Facebook znowu przesuwa granice naszej prywatności, tym razem prosząc użytkowników o dostęp do całej zawartości ich galerii zdjęć. Oczywiście zapewnia, że to dla naszego dobra, ale...

Czy Facebook przesadził? Najnowszy pomysł Marka Zuckerberga i Mety to funkcja, która wymaga od użytkowników zgody na ciągły dostęp do całej galerii zdjęć w telefonie. Meta tłumaczy to chęcią ułatwienia dzielenia się treściami i generowania kreatywnych podpowiedzi przy pomocy AI, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to kolejny etap niepokojącej ekspansji w naszą prywatność. Czy naprawdę jesteśmy gotowi oddać Facebookowi klucz do cyfrowego sejfu ze wspomnieniami?
Facebook żąda dostępu do naszych telefonów. Chyba się komuś coś pomyliło?
Facebook testuje opcję „przetwarzania w chmurze”, która pozwala aplikacji na stały dostęp do zdjęć z telefonu – nawet tych, które nigdy nie trafiły do internetu. Po włączeniu funkcji, Facebook przesyła fotografie na swoje serwery i analizuje je pod kątem lokalizacji, daty, obecności osób czy obiektów. Wszystko po to, by AI mogła zaproponować użytkownikowi gotowe kolaże, powtórki czy stylizacje zdjęć, a nawet tematyczne zestawienia z okazji urodzin czy ślubu (coś na kształt tego co oferują Zdjęcia Google).
Meta zapewnia, że zdjęcia nie będą wykorzystywane do reklam ani trenowania modeli AI (przynajmniej na razie), a sugestie są widoczne tylko dla użytkownika. Jednak akceptując regulamin, pozwalamy firmie analizować nasze zdjęcia i gromadzić dane biometryczne, co rodzi poważne pytania o intencje giganta. W ustawieniach można wyłączyć tę opcję, ale domyślnie Facebook zachęca do jej aktywacji przy tworzeniu nowych Stories.
Co więcej, nie jest jasne, czy w przyszłości Meta nie sięgnie po tę prywatną bazę zdjęć do trenowania swoich algorytmów. W świetle dotychczasowych działań firmy, sceptycyzm wydaje się uzasadniony. Dla Facebooka to kolejny sposób na zdobycie przewagi w wyścigu AI – dla nas, użytkowników, potencjalnie nieodwracalna utrata kontroli nad prywatnością.
Póki co, funkcja jest testowana w Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie, lecz to pewnie tylko kwestia czasu, kiedy dosięgnie i nas.
Źródło: techcrunch
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu