EA miało przygotowane kilka asów w rękawie. Dużo zależało od tego w jaki sposób je pokaże i jak poprowadzi swoją tegoroczną konferencję. W przeszłości...
EA miało przygotowane kilka asów w rękawie. Dużo zależało od tego w jaki sposób je pokaże i jak poprowadzi swoją tegoroczną konferencję. W przeszłości bywało różnie. Pozwólcie więc, że postaram się spisywać swoje wrażenia z pokazu na bieżąco, by przekazać choć trochę emocji, jakie towarzyszyły mi podczas wieczornego seansu.
Konferencja rozpoczęła się krótkim zwiastunem Mass Effect 4, a w zasadzie Mass Effect: Andromeda Nic na nim nie zobaczyliśmy, ale trudno było wybrać lepszą grę na start. Mass Effect to świetna seria i doskonale rozumiem wyczekiwanie kolejnej odsłony. Sam siedziałem jak na szpilkach oglądając klimatyczny materiał, który rozpoczął konferencję.
Nowy Need for Speed wizualnie rządzi. Ciężko mi uwierzyć żeby gra na wszystkich platformach wyglądała tak dobrze, ale pokazany fragment robi wrażenie. Modyfikacje samochodu prezentują się świetnie Dramatycznie natomiast wygląda kamera przy drifcie, oby dało się ją wyłączyć. No chyba że dotyczy ona wyłącznie specjalnego trybu drift attack. Tak czy inaczej, wygląda na to, że dostaniemy godnego następcę świetnej serii Underground.
Ładny render, nawet z ciekawie zapowiadającą się historią dodatku do The Old Republic to za mało by zainteresować zebrane na sali osoby. Knights of the Fallen Empire na pewno zaciekawi natomiast osoby, które lubią MMO ze świata Gwiezdnych Wojen.
Unravel. Urocza platformówka z włóczkowym bohaterem. Śliczna, przypominająca LittleBigPlanet. Chyba jedna z najciekawszych gier tegorocznego E3, przynajmniej na razie. Może nie rzuca na kolana oryginalnością, ale urzeka. A czasem to wystarczy.
Garden Warfare zainteresowało ponad 6 milionów graczy. Nikogo nie powinno więc dziwić, że ta wariacja na temat popularnej gry z komórek i tabletów doczeka się kontynuacji. Ciekawe jest to, że EA pokazało więcej nudnego w oglądaniu Plants vs Zombies: Garden Warfare 2 niż ślicznego i wyczekiwanego Need for Speed. Najciekawszą nowością ma być tryb single-player z botami, również przy podzielonym ekranie. Premiera dopiero wiosną przyszłego roku. Jakoś będziemy musieli to przeżyć.
Dalej niepopularne w naszym kraju NHL, gdzie większość graczy nie zauważy różnicy między 14,15, a 16. W sumie w pewnym sensie tak, jak w FIFIE, ale na piłce nożnej Polacy się przecież znają. Nie dziwi jednak pompa przy prezentacji niepopularnych u nas gier sportowych, takich jak pokazany również golf. W Ameryce te gry dobrze się sprzedają, więc i sumy pieniędzy przeznaczane na ich promocje są spore.
NBA Live 16, czyli kolejna próba odebrania korony koszykówce z serii 2K. Skanowanie twarzy to jednak za mało. Szczególnie, że zeskanowany człowiek był czarnoskóry, a w samej grze rozjaśniła mu się karnacja. Dziwne, może "to nie bug, ale ficzer". Poza tym nowy system sterowania, który ma całkowicie zmienić odbiór gry. Pozostaje wierzyć, choć nadziei zbyt wielkich co do NBA Live 16 nie mam. Trochę szkoda, bo lata temu seria NBA Live była naprawdę dobra. Może w tym roku się uda.
Wybaczcie, że nie napiszę zbyt wiele o fragmencie dotyczącym gier mobilnych. EA kładzie na tych platformach praktycznie wszystko. I nawet Star Wars Galaxy of Heroes niewiele w tym temacie zmieni. Jakkolwiek dobra gra nie będzie - zabiją ją dramatycznie złe systemy mikrotransakcji, które EA uwielbia w mobilnych grach implementować. Nie przeszkodziło to oczywiście EA w przeznaczeniu długiego bloku konferencyjnego mobilnym produkcjom. Minionkom na przykład. Nawet nie wiem jak to skomentować, przecież ludzie wydający pieniądze w grach mobinych nie oglądają takich konferencji.
Niestety pokazano, że można zepsuć pokaz jeszcze bardziej. Chyba najgorszym fragmentem konferencji było zaproszenie na scenę Pele. Można go szanować, ale jego występ tak mocno wyhamował imprezę (którą i tak powoli zabijały gry sportowe i mobilne), że gdyby Mirror’s Edge 2, wyłączyłbym transmisję. To nie czas i miejsce na tak słabą rozmowę i występ, nawet jeśli oglądamy gwiazdę tego kalibru. Po fatalnym występie popularnego niegdyś piłkarza przyszedł czas na szczegóły dotyczące FIFY. Niestety równie nudne, co wcześniejszy występ Pele. Ale taki odbiór może wynikać z uwagi na to, że zwyczajnie nie grywam w FIFĘ.
https://www.youtube.com/watch?v=FuSVbctFUcs&feature=youtu.be
Przyszła wreszcie pora na pokaz Mirror’s Edge Catalyst, czyli coś, na co czekałem cały wieczór. Gra straciła trochę ze swojej sterylności, ale wątpię by ktokolwiek zaakceptował dziś projekty graficzne z jedynki. Pokazano fragmenty właściwej rozgrywki i…to po prostu kolejna odsłona Mirror’s Edge, czyli dokładnie to, na co wszyscy czekamy. Gra ma być pozbawiona jakichkolwiek ekranów ładowania (pamiętamy windy z Mass Effect). Niestety zwiastun będący połączeniem scenek przerywnikowych i właściwej rozgrywki nie rzuca na kolana. Zaryzykuję stwierdzenie, że był w pewnym sensie rozczarowujący. Za dużo wokół tej gry oczekiwań, by karmić fanów takimi materiałami. Ale nie przekreślam, czekam zniecierpliwiony. Niestety wszyscy będziemy musieli poczekać dość długo. Zagramy bowiem dopiero 23 lutego 2016 roku.
Po chwili ekscytacji konferencja znów wyhamowała, tym razem za sprawą nowego Maddena, które podobnie jak hokej, nikogo w naszym kraju nie interesuje.
Konferencję zakończył chyba najlepszy materiał tego pokazu Star Wars Battlefront, które zamiast komentować najlepiej po prostu obejrzeć. Niestety najpierw musiała wynudzić widzów niezbyt sympatyczna pani w niebieskiej bluzce. Ale to jednak nowa gra ze świata Star Wars. Gra, która powinna zainteresować wszystkich. Myślę, że nie tylko fanów Gwiezdnych Wojen. Nowa wersja silnika Frostbite pokazuje to swoje prawdziwe oblicze. Choć do poziomu rzekomej rozgrywki z pierwszego zwiastuna jest niestety daleko. Ale już nie marudzę. Bitwa o Hoth, pamiętacie ją na pewno z Imperium Kontratakuje.
Jako ciekawostkę warto dodać, że pokazany fragment został uchwycony na PlayStation 4. I gra wygląda naprawdę dobrze - szczególnie jak na fragment właściwej rozgrywki. Po obejrzeniu jestem kupiony i zaznaczam SW Battlefront w swoim kalendarzu grubym, czerwonym flamastrem. Jeszcze dla pewności zakreślę wyraźniej.
Nie wiem czy można było poprowadzić ten pokaz gorzej
Chciałbym napisać, że konferencja EA była nierówna. Ale nie potrafię - była zwyczajnie słaba, źle poprowadzona, nudna. EA pokazało, że nawet przy wielu dobrych grach, można skupić się na rzeczach, które potrafią widza wynudzić, zniechęcić i zmotywować do wyłączenia transmisji. Gdybym miał psa, po godzinie byłbym już z nim na spacerze. No ale SW: Battlefront i Mirror's Edge Catalyst, dla nich było warto gapić się w ekran blisko półtorej godziny.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu