Recenzja

Komputer na pewno nie do domu. Test LG Chromebase - pierwszego All-In-One z Chrome OS

Tomasz Popielarczyk
Komputer na pewno nie do domu. Test LG Chromebase - pierwszego All-In-One z Chrome OS
54

LG Chromebase to jedno z pierwszych urządzeń, które zadebiutowało w Polsce z Chrome OS na pokładzie. To jednocześnie jedyny reprezentant segmentu urządzeń All-in-One, jeśli chodzi o tę platformę. Czy system oparty na przeglądarce w takim sprzęcie ma rację bytu? LG Chromebase początkowo przyjechał...

LG Chromebase to jedno z pierwszych urządzeń, które zadebiutowało w Polsce z Chrome OS na pokładzie. To jednocześnie jedyny reprezentant segmentu urządzeń All-in-One, jeśli chodzi o tę platformę. Czy system oparty na przeglądarce w takim sprzęcie ma rację bytu?

LG Chromebase początkowo przyjechał do mojego mieszkania, gdzie jednak nie potrafiłem znaleźć dla niego żadnego zastosowania. Szybko zatem zabrałem to wielkie pudło do redakcji, gdzie zastąpiło służbowego ultrabooka. I tak mijały długie tygodnie. Dziś Chromebase stoi obok biurka spakowany do kartonu i czeka na kuriera. Co ja natomiast mogę o nim napisać?

To nie jest komputer do domu

Nie widzę tak naprawdę miejsca dla takiego All-in-One w domowej przestrzeni. Jako standardowy komputer się nie sprawdzi, bo zbyt mocno krępuje użytkownika. Powiedzmy sobie szczerze - wracając po całym tygodniu pracy, mamy ochotę czasem zagrać w coś innego niż prosta casualowa produkcja z Chrome Web Store. Nie wszystkie aplikacje webowe są w stanie zrekompensować nam brak desktopowych odpowiedników, a ograniczone możliwości w zakresie multimediów sprawiają, że będziemy musieli się gimnastykować, by odtworzyć wideo w egzotycznym formacie.

Jeden element sprawia, że Chromebase w domu może być przydatny - wejście HDMI. Możemy bowiem ten sprzęt wykorzystać jako standardowy monitor i w razie potrzeby zrobienia czegoś więcej niż surfowania po stronach www, przełączyć się na zewnętrzne urządzenie - np. Mini PC. Pytanie tylko, czy ktokolwiek gotowy jest zapłacić 1350 zł za taki 22-calowy monitor Full HD z matową matrycą IPS.

Gdzie zatem się sprawdzi?

W pracy, w biurze, w szkole, w hotelu - wszędzie tam, gdzie z komputera korzystają dziesiątki klientów, interesantów, gości lub uczniów. W takich miejscach Chromebase okazuje się wręcz fantastycznym wyborem. Przede wszystkim wpływ na to ma jego cena. Za 1350 złotych prawdopodobnie nie dostaniemy nigdzie takiego All-in-One z Windowsem. Z drugiej strony za ok. 1800 zł możemy już mieć AiO porównywalnej wielkości z 4 GB RAM-u i dyskiem 1 TB. Pytanie, czy warto dopłacać do takiego komputera w zastosowaniach, o których piszę.

Sam Chromebase jakością wykonania zdecydowanie nie odstaje od konkurencji z tego segmentu. Komputer montujemy na specjalnej podstawce, która niestety nie pozwala na zbyt dużą regulację. Właściwie ogranicza się ona do delikatnego odchylania w pionie. Cóż, w większości przypadków pewnie wystarczy. Całość waży 4,1 kg przy wymiarach 39,3 x 52,8, 19,3 cm, co jednak w przypadku AiO nie ma większego znaczenia.

Jak wspomniałem, komputer ma 22-calową matrycę, którą otacza relatywnie cienka ramka. W lewym górnym rogu w oczy rzuca się logo Chrome. Na przeciwległym krańcu mamy oznaczenia przycisków funkcyjnych, które znajdują się na dolnej krawędzi. Warto tutaj wspomnieć o ciekawym trybie czytania, który zmienia kolory ekranu na bardziej żółte i poprawia w ten sposób komfort czytania. Nad ekranem umieszczono obiektyw kamerki 0,3 Mpix oraz dwa mikrofony. Do wideorozmów powinno wystarczyć, choć nie spodziewajcie się zbyt oszałamiającej jakości.

Z tyłu znajdziemy pełny zestaw złącz. Chromebase posiada trzy porty USB 2.0, złącze Ethernet, zaczep Kensington Lock oraz wspomniane wejście HDMI. Dodatkowe złącza umieszczono na prawej krawędzi komputera. Są to USB 3.0 oraz 3,5 mm minijack.

Górna część wybrzuszenia, które widać na zdjęciach została wykorzystana jako kratka wentylacyjna. Nie uświadczycie tutaj jednak żadnych wentylatorów. Co ważne, nie przekłada się to na jakieś szczególnie wysokie temperatury obudowy. Zresztą nawet jeśli, to w przypadku AiO można byłoby na nie przymknąć delikatnie oko - w końcu nie trzymamy go na kolanach.

System i jego wydajność

Zastosowanie znalazł tutaj procesor Intel Celeron 2995U (2 x 1,4 GHz). Chromebase posiada również 2 GB RAM-u i 16 GB pamięci wewnętrznej. Mało? Dla Chrome OS oraz do zastosowań nie-domowych prawdopodobnie wystarczająco.

Chrome OS na takiej specyfikacji działa bardzo płynnie i bezproblemowo. Ktoś powie, nic dziwnego - w końcu to tylko przeglądarka. Owszem, ale bardzo zasobożerna przeglądarka. Nie ukrywam, że miałem pewne wątpliwości czy na takiej konfiguracji da się rozwinąć skrzydła. Na szczęście nie ma żadnych powodów do obaw. Przeprowadziłem kilka benchmarków, żeby mieć jakiś tego obraz. Efekty zamieszczam poniżej.

O samym systemie napisaliśmy już naprawdę dużo na łamach Antyweba, dlatego nie chcę się powtarzać. Dodam tutaj jedynie, że Chrome OS ewoluuje w kierunku platformy, która pogodzi ze sobą chmurę z rozwiązaniami desktopowymi. Aplikacji z Androida i Google Play tutaj stale przybywa - podobnie zresztą jak innych programów działających lokalnie. Wszystko to dopełniają rewelacyjne mechanizmy synchronizacji. Przykład? Skonfigurowałem funkcję Smart Lock na domowym Chromebooku Acer CB5-311. Po podpięciu konta na Chromebase, byłem w stanie logować się za pomocą mojego smartfona i nie musiałem nic z tym robić - komputer i smartfon same się sparowały oraz wykryły. Miłe zaskoczenie.

Brałbym?

LG Chromebase to ciekawe rozwiązanie, ale tylko, gdy myślimy o nim w kontekście zastosowań biznesowych. Szczerze powiedziawszy widzę znacznie więcej sensu w Chromeboksie, który możemy podłączyć np. do telewizora, niż w taki AiO. Chyba, że ktoś naprawdę nie potrzebuje do szczęścia niczego więcej niż przeglądarka Chrome. Obawiam się jednak, że aż takich odważnych użytkowników w naszym kraju nie ma. Nawet Acer promuje swoje Chromebooki jako komputery dodatkowe, będące dopełnieniem domowego peceta.

 

Muszę przyznać, że w takiej roli mój CB5-311 sprawdza się świetnie. Zresztą z samym Chromebase w pracy również nie miałem największych problemów. Natywna funkcja robienia screenshotów, Google Docs i edytor grafiki Polarr robiły właściwie całą robotę (no, z małą, taką malutką pomocą z mojej strony). Przy czym warto zaznaczyć, że mówimy o pracy niewymagającej specjalistycznych narzędzi (a przynajmniej innych niż te webowe). W przeciwnym wypadku braki w oprogramowaniu na Chrome OS byłyby pewnie bardziej odczuwalne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu