Jak podoba Ci się przyszłość, w której transport ładunków z Księżyca nie wymaga już skomplikowanych rakiet z paliwem chemicznym? Izraelskim badaczom również się podoba — stąd właśnie ich spore osiągnięcie na tym polu. Zespół z Uniwersytetu Ariel stworzył system startowy oparty na coilgunie, czyli wyrzutni elektromagnetycznej, która może w przyszłości zmienić sposób eksploracji kosmosu.

Kiedyś wyobrażaliśmy sobie, że polecimy na Księżyc za pomocą gigantycznej armaty. Dziś wiemy, że to kompletnie niemożliwe, aczkolwiek sama idea wystrzeliwania obiektów bez użycia paliwa chemicznego powraca w nowoczesnej odsłonie. Tym razem – w pełni zelektryfikowanej. Tym razem chodzi jednak o loty z Księżyca w... inne miejsca.
Polecamy na Geekweek: Superszybkie pociągi w Polsce. Nie tylko Wrocław i Poznań
Profesor Moshe Einat i dr Yafit Orbach postawili sobie za cel opracowanie alternatywy dla tradycyjnych rakiet, której działanie opierałoby się na elektromagnetyzmie. Wyniki ich prac zostały opublikowane w czasopiśmie Scientific Reports i mogą mieć niemałe znaczenie dla przyszłych misji na Księżyc. Odpadnie nam "druga połowa" trudów podróży, nie musielibyśmy wykorzystywać paliwa do powrotu na Ziemię lub... lotu gdziekolwiek indziej.
Jak działa coilgun?
Wyrzutnia elektromagnetyczna przyspiesza obiekty za pomocą serii cewek generujących pole magnetyczne. Każda cewka uruchamiana jest z precyzyjnym opóźnieniem, co powoduje sekwencyjne przyciąganie i przyspieszanie pocisku. W przeciwieństwie do railgunów coilgun nie generuje tarcia, dzięki czemu nie występuje szybkie zużycie materiału.
Rozwiązanie badaczy opiera się na wielostopniowym systemie przyspieszania, w którym każda kolejna faza dodaje nową porcję energii. Efekt to zawrotna prędkość na poziomie 131 metrów na sekundę – najwyższa osiągnięta do tej pory przez jakikolwiek coilgun.
Dodatkowym atutem jest system odzyskiwania energii, który zwiększa efektywność całego procesu. Tak coilgun staje się nie tylko bardziej wydajny, ale też mniej łasy na energię – co w kontekście Księżyca będzie mieć niemałe znaczenie.
Księżycowa logistyka na sterydach
Wizja naukowców zakłada wykorzystanie wyrzutni elektromagnetycznych do transportu zasobów lub sprzętu badawczego z powierzchni Księżyca na orbitę, bez potrzeby stosowania paliw sprowadzanych z Ziemi. Taka zmiana oznaczałaby radykalne obniżenie kosztów i ryzyka misji kosmicznych, a także uniezależnienie się od ograniczonych rezerw surowców.
Co więcej, konstrukcja coilguna mogłaby być zasilana panelami słonecznymi, co czyni ją idealną dla długoterminowej kolonizacji Księżyca. W przyszłości, dzięki zwiększeniu liczby faz przyspieszania, możliwe stanie się wystrzeliwanie obiektów z prędkością wystarczającą do opuszczenia pola grawitacyjnego Księżyca i dotarcia na orbitę Ziemi – a może nawet dalej.
Rewolucja czy mrzonka?
Choć projekt jest wciąż w fazie eksperymentalnej, jego potencjał trudno zignorować. Z technologicznego punktu widzenia największą barierą pozostaje skalowalność – zwiększenie mocy, długości wyrzutni i synchronizacji cewek w sposób bezpieczny i niezawodny. Wciąż też nie wiadomo, jak coilguny poradzą sobie z delikatnymi ładunkami czy sprzętem wymagającym amortyzacji.
Czytaj również: Honda dołącza do zabawy. Przeprowadzą testy w kosmosie
Jednak sam fakt, że obecne prototypy osiągają niespotykane wcześniej parametry, to ogromny krok naprzód. To również dowód na czającą się przed nami rewolucję w technologiach kosmicznych – mniej zależnych od tradycyjnych metod, a bardziej otwartych na innowacje inspirowane... zasadniczo fantastyką naukową.
Jeśli prace nad coilgunami będą kontynuowane z obecnym tempem, Księżyc może w przyszłości stać się kosmicznym portem przeładunkowym – miejscem, z którego startują nie rakiety, a zasadniczo... statki.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu