Za każdym razem, gdy prezentowany jest kolejny telefon, który znacznie odbiega od tych znajdujących się na rynku modeli zastanawiam się, czym dokładni...
Za każdym razem, gdy prezentowany jest kolejny telefon, który znacznie odbiega od tych znajdujących się na rynku modeli zastanawiam się, czym dokładnie kierowali się osoby odpowiedzialne za jego powstanie. Jednym z nich jest japoński smartfon Medias W od firmy NEC. Jeżeli na jednym ekranie będzie za mało przestrzeni, wystarczy rozłożyć telefon.
Nie jest to pierwszy raz podjęcia próby stworzenia urządzenia z dwoma ekranami, które moglibyśmy traktować jak dwie strony książki. Jednym z głośniejszych konceptów, a być może również prototypów był tablet Courier autorstwa Microsoftu. Takie firmy jak Sony czy Samsung również miały swoje "epizody", ale z całą pewnością nie można powiedzieć o spektakularnym sukcesie ich urządzeń.
Mimo to, Medias W zadebiutuje na rynku już w kwietniu tego roku - co ciekawe jego pierwsza prezentacja miała miejsce podczas zeszłorocznych targów Mobile World Congress w Barcelonie. Dlaczego Japończycy zwlekali tak długo? Tego nie wiemy, dlatego skupmy się na tym co do zaoferowania ma ten model.
Obydwa dostępne ekrany posiadają przekątną o długości 4,3 cala o rozdzielczości 540 na 960 pikseli, więc po otwarciu urządzenia będziemy mogli pracować z rozdzielczością 1080 na 960 pikseli. Wewnątrz znajdziemy dwurdzeniowy procesor Snapdragon S4 1.5GHz, slot na karty micro SD baterię o pojemnośći 2100mAh oraz system Android w wersji 4.1.
Serwis The Verge miał już okazję nagrać wideo prezentujące możliwości tego smartfona i niestety zgodnie z moimi przewidywaniami nie jest zbyt dobrze. Po rozłożeniu urządzenia, oddzielająca wyświetlacze ramka jest zbyt szeroka, by można było korzystać z jakiejkolwiek aplikacji wykorzystując do tego obydwa ekrany. Nieważne czy będziemy jedynie przeglądać zdjęcia czy surfować po Sieci, czarny pasek pośrodku ekranu nie będzie niczym wygodnym. Wydajność urządzenia również nie zachwyca, a reakcja na niektóry komendy jest opóźniona czasem nawet o kilka sekund. Obawiam się także, że znajdujący się na tyle smartfona ekran może doczekać się kilku poważnych zadrapań czy nawet pęknięcia - nie przywykliśmy przecież by mieć na względzie to co dzieje się z tyłem naszego telefonu.
Sam koncept wydaje się jednak całkiem ciekawy i jestem bardzo ciekaw, czy będzie on dalej rozwijany. Mającemu wkroczyć na rynek modelowi nie wróżę różowej przyszłości, być może jego następca lub telefony konkurencji udowodnią, że warto zainteresować się tego typu rozwiązaniem.
Źródło: Android Police. Źródła grafik: The Verge, Android Police.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu