Felietony

Kiedy kończy się realna pomoc, a zaczyna PR? Sam już nie wiem

Dawid Pacholczyk

...

44

Zapraszam Cię do dyskusji na temat tego kiedy kończy się pomoc, a zaczyna PR. Czy da się w ogóle na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie? To skomplikowany temat który będzie nam towarzyszył przez najbliższe lata. Warto się nad tym chwilę zastanowić.

Zacznę od tego, że na pytanie, które sam stawiam nie znam odpowiedzi. To raczej wstęp do szerszej dyskusji, w której chciałbym poznać Twoje zdanie. Sytuacja kiedy to mniejsze i większe firmy robią PR na bieżących wydarzeniach nie jest niczym nowym. Rok 2020 daje im na to aż nadto dużo okazji, wystarczy wspomnieć koronawirusa i niedawne wydarzenia w USA związanej z zabiciem przez białego policjanta czarnoskórego mężczyzny.

No i się zaczęło. Istna spirala miłości i dobroci. Dolary leją się strumieniami, kolejne firmy ogłaszają zmiany, wsparcie, zmiany i wsparcie, zmiany i wsparcie i pomoc…czego nie wymienisz to na pewno ktoś już o tym mówił i to ogłosił.

Chętnie i skrzętnie to punktujemy. Często o tym piszemy, a Wasze komentarze z reguły są dość szorstkie i mają negatywny wydźwięk. To wszystko zmusiło mnie do zastanowienia się nad tematem. Gdzie kończy się pomoc, a zaczyna PR? Czy z PRu może wyniknąć coś dobrego? Czy firmy powinny przestać to robić? Szczerze nie wiem.

Co firma to nowa inicjatywa

Rzućmy okiem na kilka ostatnich działań.

  • Google usuwa słowo blacklist ze swoich narzędzi i stron na rzecz nowego blocklist. Równocześnie usuwa whitelist, aby nikt przypadkiem nie uznał, że białe jest lepsze.
  • Github rozważa usunięcie pojęcia masterw kontekście głównej gałęzi kodu, ponieważ ma silne powiązanie z niewolnictwem.
  • Tim Cook ogłosił uruchomienie inicjatywy o nazwie Racial Equity and Justice na którą przeznaczy 100 milionów dolarów.
  • PayPal chce przeznaczyć ponad 500 milionów dolarów na program wsparcia biznesów prowadzonych przez czarnoskórych i inne mniejszości.

Mógłbym tak wyliczać naprawdę długo. Wszystko to wygląda świetnie. Giganci przeznaczają ogromne sumy pieniędzy na szczytne cele i chcą pomagać, ale my i tak patrzymy na to negatywnie. Doszło do tego, że myślimy: oho, kolejne pieniądze, ale oni są źli! Osobiście dostrzegam tu pewne wariactwo. Jak to się stało, że ktoś chce przeznaczyć pół miliarda dolarów na wsparcie biznesu, a my to odbieramy jedynie jako zagrywkę PRową?

Czy ten PR jest tak zły?

Załóżmy przez chwilę, że wszystkie firmy działają w sposób przemyślany i nie posuwają się do totalnych absurdów jak Google czy Github. To czy fakt, że robią sobie dobry PR jest czymś złym?

Ok, zgadzam się, ta kasa nie byłaby wydana, gdyby nie bieżące wydarzenia i są po prostu marketingiem opartym o daną chwilę. Widać to wyraźnie po ostatnich działaniach Microsoftu, które pokazują, że ten wydatek jest robiony tylko wtedy, gdy może przynieść realną korzyść dla firmy. W żaden sposób nie zamierzam tego negować. Jednak prawdziwe pytanie brzmi czy to coś naprawdę złego?

Zdjęcie: Annie Spratt

Mówimy w końcu o prywatnych firmach których nadrzędnym celem jest generowanie pieniędzy dla udziałowców. Tak długo jak nie łamią oni prawa nie są zmuszeni do ponoszenia tych kosztów. Jest to ich wola (nie mówię, że jest ona dobra ;) ) dlatego nikogo nie powinno dziwić, że oczekują konkretnego efektu swoich działań, w tym przypadku jest to budowanie jeszcze większej rozpoznawalności i pozytywnego wizerunku. Zastanówmy się przez chwilę co by było, gdyby tego nie robili?

Google przekazał w ramach tylko jednej akcji ponad 800 milionów dolarów na rzecz walki z pandemią koronawirusa. Niewątpliwie jest to zagranie pod opinię publiczną (celowo lub nie) jednak zastanówmy się co by było, gdyby zachowali te pieniądze dla siebie?

Czy PR zaczyna się od miliona dolarów? 10? 100? Jeśli wydatek rzędu 800 milionów to PR to czy to oznacza, że nie jest to realna pomoc?

Może czas to zaakceptować?

Zapewne świat byłby lepszy, gdyby wielcy i bogaci pomagali częściej i chętniej, gdyby nie czekali na konkretne wydarzenia, a starali się im zapobiegać. Pewnie czulibyśmy się lepiej, gdyby ta kasa przekazywana była po cichu na zasadzie „skoro chce pomagać to niech pomaga, nie musi o tym mówić”. Pewnie tak by było lepiej, ale świat nie jest ani sprawiedliwy, ani idealny.

Działania wielkich korporacji były, są i będą nastawione na pomoc. Wydaje mi się, że musimy zaakceptować, że skoro Google, Microsoft, Apple czy dowolna inna firma postanawia zapłacić za pomoc, wesprzeć kogoś lub jakąś grupę to oczekuje czegoś w zamian. To jest koszt jaki MY ponosimy i jak dla mnie to niska cena. Oni pomagają, a jedyne co ja muszę zrobić to uśmiechnąć się, zaklaskać i powiedzieć głośno: tak, oni robią dobrą robotę! Czasami kupić ich produkt. Czy to naprawdę coś złego?

A jak Ty się na to zapatrujesz? Czy pomoc, która jest wynikiem PRu to nie pomoc? Czy jeśli PR jest tłem to nie powinni sypać kasą?

 

Zdjęcie główne: Matt Collamer

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu