565 milionów złotych rocznie. Tyle zarobi państwo na nowej opłacie reprograficznej. Będzie ona wynosiła od 1 do 4 proc. ceny brutto urządzenia.
Czym jest opłata reprograficzna? Nazywając rzeczy po imieniu – kolejnym podatkiem. Oczywiście nałożonym w białych rękawiczkach.
Zapłacą klienci
Płacić ją będą producenci i importerzy sprzętu. Tyle, że w praktyce tego typu daniny są przerzucane na klientów. Tak więc możemy się spodziewać, że po przyjęciu zmian w prawie wzrosną ceny objętych opłatą urządzeń. Ministerstwo kultury zapowiedziało, że złoży projekt w Sejmie w „najbliższym czasie”.
Zostaną z niej jednak wyłączone smartfony. Ta sprawa była nawet komentowana podczas prezydenckiej kampanii wyborczej. Andrzej Duda zapewniał wtedy, że nie zostaną one nią objęte. Zdaniem branży ceny mogłyby wzrosnąć z tego tytułu nawet o kilkaset złotych.
Nieaktualna lista urządzeń
Co do zasady. Opłata reprograficzna funkcjonuje w Polsce od 1994 r.
Jest zryczałtowaną rekompensatą przekazywaną artystom przez producentów i importerów sprzętu elektronicznego umożliwiającego tzw. dozwolony użytek osobisty, czyli korzystanie na własne potrzeby z utworów takich jak muzyka, film, obraz czy tekst.
Jednak lista urządzeń nie była aktualizowana przez kilkanaście lat i opłatą wciąż objęte są np. magnetofony i magnetowidy oraz kasety audio i VHS.
Wiosną zeszłego roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało więc projekt poszerzonego wykazu urządzeń, od których pobierana będzie opłata. Znalazły się na niej m.in. komputery stacjonarne, laptopy, telewizory, dekodery z funkcją nagrywania, dyski komputerowe.
Gdzie trafią pieniądze
Konsultacje projektu zakończyły się w zeszłym tygodniu. Ostatecznie zapisano w nim, że danina będzie wynosiła od 1 do 4 proc. cen brutto objętych nią urządzeń i produktów. Co kwartał będą ją opłacać producenci i importerzy.
49 proc. przychodów z tego tytułu trafi do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych. Reszta do organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (11,5 proc.), producentów fonogramów (np. podcasty) i wideogramów (11,5 proc.) oraz wydawców (5 proc.).
Jak szacuje resort kultury, wpływy z poszerzonej daniny mają wynieść 565 mln zł. Składać się na to będzie przede wszystkim sprzedaż komputerów i tabletów (255, 12 mln zł – stawka 2,5 proc.). Drugim największym źródłem będą nośniki pamięci (249,98 mln zł, stawka 4 proc.).
Można się więc spodziewać, że po uchwalenie ustawy w pierwszej kolejności wzrosną ceny właśnie tych sprzętów.
Trudno o gorszy moment na tego typu zmiany. Inflacja szaleje, rząd wprowadza programy mające łagodzić jej skutki, a jednocześnie planuje wprowadzenie przepisów, które spowodują jeszcze większy wzrost cen. Bo co do tego, że ceny urządzeń wzrosną, nie mam żadnych wątpliwości. Ostatecznie za wsparcie dla artystów, skądinąd bez wątpienia potrzebne, zapłacą więc konsumenci – komentował Dziennikowi Gazecie Prawnej Michał Kanownik prezes Związku Cyfrowa Polska.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu