Felietony

Kochanie, nie mogę teraz zapauzować

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Hasztag - problemy pierwszego świata. Chcieliśmy zabawy ze znajomymi, ciągłych aktualizacji i dużych, otwartych światów. Ale zapomnieliśmy o tym, że w wirtualnym świecie nie ma pauzy.

Od pewnego czasu gram w Ghost Recon Wildlands - to jedna z lepszych produkcji, jakie Ubisoft wypuścił w ostatnich latach. Trochę tu Far Cry, trochę The Division - w przypadku tej drugiej produkcji również jeśli chodzi o podejście do sieciowej rozgrywki. Otóż gra pozwala na samotną zabawę, stawia jednak przede wszystkim na sieciową kooperację. A to wiąże się z pewnymi ograniczeniami i warto o nich pamiętać.

Reklama

To mogliśmy być my, ale nie mogę zapauzować


Na pewno widzieliście w sieci niejeden obrazek tego typu. Niedawno hulał po Facebooku kolejny - młoda para/małżeństwo siedzi na kozetce u psychologa, dziewczyna twierdzi, że chłopak nie poświęca jej czasu, pani psycholog mówi, że przecież mógł zapauzować. Otóż nie mógł, coraz więcej gier nie pozwala na najzwyklejszą pauzę i na swój sposób wymusza nieprzerwaną zabawę. Najczęściej nie zwracam na to uwagi, bo i sesja z grą nie jest dla mnie nigdy najważniejsza. Doskonale zdaję sobie jednak sprawę z tego, że jeśli gram ze znajomymi, mogę im zepsuć zabawę.

Nie jestem typem osoby, która podczas grania zastawia sobie okolicę napojami i jedzeniem. Gram już tyle lat, że pauza w grze jest dla mnie czymś naturalnym. Pauzuję, idę do kuchni, łazienki, wychodzę ze śmieciami. Gra czeka aż wrócę, a ja po odpauzowaniu kontynuuję zabawę. Oczywiście zawsze zdawałem sobie sprawę z tego, że podczas starć wieloosobowych coś takiego jak pauza nie istnieje i jeśli muszę coś zrobić, korzystam z tych kilku chwil, jakie większość gier wyszukuje kolejny mecz lub nalicza zdobyte punkty doświadczenia.


Całkowicie zapominam jednak o grach, które są cały czas podłączone do sieci. Ja wiem, że ze znajomymi można się po prostu dogadać i na chwilę wyłączyć grę - ale wyobraźcie sobie, że gracie w takie The Division lub Wildlands z zupełnie obcymi osobami, bez komunikacji głosowej. Każdy podchodzi do gry w inny sposób. Dla jednego to tylko godzinka wieczornego relaksu, dla drugiego jedna z najważniejszych rzeczy w życiu i jest gotowy poświęcić dla niej wszystko inne. Oczywiście nie oceniam, bo to indywidualne podejście do sprawy. Sam mam oczywiście dość tak zwanych rage quitterów w grach multiplayer - to te osoby, które z niewiadomych przyczyn wychodzą z meczu. W Overwatch jest to czasami plagą - jedna osoba mniej w drużynie, to najczęściej pożegnanie się ze zwycięstwem, przy jednoczesnym zepsuciu zabawy innym. Ale żeby denerwować się tym, że ktoś musi na chwilę odejść od konsoli jeśli gramy wspólnie misję, którą można bez problemu powtórzyć? Już nie przesadzajmy.

Sam oczywiście nie jestem bez winy

Gramy w Wildlands, jest fajnie, późny wieczór - skończyliśmy misję. Ale wirtualny świat nowej gry Ubisoftu nie zwraca na to uwagi, dla niego wciąż jesteśmy wrogami, w końcu próbujemy zaprowadzić porządek w Boliwii. Odkładam na chwilę pada, idę do kuchni nalać sobie coś do picia. Kiedy wracam, moja postać leży, znajomi zdenerwowani, muszą wracać i mnie podnosić, a właśnie przymierzali się do szturmu na placówkę wroga. Słaba akcja z mojej strony, przyznaję, mogłem dać znać, że nie będzie mnie tych kilkadziesiąt sekund. Co się właściwie stało? A przejeżdżał obok mnie patrol wrogich jednostek i stwierdził, że zastrzeli mnie dla zasady. Oczywiście teoretycznie to samo mogło stać się w trybie jednoosobowym w GTA V, tyle tylko, że w produkcji Rockstara jest pauza. Tu jej nie było, ja popsułem zabawę znajomym, a sam przypomniałem sobie, że to jeden z minusów gier stawiających na podłączenie do sieci i wieloosobową kooperację.


Reklama

Z technicznego punktu widzenia pauza w grze wieloosobowej nie jest możliwa, pauzować musiałby host, gra wstrzymywana byłaby dla wszystkich. Jednocześnie jestem wręcz pewien, że brak takiej możliwości to również celowe działanie producentów. W takim układzie gra jest bardziej absorbująca, grający musi się na niej bardziej skupić, a to zawsze działa na korzyść i gry, i jej twórców. No bo sami odpowiedzcie sobie na pytanie - co woli twórca? Gdy siedzicie przybici do krzesła przed ich produkcją, czy rozpraszacie się byle „pierdołą” typu mail, sms, telefon?

Gry to tylko zabawa

Już wiele lat temu pisało się o tym, że jakiś Azjata zmarł grając w World of Warcraft. Zaangażowanie niektórych osób w elektroniczną rozrywkę bywa czasem zbyt duże, a przy tym niebezpieczne dla nich samych. Między innymi dlatego będąc rodzicem warto choć trochę kontrolować czas spędzany przez dzieciaki przy konsoli czy komputerze. Oczywiście zbyt wielkie oddanie się wirtualnej zabawie nie jest domeną jedynie ludzi młodych, sam znam ludzi, którzy kończąc pracę w korporacji siadają do MMO i kończą późną nocą. Cierpi na tym ich codzienność i życie osobiste - choć to też nie jest do końca trafne określenie, bo przy takim trybie gra sieciowa jest codziennością, a życia osobistego nie ma. Nie namawiam do ograniczania zabawy, bo to zawsze indywidualny wybór, warto jednak pamiętać, że poza ekranem jest też realny świat, który nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie jest tak ciekawy jak ten wirtualny, to żyjecie właśnie w nim. Dlatego jeśli ktoś bawiąc się z Wami w kooperacji musi na chwilę odejść od pada czy klawiatury, to wyluzujcie, bo w realny świecie też nie ma pauzy, a konsekwencje nie zrobienia czegoś są czymś więcej niż ekran z napisem „game over”.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama