Windows

To niewiarygodne ile komputerów trafi na śmieci wraz z końcem Windows 10

Jakub Szczęsny
To niewiarygodne ile komputerów trafi na śmieci wraz z końcem Windows 10
Reklama

Rychły koniec ogromnej liczby komputerów w kontekście upływu okresu wsparcia dla systemu Windows 10 budzi wsporo kontrowersji. Decyzja Microsoftu doprowadza branżę do istotnych dla niej pytań, które dotykają nie tylko użytkowników, ale także producentów, dostawców oprogramowania oraz indukują dyskusję na temat ochrony środowiska naturalnego.

Badania przeprowadzone przez Canalys wskazują, że koniec wsparcia dla Windows 10 i niemożność przejścia na Windows 11 może spowodować wycofanie z użycia aż 240 milionów komputerów PC na całym świecie. To ogromna liczba urządzeń, które mogą trafić na śmietnik lub zostać zakopane w odmętach piwnic i magazynów. Minimalne wymagania systemowe Windows 11, takie jak procesor o mocy co najmniej 1 GHz, 4 GB RAM i 64 GB przestrzeni na dysku, a przede wszystkim wymóg korzystania z modułu TPM 2.0 stawiają pod znakiem zapytania los wielu starszych urządzeń, które wciąż są w relatywnie dobrym stanie.

Reklama

Najbardziej niepokojącym aspektem tego problemu jest to, że wiele z tych urządzeń, które nie spełnią minimalnych wymagań, jest w pełni funkcjonalnych i mogłoby być nadal używane (chodzi w szczególności o komputery z procesorami Intel Core i5 / i7 piątej, szóstej i siódmej generacji). Jednak brak wsparcia ze strony Microsoftu sprawia, że te urządzenia najprawdopodobniej zostaną porzucone na śmietnikach, a jedynie niewielka ich tylko część zostanie poddana w pełni prawidłowemu recyklingowi.

Canalys w swoim raporcie podkreśla konieczność maksymalizacji żywotności elektroniki. Jednak w tym względzie brakuje przepisów nawet, jeżeli chodzi o sprzęt - a co dopiero mowa o oprogramowaniu. Decyzja Microsoftu dotycząca wymogu stosowania modułu TPM 2.0 wywołała niemałą konsternację wśród użytkowników tego systemu i czym bliżej do końca okresu wsparcia Windows 10, tym większa jest wśród nich panika. Przynajmniej w tej części, która zdaje sobie z tego okresu sprawę. Ale, poza zwykłymi konsumentami, mamy również klientów firmowych - a tam też nie brakuje maszyn, które nie spełniają minimalnych wymagań systemu Windows 11.

Chociaż Microsoft ogłosił program płatnego przedłużonego wsparcia dla Windows 10 do 2028 roku, to i tak nie rozwiązuje to wszystkich problemów. Opłaty za te aktualizacje mogą stanowić barierę dla organizacji o ograniczonych budżetach, nie mówiąc już o odbiorcach domowych. Może okazać się, że lepiej będzie zwyczajnie kupić nowy komputer, zamiast dopłacać Microsoftowi za aktualizacje zabezpieczeń do 2028 roku. Na razie jeszcze nie wiadomo, ile Microsoft policzy sobie za tę przyjemność.

Niespodziewane skutki decyzji Microsoftu

240 mln maszyn, które mogą wylądować na śmietniku to już jest liczba, która robi wrażenie. Dociskamy społeczeństwo coraz większymi ograniczeniami - w zakresie użycia paliw kopalnych, wieku samochodów, technik wytwarzania energii i ciepła, a tuż za rogiem czyha na nas ekologiczna bomba z opóźnionym zapłonem, co do której wiemy, kiedy zostanie odpalona. Czy Microsoft rozważał wpływ na środowisko swojej decyzji? Czy uwzględnia to przy okazji swoich przechwałek o pozytywnym wpływie firmy na środowisko naturalne (co jest modne obecnie wśród big-techów)? Najprawdopodobniej nie. Ale przecież to nie szkodzi - w razie czego, mało kto o to zapyta.

A szkoda.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama