Metro Skyway jest podmiotem zależnym firmy Urban Aeronautics i ma ambitne plany związane z latającymi samochodami. Chcieliby aby ich zasilany wodorem latający pojazd o nazwie CityHawk mógł zacząć latać pomiędzy wieżowcami już w 2022 roku. Dobrze wiedzieć, że niedługo będę żył w tej samej przyszłości, którą kiedyś pokazywano w filmach (miały być latające samochody, ale ciągle ich brakuje…).
CityHawk
Wiceprezes marketingu w Urban Aeronautics, Janina Frankel-Yoeli w swojej wypowiedzi dla The Verge mówi:
Wykorzystywanie wodoru po prostu wymaga zbiorników odpornych na zniszczenia, ale są już różne pojazdy drogowe zasilane wodorem i jest wiele powodów, z których takie rozwiązania mogą być bezpieczniejsze od stosowania paliwa odrzutowego.
Mimo iż z początku CityHawk miałby wykorzystywać paliwo odrzutowe, docelowo ma przejść na rozwiązanie bazujące na ciekłym wodorze. Stanie się tak gdy tylko technologia osiągnie poziom odpowiedni dla komercyjnych zastosowań (będzie dostatecznie bezpieczna).
Latający pojazd w którym pokładane są spore nadzieje ma korzystać z silników umożliwiających mu pionowy start i lądowanie. W tym celu Metro Skyway skorzysta z patentu należącego do Urban Aeronautics na odpowiedni system wirników wbudowanych w kadłub. Właśnie to odróżnia ten projekt od „kolejnego szalonego pomysły” jakiejś tam firmy… Urban Aeronautics od lat zajmuje się projektowaniem i budowaniem latających maszyn, a ich produkt o nazwie Cormorant trafił do izraelskiego wojska. Nie dość, że Cormorant wygląda właśnie jak latający samochód, to w dodatku jeszcze działa!
Cormorant
Cormorant waży 1500 kg, może się rozpędzić do 185 km/h, pozostawać w powietrzu przez godzinę i udźwignąć do 500 kg. Może sobie poradzić z lataniem pomiędzy budynkami i liniami wysokiego napięcia. Koszt takiego cacka to jedyne… 14 milionów USD. Tyle, że pojazd został stworzony z myślą o przeznaczeniu go na cele wojskowe. Najwyższy czas zacząć zarabiać również na wersji cywilnej, które będzie w stanie transportować do czterech osób.
Oczywiście droga prowadząca do tego, aby latające samochody faktycznie zaczęły fruwać ludziom nad głowami w wielkich aglomeracjach, nie jest łatwa. Sama technologia wymaga wiele pracy, ale to dopiero początek. Pozostają jeszcze kwestie nieprzekraczania różnych norm gwarantujących ludziom bezpieczeństwo i komfort (np. taki pojazd nie powinien pracować zbyt głośno), czy kwestie prawne, które w ogóle dopuszczą takie wytwory do faktycznego funkcjonowania w miastach.
Latające samochody to przyszłość
Trudno w to uwierzyć, ale wszystko wskazuje na to, że taki kierunek może być przyszłością, tzn. pewnego dnia wyjrzymy za przez okno, a na niebie zobaczymy pełno latających samochodów. Miasta potrzebują rozwiązań, które je odciążą. Wiecznie zakorkowane ulice nie są z gumy, a samochodów nie ubywa. Nie twierdzę, że latające taksówki to jedyne rozwiązanie, jednak z pewnością nie można go lekceważyć. Coraz więcej firm traktuje ten pomysł bardzo poważnie i wydaje się że ich determinacja nie maleje, wręcz przeciwnie.
Uber zatrudnił weterana z NASA, żeby pomógł im w pracach nad projektem dot. usług związanych z latającymi samochodami. Airbus również posiada projekt o nazwie „Vahana”, który ma doprowadzić do powstania prawdziwego latającego samochodu.
Elon Musk wydrąży tunele, inne firmy zbudują latające samochody i jakoś to będzie…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu