Bezpieczeństwo w sieci

Klienci T-Mobile wrzuceni pod koła. Hakerzy: mamy dane 64 mln osób

Patryk Łobaza
Klienci T-Mobile wrzuceni pod koła. Hakerzy: mamy dane 64 mln osób
Reklama

Hakerzy pochwalili się na jednym z forów, że uzyskali dostęp do dziesiątek milionów danych klientów operatora T-Mobile. Tymczasem właściciele firmy stanowczo zaprzeczają, by to były dane z ich bazy.

T-Mobile znów znalazł się w centrum cybernetycznej burzy. Hakerska grupa opublikowała w sieci informację o rzekomym wycieku danych 64 milionów klientów operatora, obejmującym między innymi imiona i nazwiska, daty urodzenia, numery identyfikacyjne podatników, adresy e-mail, numery telefonów i identyfikatory urządzeń. T-Mobile zaprzecza, jakoby dane miały jakikolwiek związek z firmą. Tymczasem eksperci do spraw bezpieczeństwa już nie są co do tego tacy pewni.

Reklama

Potencjalny wyciek danych T-Mobile

Według informacji opublikowanej na jednym z forów hakerskich, dane mają być aktualne na 1 czerwca 2025 roku, co sugeruje świeży incydent. Serwis Cybernews, który uzyskał próbkę danych, potwierdził, że zawierają one bardzo wrażliwe informacje. Z tak szczegółowymi danymi cyberprzestępcy mogliby dokonywać m.in. wyłudzeń, kradzieży tożsamości czy precyzyjnych ataków phishingowych.

Pomimo powagi zarzutów, T-Mobile nie wydaje się być zaniepokojony. W rozmowie z serwisem The Mobile Report przedstawiciel firmy jednoznacznie stwierdził:

Wszelkie doniesienia o włamaniu do danych T-Mobile są nieprawdziwe. Przeanalizowaliśmy próbkę danych i potwierdzamy, że nie dotyczą one naszych klientów

To stanowcze zaprzeczenie może świadczyć o próbie ochrony reputacji firmy, jednak eksperci nie są przekonani. Cybernews zauważa, że niektóre dane widoczne w rzekomym wycieku pojawiły się już wcześniej – m.in. przy znanych atakach na T-Mobile z poprzednich lat. Z drugiej strony, popularny serwis Have I Been Pwned, monitorujący wycieki danych, nie zaktualizował swojej bazy o nowy incydent, co może sugerować, że mówimy o recyklingu wcześniej wykradzionych informacji.

Dla klientów oznacza to przede wszystkim kolejne tygodnie niepewności. Jeśli dane rzeczywiście wyciekły ponownie, mogą być już wykorzystywane przez cyberprzestępców, a konsumenci mogą nie mieć jeszcze świadomości zagrożenia. Jeśli natomiast jest to fałszywy alarm, szkoda wizerunkowa i tak już została wyrządzona.

Warto przypomnieć, że od poprzednich wycieków z 2021 roku do momentu wypłaty odszkodowań minęły lata, a pierwsi poszkodowani otrzymali rekompensaty dopiero w kwietniu 2025 roku. Jeśli teraz rzeczywiście doszło do kolejnego incydentu, konsekwencje prawne i finansowe mogą znów ciągnąć się latami.

Grafika: depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama