Nauka

Fermentowane "kosmiczne miso" zaskoczyło naukowców. Czym?

Jakub Szczęsny
Fermentowane "kosmiczne miso" zaskoczyło naukowców. Czym?
Reklama

Nawet tak przyziemna rzecz jak miso – słona, sfermentowana pasta sojowa rodem z Japonii – potrafi stać się bohaterką międzygwiezdnego eksperymentu. A wszystko po to, by zrozumieć, jak życie – nawet to najmniejsze – odnajduje się poza Ziemią. Co się stanie, gdy tradycyjny proces fermentacji przeniesiemy na Międzynarodową Stację Kosmiczną? Odpowiedź może zaskoczyć nie tylko smakoszy.

Fermentacja to proces głęboko zakorzeniony w historii ludzkości. Od kiszonych ogórków aż po piwo – mikroby zawsze były naszymi sprzymierzeńcami. Jak jednak zachowają się w warunkach mikrograwitacji, zwiększonego promieniowania i braku ziemskich rytmów dnia i nocy? Naukowcy z MIT, we współpracy z Politechniką Duńską, postanowili to sprawdzić. Ich celem było nie tylko stworzenie nowej wersji miso, ale również zbadanie, jak zmieniają się kolonie mikroorganizmów i jakie to może mieć konsekwencje dla przyszłych misji.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Astronauci NASA pokazali plakietkę nowej misji na Księżyc

Fermentacja w stanie nieważkości

Do eksperymentu przygotowano trzy partie "starterów" miso: jedną w Cambridge (USA), drugą w Kopenhadze, a trzecią – tę najciekawszą – wysłano na pokład ISS. Fermentacja trwała 30 dni w specjalnych skrzynkach pomiarowych kontrolujących warunki środowiskowe. Różnice pojawiły się szybko. Kosmiczne miso nabrało innego aromatu – bardziej orzechowego i prażonego – co badacze przypisali obecności większej ilości związków pirazyny, powstałych w wyższej temperaturze panującej na stacji.

Ale smak to nie wszystko. Sekwencjonowanie DNA wykazało, że w kosmicznej paście pojawiły się zupełnie inne proporcje bakterii. Znaleziono m.in. Bacillus velezensis – obecny wyłącznie w wersji z orbity – oraz znacznie większe populacje bakterii Staphylococcus, prawdopodobnie wynikające z cieplejszego środowiska. Kosmos aktywnie kształtuje nie tylko makroskopowe formy życia, ale również te niewidzialne gołym okiem. Gdy piszę ten tekst, dosłownie leci mi ślinka. No, skosztowałby potrawy przyrządzonej z użyciem takiego miso — bez dwóch zdań.

fotografia: Maggie Coblentz (https://www.eurekalert.org/multimedia/1066464)

Kulinarny kosmos

Smak miso zmieniający się w mikrograwitacji to genialna sprawa. W warunkach, gdzie zmysły astronautów są osłabione, a psychiczne obciążenie misji długoterminowych ogromne, odpowiednie jedzenie może być nie tylko źródłem energii, ale też... emocjonalnego ukojenia. Kulinaria mogą stać się częścią tożsamości misji – zarówno jako sposób adaptacji, jak i formy kulturowej reprezentacji ludzkości w przestrzeni. Warto o to dbać, by nasi dzielni astronauci czuli się tam nieco bardziej "dopieszczeni".

Przyszli astronauci mogą nie tylko zabierać na orbitę ulubione smaki Ziemi, ale wręcz tworzyć zupełnie nowe, powstałe tylko tam, w specyficznych warunkach. Zmiany w fermentacji, aromatach, a nawet teksturze to dopiero początek nowej ery w kulinariach – gastronomii orbitalnej opartej na nauce, emocjach i adaptacji. Brzmi być może zabawnie, ale nikomu tu nie jest do śmiechu — o takich rzeczach zdecydowanie musimy myśleć.

Czytaj również: Rosja i USA dalej współpracują na ISS. „Mimo wszystko”

Kosmiczne bakterie

Eksperyment z miso pokazuje również inną, bardziej złożoną stronę eksploracji kosmosu – bioetykę. Warto sobie zadać pewne pytanie. Czy mamy prawo przenosić mikroorganizmy, rośliny i inne formy życia w nowe środowiska, nie wiedząc, jakie będą ich skutki dla tych ekosystemów? Fermentacja miso może być niewinną próbą, ale też może doprowadzić do nieoczekiwanych przypadków. Być może filmy związane z kosmosem namieszały mi w głowie, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że czasami nieco zbyt frywolnie podchodzimy do tego typu rzeczy.

Reklama

A co do kosmicznego miso: ono raczej nie trafi raczej na nasze półki sklepowe. Natomiast jego historia – i smak – powinny trafić do powszechnej wyobraźni. W małym pojemniku z pastą sojową, unoszącym się gdzieś nad Ziemią nastąpiło zderzenie naszych marzeń, kulinarów, nauki i nowych technologii. Bo kto powiedział, że te wszystkie rzeczy muszą być nudne? Absolutnie nie są. To zdecydowanie nie "flaki z olejem": ani dosłownie, ani metaforycznie, Drodzy Czytelnicy.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama