Poradniki

Nie daj się naciąć! Sprawdzamy, jaki budżet szykować na rower elektryczny.

Błażej Wojciechowski
Nie daj się naciąć! Sprawdzamy, jaki budżet szykować na rower elektryczny.
Reklama

Zastanawiasz się nad zakupem roweru elektrycznego? Sprawdzamy, ile naprawdę trzeba wydać, żeby jeździło się komfortowo i bez stresu – od budżetowych opcji po modele premium.

Kupujemy rower elektryczny — jaki budżet trzeba przygotować?

Rower elektryczny to coraz częstszy widok na ścieżkach rowerowych – i nic dziwnego. To wygodna, szybka i ekologiczna alternatywa dla samochodu, komunikacji miejskiej czy klasycznego roweru. Oczywiście, zanim ruszysz w drogę własnym jednośladem, trzeba sięgnąć do kieszeni. I tu pojawia się pytanie: ile trzeba wydać, żeby kupić sensowny rower elektryczny, który nie okaże się bublem po pierwszych miesiącach użytkowania.

Reklama

Na dzień dobry: 3–5 tysięcy złotych

Jeśli masz ograniczony budżet i myślisz o czymś podstawowym, musisz liczyć się z wydatkiem rzędu 3–5 tys. zł. To dolna granica rozsądku. W tej kwocie dostaniesz prosty rower miejski z podstawowym silnikiem (najczęściej w piaście tylnego koła), baterią o pojemności pozwalającej na przejazd 40–60 km i niezbyt zaawansowanym osprzętem. Takie rowery często dostępne są w marketach, ale też u mniejszych producentów, którzy stawiają na przystępność.

Nie ma tu co liczyć na cuda – amortyzacja będzie raczej symboliczna, a rower może ważyć swoje. Jeśli szukasz czegoś „na próbę” i do jazdy po mieście w lekkim stylu – na pewno da się coś znaleźć.

Optymalny wybór: 6–9 tysięcy złotych

Tu zaczyna się robić ciekawie. W okolicach 6–9 tys. zł możesz już wybierać spośród bardziej dopracowanych modeli. Częściej spotkasz napęd centralny (nie ten znajdujący się w piaście), co przekłada się na lepsze wyważenie i bardziej naturalne wspomaganie. Bateria też robi się mocniejsza – zasięg w okolicach 80–100 km to już realna opcja w tym budżecie.

To segment, w którym pojawiają się marki specjalizujące się w e-bike’ach – jak EcoBike, Haibike czy Cube. Rower nie tylko wygląda lepiej, ale i jeździ się na nim zdecydowanie przyjemniej. Dla wielu osób to złoty środek między ceną a jakością. Duże znaczenie ma tutaj również serwis pogwarancyjny. Tanie rowery często nie mają zbyt dużego wsparcia posprzedażowego. Tutaj można już liczyć na coś więcej niż tylko mail od chińskiego producenta z informacją o braku dostępnych części lub kosztami ich sprowadzenia przewyższającymi wartość roweru.

Wyższa półka: 10–15 tysięcy złotych

Jeśli jesteś już po pierwszych przygodach z rowerami elektrycznymi albo chcesz od razu wejść na wyższy poziom, budżet 10–15 tys. zł daje naprawdę spore możliwości. To poziom, gdzie e-bike zaczyna przypominać sprzęt sportowy – lekka rama, osprzęt z wyższej półki (Shimano Deore, SRAM), lepsze hamulce (często hydrauliczne), a także bateria, która nie rozładowuje się po dwóch godzinach intensywnej jazdy.

W tym budżecie znajdziesz świetne rowery trekkingowe, crossowe, a nawet górskie (MTB). Jeśli zależy ci na bardziej wymagających trasach, zjazdach, podjazdach i wszystkim, co wiąże się z off-roadem – to pułap, od którego warto zaczynać.

Premium: powyżej 15 tys. zł

A co, jeśli budżet Cię nie ogranicza? No cóż – świat rowerów elektrycznych premium to zupełnie inna liga. Za 20–30 tys. zł (a czasem i więcej) kupisz sprzęt, który bije na głowę nie tylko zwykłe rowery, ale i niejeden skuter. Topowe marki jak Riese & Müller, Specialized, Trek czy Bulls oferują modele z pełnym zawieszeniem, ogromnymi bateriami, napędami Bosch Performance CX, integracją z aplikacjami, automatycznymi skrzyniami biegów i specjalistycznymi systemami zabezpieczeń.

Reklama

Czy warto? Dla niektórych – zdecydowanie. Jeśli robisz dziennie po 40–60 km, jeździsz cały rok i zależy ci na komforcie, niezawodności, ale i pewnej ekskluzywności (nie oszukujmy się, dla osób z zasobnym portfelem to również argument), to taki wydatek może mieć sens. Trzeba jednak zaznaczyć, że sprzęt z tej półki to coś dla świadomego użytkownika, który dobrze wie, czego potrzebuje.

Rower elektryczny: Na co trzeba uważać?

Kupując rower elektryczny, łatwo wpaść w pułapkę, bo różnice w cenach potrafią być ogromne. W praktyce tani rower może szybko okazać się drogi – gdy zacznie się psuć, a części będą niedostępne. Dlatego warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy:

Reklama
  • typ napędu – centralny jest droższy, ale lepiej sprawdza się w praktyce;
  • pojemność baterii – im większa, tym dłuższy zasięg. Minimum to dziś ok. 400 Wh;
  • wsparcie serwisowe – lepiej mieć serwis kilka kilometrów od domu niż na drugim kontynencie;
  • gwarancja – rower za 5000 zł bez wsparcia gwarancyjnego to spore ryzyko.

Rower elektryczny to inwestycja

Na rower elektryczny warto spojrzeć nie tylko jak na wydatek, ale jak na inwestycję – w zdrowie, wygodę i czas. Owszem, samochód dowiezie cię szybciej (nie zawsze!), ale korki, parking i koszty paliwa robią swoje. Z kolei klasyczny rower bywa wymagający, zwłaszcza jeśli codziennie musisz podjeżdżać pod górkę albo dojeżdżasz 30 km do pracy. Rower elektryczny to coś pomiędzy – złoty środek. Warto więc dobrze przygotować się finansowo, żeby nie zrazić się po pierwszym sezonie.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama