakupy" pozwala o niej z dużą skutecznością zapomnieć.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Startupzakupye-commercesklep