Apple

Krótka piłka Tima Cooka w sprawie krokodylich łez Marka Zuckerberga

Krzysztof Kurdyła
Krótka piłka Tima Cooka w sprawie krokodylich łez Marka Zuckerberga
Reklama

W ostatnim czasie głośnym echem odbił się dramatyczny apel Facebooka do Apple, opłacony i wydrukowany w kilku dużych gazetach, w których tenże leje krokodyle łzy nad ciężką sytuacją małych przedsiębiorstw, którym teraz trudniej będzie opchnąć profil reklamowy użytkowników komputerów Apple. Tim Cook odpowiedział krótko i zwięźle, kto ma decydować o tym, co się dzieje z naszymi prywatnymi danymi.

Mark płacze?

Mówiąc krótko, Markowi Zuckerbergowi wyszło, że jego wygodny biznes oparty na prowadzonym praktycznie bez żadnych zasad i ograniczeń profilowaniu, stanie się trudniejszy do ogarnięcia, a całość przełoży się na spory spadek dochodów giganta social mediów. Użytkownicy Apple to jak wiadomo bardzo cenna grupa klientów.

Reklama

Oczywiście u każdego normalnego człowieka tak akcja wywołała mieszankę pustego śmiechu z uczuciem niesmaku i właściwie nie zasługiwała na poważną odpowiedź. CEO Apple zdecydował się jednak odpisać na twitterze, prostując manipulacje Facebooka i wyjaśniając Zuckerbergowi jak się sprawy w rzeczywistości mają.

Niech płacze...

„Uważamy, że użytkownicy powinni mieć wybór, jakie dane o nich są gromadzone i jak są wykorzystywane. Facebook może nadal śledzić użytkowników w aplikacjach i witrynach internetowych, tak jak to robił poprzednio, zasada przejrzystości śledzenia w iOS 14 będzie wymagać tylko, aby najpierw poprosili o ich zgodę.”

Wiele chyba dodawać nie trzeba, Apple niczego nie zakazał, dał tylko użytkownikom możliwość decyzji i to do nich, jeśli już, Facebook powinien apel wystosować. Do tego jednak musieliby zasłużyć na ich zaufanie i zachować jakiś balans pomiędzy interesami wszystkich stron. A to nie jest raczej coś, na czym Facebookowi zależy.

Analizując całą tę sytuację, to moim zdaniem najlepszym wyjściem byłaby komercjalizacja usługi śledzenia, niech nam za dane w jakiejś formie płacą. Patrząc na kształt okna raportu trackerów z Safari, można by dodać możliwość selektywnego wyboru i niech się ich operatorzy o nasze zgody biją. Pewnie okazałoby się, że udostępnienie nam podglądu zebranych o nas danych i ich edycji okaże się prostsze niż dziś. Może pojawiłyby się systemy bonusów dla zgadzających się na śledzenie użytkowników? Kto wie, ruch Apple napewno wymusi na tym rynku jakieś zmiany.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama