Elon Musk wreszcie podsumował pierwszy start statku Starship i szczegółowo opowiedział co poszło nie tak. Zdradził też plany na najbliższą przyszłość, które pokrzyżować może jednak pozew złożony przeciwko pozwoleniu na starty jakie udzieliła FAA.
Starship przekroczył założenia Muska
Kurz po starcie statku Starship już dawno opadł, ale do tej pory zarówno SpaceX, jak i Elon Musk unikali podsumowania tej misji. Zmieniło się to w ten weekend, kiedy to właściciel kosmicznej firmy zorganizował niemal godzinną sesję pytań z kilkoma dziennikarzami, którą transmitowano oczywiście na Twitterze. Elon odpowiedział na szereg pytań dotyczących wydarzeń z 20 kwietnia 2023 roku, stwierdzając, że wynik testu nawet przekroczył jego oczekiwania. Najważniejszy był fakt, że rakieta z sukcesem opuściła stanowisko startowe, bo użyty przy tym locie Booster 7 jest już nieco przestarzały i w razie niepowodzenia zostałby pewnie zastąpiony.
Polecamy na Geekweek: Starlink w Polsce. Czy internet z satelity się opłaca? Cena i prędkość
Przy okazji wspomniał też, że kolejny start będzie miał identyczny profil, czyli po starcie nastąpi separacja Super Heavy i Starshipa, booster wyląduje w Zatoce Meksykańskiej, a statek ma osiągnąć niemal prędkość orbitalną i wylądować w Pacyfiku niedaleko Hawajów. Wiadomo, że w tej misji weźmie już udział Booster 9, który ma szereg poprawek względem 7, między innymi elektrycznie sterowane silniki. W 7 było sterowanie hydrauliczne, które zawiodło po około 85 sekundach od startu i SpaceX praktycznie straciło wtedy możliwość sterowania rakietą. Między innymi dlatego nie nastąpiła separacja obu członów.
Co ciekawe niewiele brakło, a sam lot nie doszedłby do skutku. Musk stwierdził, że nie ma dowodów, że 3 silniki które nie działały od początku zostały uszkodzone przez chmurę betonu i piasku jaka powstała podczas startu. Nie osiągnęły pełnej mocy i zostały wyłączone przez komputer Starshipa. Gdyby stało się tak z jeszcze jednym silnikiem to start zostałby przerwany, bo podczas testowej misji potrzebowali przynajmniej 30 sprawnych silników. Między innymi z tego powodu rakieta tak powoli wznosiła się w początkowej fazie. SpaceX chce też skrócić czas startu z obecnych niemal 5 sekund, do około 2,5 sekundy. To w połączeniu z nowym systemem supresji spalin powinno zniwelować uszkodzenia stanowiska startowego.
Kiedy następny lot? Może nawet za 2 miesiące
Elon Musk jest urodzonym optymistą, ale był przekonujący twierdząc, że uszkodzenia wywołane przez start Starshipa nie są takie poważne. Jest przekonany, że będą gotowi do następnego startu za 2, najwyżej 3 miesiące. W tym czasie naprawią stanowisko startowe, wymienią uszkodzone zbiorniki oraz zbudują pod stanowiskiem startowym wielki "prysznic". Zamontowana zostanie tam stalowa płyta z otworami, przez które będzie pompowana woda. Ma to zniwelować hałas jaki tworzy startujący Staship oraz zapobiec takim uszkodzeniom jakie obserwowaliśmy podczas dziewiczego lotu. Szanse powodzenia kolejnej misji właściciel SpaceX szacuje na ponad 50%.
Nawet jeśli się nie powiedzie, to SpaceX zamierza w tym roku przeprowadzić jeszcze 4, a może nawet 5 startów Starshipa. To dosyć ambitny plan, ale Elon Musk daje sobie 80% szans na osiągnięcie orbity jeszcze w tym roku i 100% w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Co więcej jest przekonany, że HLS (system lądowania na Księżycu bazujący na statku Starship) będzie gotowy na misję Artemis III. Nie powiedział jednak, czy spodziewa się, że odbędzie się ona zgodnie z planem, w 2025 roku ;). SpaceX wyda w tym roku ponad 2 mld USD na rozwój Starshipa, ale nie będzie potrzebowało dodatkowego finansowania. Dobra wiadomość jest też taka, że produkcja silników Raptor wręcz zwolniła, bo obecnie ich liczba jest wystarczająca i za chwile nie będzie co z nimi robić.
Organizacje ekologiczne zaskarżają decyzję FAA
Start statku Starship nie wszystkim się jednak podobał. Kilka organizacji ekologicznych postanowiło zaskarżyć decyzję zezwalającą na starty SpaceX z Boca Chica wydaną przez FAA. Uważają one, że została podjęta zbyt pochopnie, a patrząc na efekty ostatniego lotu, gdy okolice zasypały odłamki betonu i mała burza piaskowa, potrzebna jest ponowna ocena wpływu na środowisko. Na wynik tego postępowania jednak jeszcze trochę poczekamy. Licencja udzielona przez FAA daje prawo do startów na 5 lat, ale po ostatnim wypadku i tak jest zawieszona, do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności. To standardowa procedura. W jej efekcie SpaceX chce między innymi poprawić system "samozniszczenia", który zadziałał z opóźnieniem.
W obliczu tych faktów, start za 2 miesiące wydaje się wątpliwy, ale Elon Musk już nieraz nas zaskoczył...
źródło: ArsTechnica / Twiiter
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu