Facebook

Ktoś chyba upadł na głowę. Facebook żąda dostępu do naszych telefonów

Bartosz Gabiś
Ktoś chyba upadł na głowę. Facebook żąda dostępu do naszych telefonów
Reklama

Facebook znowu przesuwa granice naszej prywatności, tym razem prosząc użytkowników o dostęp do całej zawartości ich galerii zdjęć. Oczywiście zapewnia, że to dla naszego dobra, ale...

Czy Facebook przesadził? Najnowszy pomysł Marka Zuckerberga i Mety to funkcja, która wymaga od użytkowników zgody na ciągły dostęp do całej galerii zdjęć w telefonie. Meta tłumaczy to chęcią ułatwienia dzielenia się treściami i generowania kreatywnych podpowiedzi przy pomocy AI, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to kolejny etap niepokojącej ekspansji w naszą prywatność. Czy naprawdę jesteśmy gotowi oddać Facebookowi klucz do cyfrowego sejfu ze wspomnieniami?

Reklama

Facebook żąda dostępu do naszych telefonów. Chyba się komuś coś pomyliło?

Facebook testuje opcję „przetwarzania w chmurze”, która pozwala aplikacji na stały dostęp do zdjęć z telefonu – nawet tych, które nigdy nie trafiły do internetu. Po włączeniu funkcji, Facebook przesyła fotografie na swoje serwery i analizuje je pod kątem lokalizacji, daty, obecności osób czy obiektów. Wszystko po to, by AI mogła zaproponować użytkownikowi gotowe kolaże, powtórki czy stylizacje zdjęć, a nawet tematyczne zestawienia z okazji urodzin czy ślubu (coś na kształt tego co oferują Zdjęcia Google).

Meta zapewnia, że zdjęcia nie będą wykorzystywane do reklam ani trenowania modeli AI (przynajmniej na razie), a sugestie są widoczne tylko dla użytkownika. Jednak akceptując regulamin, pozwalamy firmie analizować nasze zdjęcia i gromadzić dane biometryczne, co rodzi poważne pytania o intencje giganta. W ustawieniach można wyłączyć tę opcję, ale domyślnie Facebook zachęca do jej aktywacji przy tworzeniu nowych Stories.

Co więcej, nie jest jasne, czy w przyszłości Meta nie sięgnie po tę prywatną bazę zdjęć do trenowania swoich algorytmów. W świetle dotychczasowych działań firmy, sceptycyzm wydaje się uzasadniony. Dla Facebooka to kolejny sposób na zdobycie przewagi w wyścigu AI – dla nas, użytkowników, potencjalnie nieodwracalna utrata kontroli nad prywatnością.

Póki co, funkcja jest testowana w Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie, lecz to pewnie tylko kwestia czasu, kiedy dosięgnie i nas.

 

Źródło: techcrunch

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama