Militaria

Kim Dzong Un prowokuje rakietami, może przeprowadzić też test nuklearny

Krzysztof Kurdyła
Kim Dzong Un prowokuje rakietami, może przeprowadzić też test nuklearny
Reklama

Świat stał się ostatnio „trochę” niestabilny. Wojna na Ukrainie, napięcia wokół Tajwanu, zaostrzająca się sytuacja na Bliskim Wschodzie spowodowały, że z „radarów” znikł Kim Dzong Un i jego północnokoreański skansen. Teraz postanowił o sobie spektakularnie przypomnieć.

Przyczajony wyleniały tygrys

Gdzie te czasy, kiedy to Korea Północna wydawała się być największym problemem cywilizowanego świata. Kim Dzong Un w ostatnim czasie puszczał raz na jakiś czas pocisk balistyczny nad Japonią, robił happeningi z nieudanymi próbami pocisków balistycznych, ale generalnie można było to zbyć wzruszeniem ramion.

Reklama

Wydarzenia ostatnich dni wskazują jednak, że koreański dyktator może chcieć przypomnieć światu w sposób, który może na chwilę odwrócić uwagę nawet od konfliktu na Ukrainie. Pretekstem do tego mają być prowadzone przez Koreę Południową i Stany Zjednoczone manewry lotnicze “Vigilant Storm”, które zdaje się, że reżim koreański mocno rozjuszyły.

Wszystko zaczęło się od propagandowych wypowiedzi oficjeli, którzy odgrażali się, że atak na ich kraj spowoduje, że ćwiczące państwa będą musiały „zapłacić najstraszniejszą cenę w historii”, gdyż „specjalne środki sił zbrojnych KRLD bezzwłocznie wykonają swoją strategiczną misję”.

Droga do próby nuklearnej?

Następnie armia Kima przeprowadziła ostrzał morza w pobliżu wód terytorialnych Korei Południowej przy pomocy siedmiu rakiet balistycznych krótkiego zasięgu oraz kilkunastu mniejszych , wśród których były też rakiety ziemia-powietrze. Z kolei artyleria lufowa otworzyła ogień do strefy buforowej pomiędzy oboma krajami.

Korea Południowa poinformowała, że przynajmniej jedna z rakiet przekroczyła granicę morską i wywołała alarm przeciwrakietowy na wyspie Ulleungdo. Incydent oczywiście zaognił błyskawicznie sytuację polityczną na półwyspie, a siły powietrzne Południa wystrzeliły w ramach odpowiedzi trzy rakiety powietrze-ziemia na wodach międzynarodowych w pobliżu granicy obu państw.

Najciekawszą informację podają jednak eksperci zajmujący się tematem Korei Północnej, którzy uważają, że obecne działania mogą być dla Kim Dzong Una wstępem do przeprowadzenia kolejnej, siódmej w historii próby nuklearnej. Jeśli odbyłaby się ona w czasie wspomnianych manewrów, z pewnością może doprowadzić do jeszcze ostrzejszego kryzysu.

Reżim Kim Dzong Una od lat gra bronią nuklearną, twierdząc nawet, że jego kraj zdołał wyprodukować nie tylko głowice rozszczepieniowe, ale też termonuklearne. Zachodni eksperci do dziś są podzieleni w opiniach na temat posiadania zdolności do budowy bomby wodorowej, ale posiadanie głowic rozszczepieniowych w ilości około 40 szt. jest bezdyskusyjne. Korea posiada też rakiety balistyczne krótkiego, średniego i dalekiego zasięgu.

Kim Dzong Un i Rosja

Z pewnością uspokojeniu sytuacji nie pomogą też pojawiające się coraz częściej doniesienia o próbach wysyłki przez reżim Kim Dzong Una amunicji dla Rosji. Wywiad amerykański donosi, że transporty skierowane rzekomo do krajów afrykańskich w rzeczywistości są kupowane przez mających coraz większe problemy z zaopatrzeniem Rosjan.

Reklama

Mówi się, że coraz bardziej zdesperowana Rosja zakontraktowała w tym kraju dostawy amunicji artyleryjskiej 122 i 152 mm oraz rakietowej do wyrzutni wielorakietowych Grad. Korea Północna początkowo z tym porozumieniem się nie kryła, później zaprzeczyła, że zamierza cokolwiek wysyłać, ale według Amerykanów robi to obecnie pod przykrywką.

Obecna sytuacja, choć ostrzał morza może wydawać się dość groteskowy, bezpieczna nie jest. Warto przypomnieć, że północnokoreańskie prężenie muskułów zakończyło się dekadę temu, prawdopodobnie przypadkowym, zatopieniem południowo koreańskiej korwety „Cheonan” i śmiercią 46 marynarzy. Trzeba pamiętać, że sprzęt produkowany przez prymitywny przemysł tego państwa ciągle jest bardzo zawodny i mało precyzyjny i zwykła awaria może doprowadzić do poważnych konsekwencji.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama