Wróciłem właśnie z dwu tygodniowych wakacji. Jak podczas każdego dłuższego wyjazdu zabrałem ze sobą dość pokaźną ilość tak zwanej elektroniki użytkowe...
Oczywiście nie zamierzałem tego sprzętu wykorzystywać do pracy, lapotp był głównie przyrządem dla dzieci do oglądania bajki na dobranoc, tablet natomiast zapewniał wszelkiego rodzaju gry. Aparat i kamera wiadomo. Telefon raczej jako zabezpieczenie bo praktycznie nie korzystałem, natomiast zdecydowanym wakacyjnym hitem był i jest dla mnie Kindle
Załadowywałem na niego 4 książki, przeczytałem wprawdzie tylko dwie ale i tak jestem zadowolony, że znalazłem na nie czas (wakacje z dziećmi są jednak wymagające). Kinlde jak ebook reader jest dla mnie rewelacyjny i praktycznie nie zauważam w nim żadnych wad. Czyta się świetnie i już po kilkunastu minutach kompletnie zapomina się o tym, że nie jest to klasyczna książka. Do tego dzięki swoim kształtom i wielkości jest niesamowicie wygodny.
W czytaniu książek Kindle bije też na głowę wszelkiego rodzaju tablety, w moi hotelu widziałem co najmniej kilkanaście osób, które próbowały cokolwiek przeczytać będąc z tabletem na basenie czy też na plaży. Pozycje jakie przybierali, oraz rozpaczliwe szukanie „dużego cienia” było często dość zabawne i wręcz komiczne.
Nie chciałem jednak pisać o tabletach ale o Kindle. Oprócz samych książek Kindle był też dla mnie narzędziem umożliwiającym darmowy dostęp do internetu. Okazało się, że w miejscu gdzie byłem (Grecja >Kreta) mam bardzo ładny sygnał czyli ok 3 kresek 3G (choć sygnał miał dość mocne). Pozwalało to na dość swobodne korzystanie z internetu.
Oczywiście Kindle to nie tablet i samo przeglądanie www to nadal tylko eksperyment. Sama obsługa przeglądarki jest dość wolna i tak samo też trzeba uzbroić się w cierpliwość podczas przeglądania poczty czy też ładowania innych stron internetowych. W tym jednak przypadku z pomocą przychodzą wersje mobilne - które szczególnie dobrze sprawdziły się podczas przeglądania portali.
Niezależnie jednak od wydajności Kindle i działania przeglądarki www bez większych problemów korzystałem z mobilnej wersji gmaila, przeglądałem Antyweb czy też sprawdzałem kursy franka szwajcarskiego :) Co ważne wszystko to mogłem robić niezależnie od lokalizacji, cen internetu czy kosztów roamingu.
Słowo jeszcze o bateriach Kindle - kiedy na dłuższą chwilę przysiadłem do internetu zauważyłem że urządzenie relatywnie szybko (choć oczywiście nie jest to tempo znane z smartphonów czy tabletów) konsumuje baterie - jest to o tyle dla mnie nowe doświadczenie, że przy wyłączonym WIFI/3G Kindle jest bardzo ciężko rozładować a bateria trzyma tyle ile reklamuje Amazon.
Zdecydowanie więc Kindle jako czytnik ebooków i narzędzie do awaryjnego korzystania z internetu sprawdza się rewelacyjnie tym samy przesuwa się znacząco w moim rankingu konsumenckich urządzeń elektronicznych
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu