Pół roku temu wiodący producent układów graficznych zaprezentował swój nowy pomysł na mobilne granie.
Laptopy miały stać się lżejsze i smuklejsze (ok 2,3 kg wagi i 18 mm grubości). Zwiększenie efektywności wykorzystania układów graficznych miało przy tym przełożyć się na utrzymanie temperatury obudowy i hałaśliwości notebooków na akceptowalnym przez użytkownika poziomie.
NVIDIA przekonywała, że wszystko to można osiągnąć dzięki nieznacznemu obniżeniu mocy obliczeniowej jej układów. Odpowiednie wykresy ukazywały złoty środek pomiędzy wydajnością, a płaską obudową i cichym układem chłodzenia. Według założeń, laptop z Max-Q ma w trakcie „typowej rozgrywki” nie przekraczać magicznej granicy 40 dB. Podano nawet, w jaki sposób dokonywano pomiaru. Zapomniano tylko przy tym wspomnieć, co powinniśmy rozumieć przez „typową rozgrywkę.”
Założenia vs rzeczywistość
Przetestowanie już dziesięciu laptopów z grafikami wykorzystującymi funkcje Max-Q skłoniło redakcję notebookcheck do podsumowania. Położono nacisk przede wszystkim na sprawdzenie realnego hałasu podczas zabawy z grami. Zanim jednak przejdziemy do ich omówienia, zwróćmy uwagę na inne aspekty konstrukcji komputerów. Przede wszystkim, część z nich z pewnością nie spełnia kryteriów lekkości i smukłości. Taki np. Dell Inspiron 7577 waży o prawie pół kilograma więcej niż zakładane 2,3 kg, mierząc jednocześnie 25 mm wysokości. W części modeli fragment obudowy, wprawdzie niewielki, ale jednak potrafi się rozgrzać powyżej 50 stopni przy zabawie z Wiedźminem 3.
A jak wypada szum generowany przez laptopy? Okazuje się, że wspomniana przed chwilą gra pozwala tylko wymienionemu Dellowi i jednej mobilnej stacji roboczej od MSI nie hałasować bardziej niż założone 40 decybeli. A znaleźli się też zawodnicy dobijający do 50 dB. Dosyć głośny był chociażby model bliźniaczy do testowanego przez Antyweb laptopa Hyperbook SL950VR. Oczywiście, jak słusznie zauważa autor analizy, warunki testowe mogły odbiegać od tych, jakie w trakcie testów przewidywała NVIDIA. By to stwierdzić na pewno, firma musiałaby jednak ujawnić, jakie gry i w jakich ustawieniach wykorzystała do sprawdzenia kultury pracy swoich rozwiązań. Ale z takim podejściem spotkaliśmy się już przecież nie raz, gdy producenci podają swoje szacunki odnośnie czasu pracy na baterii. Po zakupie notebooka możemy odkryć z rozczarowaniem, że nasz sposób używania komputera nijak nie pozwala na wyciągnięcie obiecanych np. kilkunastu godzin.
Czy mogło być lepiej?
Okazuje się więc, że producenci laptopów lekce sobie ważą specyfikację Max-Q. Albo osiągnięcie jednocześnie wszystkich wymaganych kryteriów wcale nie jest takie łatwe. Coś mi mówi, że w tym drugim przypadku jesteśmy bardzo blisko prawdy. Po prezentacji grafik z rodziny Pascal można było odnieść wrażenie, że „zieloni” odnaleźli kamień filozoficzny pozwalający naginać prawa fizyki. Prezentacja Max-Q wywoływała już jednak raczej kiwanie głową z niedowierzaniem.
Dopóki też laptopy takie jak pierwszy model z Max-Q – Asus Zephyrus GX501 – będą wytrzymywały na baterii dwie do trzech godzin i to bez włączania gier, z marzeniami o cichym i lekkim ultramobilnym sprzęcie do gier trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Źródło: NVIDIA, notebookcheck
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu