Jeżeli ktoś jeszcze miał wątpliwości, ze Google chce być obecne w każdym obszarze naszego życia, od wczoraj może ostatecznie pozbyć się złudzeń. Kalif...
Jeżeli ktoś jeszcze miał wątpliwości, ze Google chce być obecne w każdym obszarze naszego życia, od wczoraj może ostatecznie pozbyć się złudzeń. Kalifornijska firma pokazała, jak ogromne są jej ambicje. Nowo powstały holding Alphabet będzie spółką-matką, w skład której obok dominującego w internecie Google'a wejdą inne, przyszłościowe technologie niekoniecznie związane z internetem.
W dużym skrócie powstanie Alphabet można rozumieć jako oddzielenie Google'a, a więc tradycyjnych technologii powiązanych z internetem, rynkiem mobilnym itp., od technologii przyszłości. Alphabet pod swoimi skrzydłami ma jedynie najbardziej innowacyjne działy, jak X Lab pracujące nad futurystycznymi technologiami czy Nest oferujący inteligentne termostaty. Dodajcie do tego jeszcze Calico badające czynniki wpływające na długość życia organizmów, a także aktywnie inwestujące w nowe technologie Google Ventures oraz Google Capital. Mamy właściwie wszystko, co niezbędne do budowy potęgi.
Nowa struktura, nowe możliwości
Szczególnie istotna jest tutaj struktura nowego tworu. Alphabet pozwoli podmiotom zależnym na dużą autonomię, a także rozwój własnych marek. Przeciętny zjadacz chleba na dobrą sprawę nie będzie nawet zdawał sobie sprawy, że ten termostat w mieszkaniu i skrzynka e-mail pochodzą od tej samej firmy. Ta niezależność może okazać się skuteczną metodą walki z regulatorami rynku. Google już od pewnego czasu boryka się z oskarżeniami o praktyki monopolistyczne, przy czym pojawiają się one nie tylko w Europie ale również na rodzimym, amerykańskim rynku, gdzie firma inwestuje krocie w lobbing. Larry Page w swoim komunikacie opublikowanym pod wymownym adresem abc.xyz sam nazwał Alphabet "zbiorem przedsiębiorstw", tłumacząc jednocześnie:
Wierzymy, że ta zmiana usprawni zarządzanie, gdyż będziemy mogli prowadzić niepowiązane ze sobą firmy. W Alphabet będziemy rozwijać podmioty zarządzane niezależnie poprzez mocnych liderów. Ogólnie w naszym modelu biznesowym zakładamy, że każda firma będzie miała silnego, wyróżniającego się CEO oraz mnie i Sergeya jako doradców. Zajmiemy się alokacją kapitału i upewnimy, by każda z firm była prowadzona w jak najlepszy sposób.
Czytaj dalej poniżej
Alphabet w dłuższej perspektywie może operować wszystkimi patentami spółek podrzędnych i tym samym chronić je przed potencjalnymi pozwami. Luźne relacje pozwolą natomiast inwestować w znacznie większe niż dotychczas firmy, które niekoniecznie w całości będą mogły być włączane do Alphabet (przynajmniej początkowo). Otwiera to zupełnie nowe ścieżki rozwoju.
Nowy CEO Google'a
Niemniej to ciągle Google pozostaje kluczową składową Alphabet i głównym źródłem pieniędzy pozwalającym na inwestowanie w zewnętrzne firmy oraz rozwijanie przyszłościowych technologii. Tutaj wszystko spada na nowego CEO. Kim on właściwie jest? Sundar Pichai ma 43 lata. Urodził się w Indiach, gdzie uzyskał dyplom inżyniera na tamtejszym Instytucie Technologii. Potem przeniósł się na Uniwersytet Stanford. W Google pracuje od 2004 roku. Dotąd kierował tutaj działem produktów i odpowiadał za większość konsumenckich usług, jakie oferuje firma: Chrome, Chrome OS, Drive, Gmail, Maps. W 2009 roku to właśnie Pichai prezentował po raz pierwszy Chrome OS, a w 2010 zapowiadał otwarte technologie webowe VP8 oraz WebM. W 2014 spekulowano nawet, że Pichai może zostać nowym CEO Microsoftu.
Dotychczasowy CEO wypowiada się o swoim następcy w samych superlatywach:
Sundar już od jakiegoś czasu mówił dokładnie to, co ja miałem na myśli (a nierzadko wychodziło mu to lepiej), a nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Od października przejął odpowiedzialność za dział produktowy i techniczny naszego internetowego biznesu i mocno się wyróżnił. Wraz z Sergeyem byliśmy pod dużym wrażeniem jego postępów, a także oddania dla firmy. Dla nas oraz całego zarządu stało się jasne, że przyszedł czas, aby Sundar został CEO Google'a. Mamy ogromne szczęście, że ktoś tak utalentowany będzie zarządzał nowym, odchudzonym Google.
Plan: zawładnięcie światem?
Odpuśćmy sobie emocjonalne hasła w stylu "Google zawładnie światem". Fakty są takie, że mamy do czynienia z zupełnie nową sytuacją, w której jedna z największych firm na świecie stała się stała się nagle zależna od innej, dopiero co powstałej. Google nie był w 100 proc. skuteczny. Dotąd nie udało mu się odnieść sukcesu w segmencie mediów społecznościowych. Na rynku mobilnym utracił kontrolę nad swoim najważniejszym produktem, jakim jest Android. Istnieje masa usług sygnowanych logo kalifornijskiej firmy, którym nie udało się przebić do mainstreamu.
Alphabet może radzić sobie tam, gdzie Google nie daje rady, skuteczniej operować finansami, inwestować w firmy trzecie bez odzierania ich z niezależności. Bardzo istotny może być w tym wszystkim również proces odchudzenia. Zagadką pozostaje, czy w niedalekiej przyszłość z Google nie zostaną wydzielone inne firmy wchodząc w skład holdingu. Wszystko zmierza ku powstaniu grupy autonomicznych tworów cechujących się bardziej dynamicznym rozwojem, szybszym procesem decyzyjnym oraz skuteczniejszym działaniem. Wbrew pierwszemu wrażeniu decyzja ta nie jest wcale symboliczna (ani głupia - jak może się niektórym wydawać). Jej prawdziwy wymiar poznamy jednak dopiero w miarę upływu czasu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu