Kilka lat temu wybuchła mała afera z księciem Harrym w roli głównej, bo ten, mówiąc o swojej służbie wojskowej i zabijaniu talibów w Afganistanie, przywołał... konsolowe strzelanki i żartował z wyćwiczonych kciuków. Jedni się uśmiechnęli, inni pokręcili głowami z niedowierzaniem. To już przeszłość. Przyszłość może jednak wyglądać tak, że dobrze znane księciu kontrolery zagoszczą w wojsku nie tylko jako zabawka. Przybywa dla nich zastosowań, a jednym z nich jest sterowanie sprzętem w łodziach podwodnych.
Kontroler z konsoli w łodzi podwodnej. Ktoś mógłby pomyśleć, że służy po prostu do grania, ale amerykańscy podwodniacy widzą to inaczej. Ten sprzęt wykorzystali w obsłudze... peryskopu. Ponoć mijają czasy, gdy jest to rura z optyką, z której może jednocześnie korzystać jedna osoba - takie rzeczy w filmach. Okręty podwodne typu Virginia mają kamery wysokiej rozdzielczości, a obraz przekazywany jest na monitory, więc w tym samym czasie może go śledzić grupa marynarzy i oficerów.
Problem z tym sprzętem był taki, że obsługiwało się go z pomocą dżojstika dostarczanego przez korporację Lockheed Martin. Był duży, nieporęczny, szkolenie z obsługi trwało stosunkowo długo, a jego koszt wynosił... kilkadziesiąt tysięcy dolarów! Ktoś wpadł na pomysł, by zamiast tego wykorzystać kontroler z konsoli Xbox 360. Kosztuje kilkadziesiąt dolarów, marynarze doskonale go znają, jest prosty w obsłudze. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę - zaprawiona w bojach konsolowych załoga szybko uczyła się obsługi peryskopu z pomocą pada. Na początek kontroler zastosowany będzie na okręcie USS Colorado, ale z czasem ma być wdrażany na innych jednostkach.
Świetny przykład na to, że proste rozwiązanie może być najlepsze i to dla wszystkich stron. Nie brakuje przy tym doniesień, że popularny pad zagości też w innych typach wojsk, można dla niego znaleźć sporo zastosowań. Rekruci będą mogli powiedzieć, że mają już doświadczenie w obsłudze wojskowego sprzętu...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu