Gry

Latka lecą, a ona ciągle wciąga i zaskakuje. Nowy dodatek wywrócił Europę Universalis IV

Tomasz Popielarczyk
Latka lecą, a ona ciągle wciąga i zaskakuje. Nowy dodatek wywrócił Europę Universalis IV
Reklama

Są gry, które się nie starzeją i Europa Universalis IV zdecydowanie się do nich zalicza. Nie tylko ze względu na nieustające wsparcie ze strony twórcó...

Są gry, które się nie starzeją i Europa Universalis IV zdecydowanie się do nich zalicza. Nie tylko ze względu na nieustające wsparcie ze strony twórców, ale również ze względu na swój uniwersalny charakter i ponadczasowy gameplay. Common Sens sprawił, że znów wsiąkłem, a weekend zleciał niespodziewanie szybko.

Reklama

Common Sense to najnowszy dodatek do strategii Europa Unversalis IV. Tym razem twórcy skupili się na zarządzaniu naszym państwem w trakcie pokoju, a przy tym rozbudowali zarządzanie w w krajach z funkcjonującym parlamentem. Jednocześnie dodano dodatkowe elementy związane z religią, systemem wasali i kolonii oraz polityką wewnętrzną. Choć na pierwszy rzut oka wygląda to na niewiele nowości, to w praktyce różnica w rozgrywce jest kolosalna.

Tradycyjnie dodatek debiutuje wraz z patchem 1.12.0, dzięki któremu część nowości trafia również do osób, które dodatku nie kupiły. Co ciekawe, nowy patch dodaje też elementy z poprzedniego rozszerzenia Res Publica w przypadku, gdy użytkownik nie ma go na swoim koncie Steam. Tyle teorii. Jak się w Common Sense gra?

Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to nowy system rozwoju prowincji. Wcześniej mieliśmy do wyboru kilkadziesiąt budynków, z czego każdy przyznawał poszczególne bonusy. Jedynym ograniczeniem była tutaj kolejność - najpierw stawialiśmy konstrukcje pierwszego poziomu, a na samym końcu wybieraliśmy między jedną z dwóch struktur najwyższego poziomu. Teraz system ten uległ całkowitemu przebudowaniu.


Do gry wszedł współczynnik "development", który odzwierciedla stopień rozwoju naszej prowincji. Aby go podnieść musimy przeznaczyć nasze punkty monarchy i inwestować w trzy odpowiadająće im obszary. Administracja podnosi bazowy podatek w prowincji i obronę przed szpiegami, Dyplomacja zwiększa produkcję oraz szybkość produkcji okrętów, a punkty militarne zwiększają liczbę rezerwistów oraz garnizon fortu. Im więcej punktów wykupimy, tym więcej miejsc na budynki będzie posiadała dana prowincja. Część struktur jest z czasem ulepszana, ale większość wymaga wolnego slotu. Trzeba zatem kombinować.

Z nowym systemem budynków wiąże się też odmienna rola fortów. Teraz zwyczajnie nie opłaca się budować fortyfikacji w każdej prowincji, bo jej utrzymanie kosztuje. Co prawda możemy dezaktywować fort, ale nadal płacimy połowę jego nominalnego utrzymania. Zamiast tego inwestujemy zatem w budowle obronne na obrzerzach kraju w prowinjach przygranicznych. Przeciwnik, który wedrze się na nasze ziemie, będzie musiał najpierw zająć fort, zanim przebije się w głąb kraju. To czyni wojny bardziej realnymi (w końcu nikogo nie było wówczas stać na zamek w każdej prowincji) oraz nadaje im większej dynamiki.


Reklama

Zmiany dosięgnęły również systemu zarządzania krajem. Tutaj szczególnie odczują to gracze kierujący krajami z obecnym parlamentem. Dotyczy to m.in. Polski czy Anglii. Parlamentarzyści szybko dają nam w kość i wymagają zręcznego lawirowania na scenie politycznej. Zresztą nie tylko parlament doczekał się usprawnień. Znacznie bardziej rozbudowany jest teraz m.in. system walczących frakcji w Danii, a także charakterystyczne elementy ustroju innych państw. Wisienką na torcie jest mechanizm pozwalający na większą ingerencję w podległe nam państwa, a więc wasali i kolonie. Możemy teraz sugerować im nakładanie embarg handlowych na naszych rywali, a także wyciągać pieniądze ze skarbca. Warto zauważyć też, że spadek naszej reputacji, zepsute relacje, wysokie taryfy handlowe i wiele innych mogą przełożyć się na podniesienie chęci wyzwolenia. Jeśli nie utrzymamy tego współczynnika w ryzach czeka nas bunt i wojna.



Reklama

Common Sense to również szereg udoskonaleń w systemie religii. Tutaj skupiono się przede wszystkim na protestantyzmie. Dotąd europejski kraj zmieniając religię na inną niż katolicka wypadał z wyścigu o fotele kardynalskie i kontrolę nad kurią, a w zamian nie dostawał nic. Teraz uległo to zmianie i kościół protestancki odgrywa znacznie większą rolę. Widać to chociażby po zmienionym ekranie Świętego Cesarstwa Rzymskiego, gdzie dwie frakcje religijne walczą ze sobą o wpływy - przewaga jednej z nich daje jej członkom pewne bonusy. Protestanckie religie mogą być swobodnie konfigurowane. Sami zatem decydujemy, co legnie u podstaw naszego kościoła i jakie w rezultacie bonusy dzięki temu otrzymamy. Wszystko to w ryzach trzyma współczynnik mocy religii. W przypadku buddyzmu jest jeszcze ciekawiej, bo tutaj mamy suwak karmy, która zmienia się w zależności od naszych decyzji.

Bardzo trafną nowością jest ranking naszego rządu. Dotąd nie mieliśmy większego wpływu na to, czy jesteśmy małym biskupstwem czy też imperium. Teraz, gdy suma wskaźnika "development" z naszych prowincji przekroczy pewien poziom, będziemy mogli awansować nasz kraj do wyższej rangi i w końcu stać się wielkim cesarzem potężnego imperium.


Te wszystkie zmiany sprawiają, że dzięki Common Sense EUIV jest jeszcze bardziej zróżnicowana. Ja pierwsze boje toczę tutaj Neapolem (a obecnie Włochami, po jednoczeniu), ale już wiem, że w następnej kolejności chcę wypróbować kraju z parlamentem i przejść na protestantyzm najszybciej, jak to możliwe. Potem pewnie fajnie by było zagrać jakimś mocarstwem z Azji, albo zarządzać kolonią (co pozwolił już dodatek El Dorado). Tych możliwości jest cała masa, a osiągnięć w Steamie do zdobycia stale przybywa. Warto się z nimi mierzyć. Satysfakcja ze zdobycia odznaki za wyniesienie małego Trebizondu do rangi imperium jest ogromna, podobnie jak zgromadzenie aż 21 podległych państw.

W tym wszystkim denerwuje, że Paradox już nawet nie kryje się z tym, że łoi graczy z kasy. Common Sense jest bowiem dostępny w pakiecie z paczką graficzną, w której znajdziemy kilkadziesiąt nowych jednostek. Całość to wydatek ok. 65 złotych. Za sam dodatek zapłacimy 47 zł, a paczka jednostek to 17 zł (ceny biorę z cdp.pl). Czy naprawdę konieczne było rozbijanie tego na dwie części? Dobrze przynajmniej, że nie wprowadzono równolegle kilkunastu pomniejszych paczek graficznych z 1-2 jednostkami za 1-2 euro. Szwedzki producent jest niestety do tego zdolny. Nadrabia jednak tymi darmowymi patchami i ciągłym wsparciem dla swojego produktu, więc co nieco można mu wybaczyć. Szczególnie, że tworzy tak fantastyczne gry.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama