Poszukiwanie życia pozaziemskiego do pewnego momentu była dla nas jedynie scenariuszem z filmów. Dzięki kolejnym odkryciom i postępowi technologicznemu astronomowie zbliżają się do odpowiedzi na jedno z najstarszych pytań ludzkości: czy jesteśmy sami we wszechświecie? Aczkolwiek coraz częściej dzieje się to przy okazji sceptycyzmu co do inteligentnych form życia w kosmosie w ogóle. Wielu naukowców uważa, że jesteśmy "anomalią" pośród wielkiego "wszystkiego".

Ostatnie badania dotyczyły struktury naszej galaktyki, Drogi Mlecznej i przy okazji wskazują na nowe możliwości – od znalezienia bakterii poza Ziemią, aż po nawiązanie kontaktu z cywilizacją technologiczną. Dzieje się to tu i teraz, choć bardziej spodziewamy się w tym momencie bakterii w miejscu sprzyjającym życiu, niż kontaktu z inteligentną cywilizacją. Niestety, statystyka i dotychczasowe sukcesy są... brutalne.
Astronom w XXI wieku
Dzisiejszy astronom to już wcale nie zblazowany, dziwny, romantyczny wręcz obserwator nieba, a naukowiec korzystający z niesamowicie zaawansowanych systemów obserwacyjnych, ogromnych baz danych i algorytmów opartych na sztucznej inteligencji. Możliwości analizy przestrzeni kosmicznej wzrosły tak drastycznie, że dziś jesteśmy w stanie zajrzeć niemal w samo jądro Drogi Mlecznej. Dwie dekady temu nie byliśmy w stanie tam spojrzeć z ówczesnymi instrumentami. I z dekady na dekadę, nasze możliwości będą tylko rosły.
Właśnie tam, wokół supermasywnej czarnej dziury Sagittarius A*, zachodzą zjawiska tak ekstremalne i... dziwne z punktu widzenia naszego odczucia rzeczywistości, że do niedawna nie mieściły się nawet w ramach naukowych. W rejonie o skrajnych warunkach mogą istnieć formy życia przystosowane do zupełnie innych realiów niż ziemskie. W skrócie: dlaczego w ogóle życie miałoby wyglądać wszędzie tak samo? A jeśli istnieją inne drogi jego powstania i doszło do tego w naprawdę nieprzyjaznych miejscach w kosmosie?
Ziemia to wyjątek?
Jak wskazują badania Jamesa Matthewsa i Michaela Kunimoto z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej, Droga Mleczna może zawierać aż 400 miliardów gwiazd. Około 7% z nich to gwiazdy typu G – dokładnie takie jak nasze Słońce. Oznacza to, że aż 28 miliardów z nich może mieć podobne właściwości i emitować światło, które było życiodajne dla ziemskiego życia.
Ale nie każda gwiazda typu G ma planetę podobną do Ziemi. Aby warunki były odpowiednie, planeta musi znajdować się w tzw. Strefie Złotowłosej – gdzie nie jest ani za gorąco, ani za zimno, i gdzie możliwe jest istnienie ciekłej wody na powierzchni. W Układzie Słonecznym tylko Ziemia spełniła te warunki. Wenus okazała się piekłem, a Mars – suchą, zamarzniętą pustynią.
Nobel i wieczna sława
Odkrycie najprostszej formy życia – choćby bakterii – poza Ziemią, oznaczałoby nie tylko rewolucję naukową, ale też kulturową. Pierwszy człowiek, który tego dokona, przejdzie do historii: jego imieniem będą nazywane instytuty, szkoły, place. Jak na razie okazało się, że droga do takiego odkrycia jest usłana wręcz spektakularnymi porażkami i przeciwnościami. Dotychczasowe doniesienia o możliwym życiu pozaziemskim często okazywały się błędami, błędną interpretacją danych lub nawet... oszustwami.
Ale oszukiwania trwają. Analizowane są próbki z Marsa, z Europy (księżyca, nie "naszej" Europy...), planetoidy Ceres i wielu innych, ciekawych miejsc. Nie poddajemy się. Nauka w tej jednej kwestii doskonale wie, że do przepatrzenia w tej materii będzie w najgorszym razie "cały kosmos". Na razie zaczynami od "owoców wiszących najniżej", bo mamy nadzieję, że życie (w ogólnym sensie, także mikrobiologicznym) jest znacznie częstszą sprawą, niż nam się wydaje.
A jeśli ich znajdziemy...?
Tu zaczyna się robić ciekawie. Stephen Hawking przestrzegał: kontakt z zaawansowaną cywilizacją pozaziemską może być niebezpieczny. Jeśli są w stanie nas odwiedzić, to znaczy, że dysponują technologią dalece przewyższającą naszą. A jeśli tak – nasze intencje mogą być niezrozumiałe dla nich, a ich moralność może być radykalnie inna od naszej. My możemy ich przyjąć w pokoju, a oni mogą nas postrzegać jako kardynalne zagrożenie i wyrżnąć w pień. Nasze połączone siły zbrojne nie dadzą rady technologii, która pozwala na swobodne podróże wewnątrz galaktyki, czy nawet między nimi.
Jeśli spojrzymy na to, jak ludzie traktowali siebie nawzajem w imię dominacji czy zasobów... to nie ma co spodziewać się pokojowej wizyty "ufoludków". Wartości innej cywilizacji, niż ziemska mogą być dla nas dalece egzotyczne.
Czytaj również: Licealista odkrywa 1,5 miliona nowych obiektów w kosmosie dzięki AI
Statystyki są po stronie nadziei
Nie mamy jeszcze żadnych twardych dowodów na istnienie życia pozaziemskiego, niemniej liczby mówią same za siebie. Nawet jeśli tylko 1% z 28 miliardów gwiazd typu G ma planety w odpowiedniej strefie – to wciąż daje nam 280 milionów potencjalnych planet podobnych do Ziemi. To więcej, niż jesteśmy w stanie pojąć. Dlaczego więc mielibyśmy być kompletnie sami we Wszechświecie? Na razie nasze instrumenty nie pozwalają nam zajrzeć bezpośrednio w kierunku tych planet i ocenić jednoznacznie, czy tam toczy się życie. Ale naukowcy próbują i... próbować będą. Do skutku.
Sama świadomość, że gdzieś tam może być ktoś lub coś, zmienia postrzeganie świata, prawda. Motywuje: technologię, wyobraźnię, przede wszystkim naukę. Niezależnie od tego, czy ludzkość odnajdzie bakterię, sygnał albo technologiczną cywilizację — będzie to ogromny skok w postępie naukowym. Mieć świadomość, że coś istnieje — to jedno. Odkryć — to natomiast drugie. Dlatego warto poszukiwać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu