Autor artykułu: Jacek Gadzinowski , prezes 360commerce – doradcy strategiczni e-marketing i e-commerce. Komentując spadający dzień po dniu kurs akc...
Autor artykułu: Jacek Gadzinowski , prezes 360commerce – doradcy strategiczni e-marketing i e-commerce.
Komentując spadający dzień po dniu kurs akcji Facebooka lub Zyngi, niektórzy powiedzą: „koniec nierealnych wycen tego rodzaju firm (wyrosłych na boomie social media)”, inni wspomną o tlącym się od 2007 kryzysie w US, teraz rozpędzającym się w Unii Europejskiej. Gdzie leży problem, może w tych firmach i zmieniającym się rynku?
Obserwatorzy rynkowi, analitycy czy też posiadacze akcji obserwują od kilku miesięcy z rosnącą nerwowością na kursy akcji, a co za tym idzie wyceny rynkowe spółek notowanych na amerykańskiej giełdzie NASDAQ. Groupon, Zynga, Facebook notują ciągłe spadki kursów…
Wynika to z „urealniania” prognoz przychodów, rozwoju produktów czy też bieżących korekt związanych, z nie wywiązaniem się z planów przychodowych oraz zysków. Jeden taki komunikat niejednokrotnie może skutkować oberwaniem się kursu dnia o 20, 30% i więcej %. A to już, nie jest ulubiona zmienność rynku, dla inwestorów instytucjonalnych. Dlatego prawdopodobnie, Ci w ciszy wolą się wycofać z tak niepewnego rynku. Tym bardziej, że sztandarowe IPO i PR wokół wejścia Facebooka na giełdę był „skażony” i rozdęty do granic możliwości. Nadmuchana wycena, nie informowanie w porę o istotnych faktach, na koniec wyprzedanie części akcji przez Marka Zuckerberga. To nie brzmi nigdy dobrze dla inwestorów, tych z funduszy inwestycyjnych czy emerytalnych.
Natomiast siła inwestorów indywidualnych, jest zbyt mała lub często chimeryczna na skutek pojawiających się na serwisach i blogach branżowych ciągle informacji: „ile to już można było stracić na akcjach Facebooka albo ile jeszcze spadnie kurs”, albo „jak bardzo przewartościowana jest wycena firm wyrosłych na trendzie „social media” – czyli Zynga, Groupon , sztandarowych spółek tak dobrze wszystkim znanych ikon. Działa tu mechanizm psychologii, szybkiej ucieczki z akcji po pogodzeniu się już ze stratami.
Wycena i kłopoty Facebooka (jako sztandarowego serwisu/produktu) rzutują na pozostałe spółki. Dlaczego? Facebook wpadł „w czarną dziurę”. Rozwijający się trend korzystania z serwisu za pomocą telefonów /mobile/ i brak modelu zarabiania na tej formie korzystania (jak dotrzeć z reklamą do 543 mln ludzi), wpływa bezpośrednio na przychód. Mimo osiągnięcia przez Facebook imponującej liczby 955 mln użytkowników, reklama już nie rozwija się tak dynamicznie, lub zaraz będzie stała pod znakiem zapytania (jeśli jeszcze więcej użytkowników oglądać będzie Facebooka na ekranach swoich telefonów).
Drugim problemem Facebooka jest tez „facebook fatique” – coraz mniejsza skuteczność działań marek, konieczność wydatkowania większej ilości pieniędzy na reklamę czy też pościg za „angażującymi treściami” który skutkuje zaspamowaniem wall’ów użytkowników coraz głupszymi treściami i obrazkami /byle tylko osiągnąć like lub share/. Zmniejsza to zaangażowanie odbiorców treści, staja się oni coraz bardziej pasywni lub unikają takiej formy reklamy. A to dla niektórych firm „dzwonek” czy Facebook jest nadal tak bardzo atrakcyjnym miejscem jak kiedyś. To za chwile będzie lub jest problem dla agencji typu social media, oraz ich zleceniodawców.
Zynga, to natomiast sztandarowy przykład uzależnienia się od Facebooka.
Im bardziej Facebook chciał monetyzować walle /zamykając je chińskim murem, wprowadzając coraz bardziej wymyślne algorytmy prezentacji treści/, tym bardziej cierpiała Zynga. Która już nie mogła jak kiedyś używać spemerskich sposobów na wirusowanie użytkowników swoimi grami. Uzależnienie od jednej platformy dla sowich gier, było strategicznym błędem. Już dawno gry z Facebooka powinny być przekładane na inne platformy /głownie na mobile/. Inna kwestia, jaki byłby tego model biznesowy i stopień kanibalizacji.
Z Gruponem też nie jest różowo – przeskalowana skala biznesu, źródło przychodów bardzo niestabilne. Pojawiające się często sytuacje kryzysowe wokół ofert na tym serwisie, poza tym wielu konkurentów i kopistów na tym rynku. Wycena na IPO, była grubo za wysoka… teraz szuka ona bardziej realnych poziomów. Tym bardziej, że nowe wyniki spółki i inwestorzy już zaczynają lekko panikować albo ulegać halucynacjom jak w ostatni piątek.
Oprócz problemów Facebooka, Zyngi czy Grupona (czy też innych spółek o podobnej działalności) nie można zapomnieć o „realnym świecie. Gdzieś w tle przebijają się kłopoty gospodarek Unii Europejskiej, awersja do ryzyka, nadchodzące wybory na Prezydenta US. To wszystko stanowi mieszankę, że spółki z „trendu „social media” nie są takie „hot” jak jeszcze kilka – kilkanaście miesięcy temu. Może to też rzutować na odbiór innych pojawiających się IPO z rynku reklamy, serwisów/grup mediowych (np. grupa O2) lub interactive, ale to już osobna para kaloszy.
Na pewno wyzwaniem będzie i jest zwalniający rynek reklamy /w tym także internetowej/, gdzie na razie mocnym wygranym jest Google. Z tym będą musiały sobie poradzić wszystkie firmy z segmentu social media i reklamy internetowej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu