Technologie

Radom w Azji. Czy Korea Północna przestanie być skansenem lotnictwa?

Piotr Koźmin
Radom w Azji. Czy Korea Północna przestanie być skansenem lotnictwa?
Reklama

Jeszcze do niedawna świat trwożył się, kiedy Kim Dzong Un miotał coraz dalej rakietami w kierunku Stanów Zjednoczonych, zadeklarowanego śmiertelnego wroga. Eskalacja napięcia, z której prezydent Trump z Twitterem w ręku nie zawsze wychodził zwycięsko, wydawała się nie mieć końca. Aż nastąpił niespodziewany zwrot akcji, który wprawił świat w osłupienie. Coraz bardziej i bardziej. Najpierw do Korei Południowej, gospodarza ostatniej olimpiady, zawitała obyta i skądinąd urodziwa siostra Kima. Potem odbyło się historyczne spotkanie z prezydentem demokratycznej Korei, na granicy dzielącej oba państwa, pozostające od pół wieku formalnie w stanie wojny. Czy ma to znaczenie dla lotnictwa? I owszem, bowiem między koreańskimi stolicami ma zostać ustanowione stałe pasażerskie połączenie lotnicze. Rzecz bez precedensu. I to w dodatku z inicjatywy samego Kima. Zaświtała jutrzenka nadziei, że komunistyczna Korea przestanie być lotniczym skansenem z raptem kilkoma regularnymi połączeniami pasażerskimi do Chin i Rosji. Trochę jak niesławny Radom, gdzie od wielu miesięcy nie ma żadnych stałych operacji lotniczych.

Obecnie z lotniska w Pjongjangu odbywa się średnio co najwyżej kilka regularnych lotów dziennie. W dodatku realizowanych często sędziwymi maszynami, z których niejedna pamięta koniec lat osiemdziesiąt i rozpad głównego protektora Korei Północnej, Związku Radzieckiego. Air Koryo, narodowe linie lotnicze państwa rządzonego przez Kima, otrzymały swego czasu jedną gwiazdkę w prestiżowym rankingu Skytrax. Myli się jednak ten, kto sądzi, że północnokoreański przywódca stroni, jak jego poprzednicy, od transportu lotniczego w paranoicznej obawie przed zamachem. Jest on bowiem dysponentem prywatnego odrzutowca ukraińskiej produkcji, na pokładzie którego wizytuje kraj. Czy na fali obecnej odwilży Air Koryo przeobrazi się w nowoczesną linię, a niebo na Koreą Północną przestanie zionąć złowróżbną pustką?

Reklama

Air Koryo - muzeum radzieckiego przemysłu lotniczego

Początki narodowych linii lotniczych Korei Północnej sięgają lat 50-tych ubiegłego stulecia, kiedy zawiązano wspólne przedsięwzięcie Związku Radzieckiego i Korei Północnej, znane pod skrótem SOKAO. Jego celem było zapewnienie połączenia lotniczego pomiędzy Pjongjangiem a Moskwą. Trasa została zawieszona w czasie wojny koreańskiej i wznowiona w 1953 roku. Lata siedemdziesiąte to okres rozkwitu lotnictwa w państwie Kimów. Koreańską flotę zasiliły maszyny z napędem odrzutowym, oczywiście produkcji radzieckiej (Tu-154). Uruchomiono połączenia z Pragą, Berlinem (wschodnim) oraz Moskwą. Co ciekawe, pasażerów czekały dwa międzylądowania w Rosji z uwagi na konieczność zatankowania paliwa. Do koreańskiej floty dołączyły następnie dwie maszyny Ił-62, które umożliwiały loty do Moskwy bez przystanków na uzupełnienie paliwa. W późniejszym okresie Air Koryo kupiło model Tu-204. Co ciekawe, jedynie te samoloty mogą operować w przestrzeni powietrznej Unii Europejskiej, jako że pozostałe są na czarnej liście. Ale Air Koryo od dawna w nasze rejony świata się nie zapuszcza.


Upadek Związku Radzieckiego spowodował znaczący regres w rozwoju siatki połączeń. Obecnie Air Koryo utrzymuje regularne połączenia pasażerskie z zaledwie kilkoma miasta, wśród których są Pekin, Szanghaj i Shenyang w Chinach oraz rosyjski Władywostok. Maksymalnie kilka lotów dziennie, a w niedzielę ani jednego.


Na początku ubiegłego roku Air Koryo było zmuszone szukać dodatkowych pieniędzy, aby utrzymać przy życiu operacje lotnicze. Korea była z dawien dawna izolowana na arenie międzynarodowej, a teraz pogorszyły się jej stosunki z dotychczasowym sojusznikiem, Chinami. ONZ objęła sankcjami sprzedaż paliwa lotniczego do KRLD. Dodatkowo, zakazano operacji lotniczych koreańskim samolotom przewożącym towary objęte sankcjami. Jeszcze dalej poszły rządy Kuwejtu i Malezji, które nie wpuszczały na swoje terytorium maszyn cargo spod bandery Air Koryo, niezależnie od tego, co przewoziły.

Północnokoreańska linia rozpoczęła pod własną marką sprzedaż napojów typu cola i papierosów, powołała sieć stacji paliw i firmę taksówkarską. Wszystko po to, aby embargo obejść, bo sankcje formalnie dotyczą rządu, a nie linii lotniczej, choć ta jest przecież w całości państwowa. Lotnisko w Pjongjangu przeszło trzy lata temu gruntowną modernizację. Znajdziemy tu sklep z biżuterią, bar, aptekę oraz czekoladową fontannę. Wg doniesień niektórych mediów stracony został jednak główny architekt lotniska. Powód? “Korupcja i niestosowanie się do poleceń”.

Wielki Pilot Kim. Bez zbędnej licencji.

Z jednej strony Kim Dzong Un, wnuk legendarnego Kim Ir Sena i syn mniej lubianego Kim Dzong Ila, kontynuuje tradycję przodków, nie skąpiąc światłych rad fachowcom z różnych branż. Lub ich po prostu wyręczając. Jeden z propagandowych filmów pokazuje bowiem najmłodszego Kima za sterami odrzutowca Antonow An-148. Dyktator sieci w fotelu kapitana i “pilotuje” samolot, przynajmniej wedle słów komentatora. Nawet niewprawne oko dostrzeże jednak mistyfikację - Kim z rzadka tyka się przyrządów. Nie przeszkadza mu to w udzielaniu rad zawodowym pilotom. Absurdalny rytuał znany ze spektakli innych watażków rodem z dogorywającego świata groteskowych dyktatorów.

Reklama

Ale ten sam Kim nie stroni od podróży swoim osobistym samolotem. Gdy trzy lata temu udał się w podróż po kraju, towarzyszyły mu media. Przywódca wizytował z pokładu swojego samolotu kompleks naukowy w stolicy kraju. Na pokładzie biurko, okazały fotel z pluszowym obiciem i chmara wojskowych doradców w czapkach z wielkimi otokami, którzy w małych notesikach zapisują gorliwie myśli Wodza.

Samolot Kima to wspomniany Antonow An-148, najnowocześniejsza maszyna w barwach Air Koryo. Taka sama jak ta, która uległa katastrofie w styczniu tego roku tuż po starcie z moskiewskiego lotniska Domodiedowo. Wszyscy obecni na pokładzie  zginęli,a rosyjski organ nadzoru lotniczego wydał wkrótce potem decyzję o uziemieniu wszystkich rosyjskich An-148 z powodu licznych naruszeń procedur bezpieczeństwa. Z wyprodukowanych niecałych trzydziestu maszyn tego typu większość weszła do służby na terenie byłego ZSRR lub na Kubie. Z uwagi na embargo Kim nie może sobie jednak sprawić dyspozycyjnego odrzutowca zachodniej produkcji.

Reklama

Miejsca na nogi nie skąpią

Egzotyczna linia lotnicza, jaką jest Air Koryo, oferuje bilety po cenach jak najbardziej rynkowych. A już na pewno nie są to linie niskokosztowe (LCC, Low Cost Carrier). I tak, przelot na trasie z Pekinu do Pjongjangu wyceniono na ok. 1.000 zł, nieco taniej wychodzi lot ze stolicy Korei Północnej do Władywostoku - ok. 840 zł. Do wspomnianych cen należy doliczyć podatki. Podobną kwotę zapłacimy za porównywalny, trwający nieco ponad dwie godziny lot na trasie ze stolicy Chin do stolicy Korei Południowej.

Jak wspominaliśmy, flotę Air Koryo reprezentują wyłącznie maszyny produkcji rosyjskiej/radzieckiej, bądź ukraińskiej. Łącznie jest to 19 statków powietrznych, z tego trzy Iljuszyny Ił-76TD przezaczone są do transportu cargo. Park maszynowy północnokoreańskiej pasażerskiej floty stanowią ponadto trzy Antonowy An-24R/RV, dwa Antonowy An-148-100B, Iljuszyny Ił-18D (1 szt.) i Ił-62M (4 szt.) oraz Tupolewy Tu-134B-3 (2 szt.), Tu-154B (2 szt.) i Tu-204 (2 szt.). Przewoźnik zamówił  jednego dodatkowego Antonowa An-148-100B. Niektóre z tych statków powietrznych są już naprawdę sędziwe. I tak, Ił-62 (rej. P-885) za dwa lata będzie czterdziestolatkiem, Tu-134B (rej. P-813) wyprodukowano jeszcze za czasów świetności Związku Radzieckiego, w 1984 roku, natomiast o rok starszy jest użytkowany przez Koreańczyków Tu-154B (rej. P-561).

Są wszakże i nowsze maszyny, jak choćby Antonowy An-148, z których Air Koryo otrzymało pierwszy egzemplarz pięć lat temu. W miarę nowoczesne konstrukcja we flocie Koreańczyków to Tupolew Tu-204-300, która weszła do służby w Air Koryo nieco ponad dziesięć lat temu.

Przyznana swego czasu przez serwis Skytrax zaledwie jedna gwiazdka mogłaby sugerować, że pasażerowie doświadczą na pokładzie Air Koryo wszystkiego, co najgorsze. Sądząc z dostępnych opinii, obraz nie jest całkowicie jednoznaczny, bowiem wielu pasażerów odnajduje w północnokoreańskiej linii urok dawnych lat, zwany “vintage”. Wielu podkreśla, że Koreańczycy oferują dużo przestrzeni i miejsca na nogi, dobra skrajnie deficytowego w klasie ekonomicznej większości współczesnych linii. Jeden z pasażerów podzielił się na łamach serwisu flightradar24.com następującą opinią: “Stewardessy były nieśmiałe. Przekąski proste, ale smaczne - zaskoczyło mnie, że w ofercie była nawet opcja wegetariańska. Schowki na bagaż nad siedzeniami nie zamykały się dobrze, co spowodowało wypadanie bagażu na głowy pasażerów podczas lądowania - to główny incydent bezpieczeństwa w Air Koryo. Koncerty propagandowe dobiegające z głośników na pokładzie stanowiły zabawną rozrywkę”.

Inny pasażer, podróżujący w ubiegłym roku w klasie ekonomicznej na pokładzie północnokoreańskiego Tupolewa Tu-204 z Pekinu do Pjongjangu, przekazał równie interesujące spostrzeżenia na temat lotu: “Samolot czysty, uprzejme stewardessy o nienagannej prezencji. Siedzenie wygodne z dużą ilością miejsca na nogi. Loty bez opóźnień. Rozrywkę pokładową stanowiła północnokoreańska muzyka wojskowa. Do jedzenia oferowano zimnego burgera z wodą, kawą lub napojami bezalkoholowymi do wyboru”. Inny pasażer konstatuje zdecydowanie: “To absolutnie nieuzasadnione, aby dawać tej linii jedną gwiazdkę”. Dalej podkreśla, że samolot były czysty i sprawny, załoga uprzejma, a posiłek adekwatny do długości lotu. I twierdzi, że na tej trasie wiele linii wypada gorzej, choćby Air China.

Reklama

Należy wszakże pamiętać, że ocena komfortu przez pasażerów nie musi iść w parze z bezpieczeństwem oferowanym przez przewoźnika. Tutaj eksperci są nadzwyczaj surowi, i tak np. serwis AirlineRatings przyznał Air Koryo zaledwie jedną z siedmiu gwiazdek. Z kolei portal AeroInside donosi o dwóch incydentach w ostatnich latach, obu dotyczących Tupolewa Tu-204 używanego przez Air Koryo w rejsach międzynarodowych. W ubiegłym roku w samolocie lecącym z Pjongjangu do Pekinu odpadł fragment klap. Rok wcześniej na tej samej trasie w kabinie odnotowano dym, jednak po wylądowaniu służby nie stwierdziły żadnych problemów.

Dwie Koree, dwa światy. Także lotnicze

Na południe od 38. równoleżnika rozciąga się inna Korea, demokratyczne państwo z prężną i innowacyjną gospodarką. Pożądany partner, a nie siewca strachu w groteskowym anturażu. Z wieloma międzynarodowymi lotniskami, łącznie z tym najbardziej ruchliwym - Seoul Incheon International Airport (Seul Inczon), gdzie operacje lotnicze odbywają się praktycznie co kilka minut.

Z Seulu dotrzemy samolotem do portów w Azji, Europie, Australii, Nowej Zelandii i Ameryki Północnej. W ubiegłym roku przewinęło się przez południowokoreański port lotniczy Inczon ponad 62 miliony pasażerów, którzy gościli na pokładach 360 tysięcy statków powietrznych obsłużonych na tym lotnisku. A to daje prawie tysiąc operacji lotniczych (startów i lądowań) na dobę, co jaskrawo kontrastuje z wegetujący północnokoreańskim Pjongjangiem i jego najwyżej kilkoma lotami dziennie, zarówno regularnymi jak i czarterowymi.
Największe południowokoreańskie linie lotnicze, Korean Air, władają flotą liczącą łącznie blisko 160 statków powietrznych, obsługujących łącznie ok. 130 tras. W skład armady Korean Air wchodzą najpotężniejsze samoloty pasażerskie, wśród nich Airbusy A380 w liczbie 10 oraz Boeingi 747 reprezentowane aż przez 38 maszyn, w tym dziesięć najnowocześniejszych z serii -8.


Tymczasem północnokoreańskie Air Koryo chce uruchomić połączenia czarterowe do Czengdu, jednego z największych miast w zachodnich Chinach. Wymagana jest tu jednak zgoda chińskich władz lotniczych, a to jest z kolei zależne od poprawy klimatu politycznego. Air Koryo myśli już jednak o kolejnych kierunkach czarterowych do Chin. Powód? Brak dewiz. A Chińczycy stanowią 80% wśród obcokrajowców odwiedzających kraj Kima, gdzie zostawiają rocznie niecałe 50 mln dolarów. Niewiele, ale i tak sporo dla kraju pogrążonego w totalnej izolacji.

W ramach pojednawczych gestów Korea Północna ujednoliciła strefę czasową z południowym sąsiadem, ponieważ dotychczas różniło ich pół godziny. Lotnictwo pasażerskie państwa dynastii Kimów odmienić będzie znacznie trudniej, bo to pochodna stanu całej gospodarki, której PKB na osobę to 1,3 tys. USD wobec 29,9 tys. USD u południowego sąsiada i 13,4 tys. USD w będącej ciągle na dorobku Polsce. Wydaje się zresztą, że nawet najtęższe analityczne umysły zachodniego świata nie przejrzały intencji Kim Dzong Una. Bo ten w międzyczasie znów pokazał znane oblicze nieobliczalnego watażki, zrywając z powodu manewrów wojskowych żołnierzy Południa i USA praktycznie z dnia na dzień spotkanie na wysokim szczeblu z Seulem i zapowiadając to samo w odniesieniu do czerwcowego spotkania z prezydentem Trumpem. A to może pogrzebać nadzieję, że Air Koryo stanie się nowoczesną linią mogącą współpracować, a może nawet kiedyś konkurować z potężnym Korean Air z południa.

Źródła ilustracji w kolejności publikacji: zdjęcie tytułowe: kolaż Pixabay/VABa2040 i zdjęcia autora, Youtube/Flightradar24.com, Wikipedia/MT2013, strona http://www.airkoryo.com.kp/, YouTube, YouTube, Twitter, YouTube, Flightradar24.com, YouTube, Flightradar24.com, archiwum autora
Zobacz wszystkie wpisy poświęcone lotnictwu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama