Startups

Każdy Polak powinien pojechać do Izraela. Ale nie dla plaż i niezłej kuchni - o biznes tu chodzi

Maciej Sikorski
Każdy Polak powinien pojechać do Izraela. Ale nie dla plaż i niezłej kuchni - o biznes tu chodzi
Reklama

W ostatnich dniach Żydzi zrobili na mnie spore wrażenie. Wcześniej niejednokrotnie czytałem o "izraelskiej Dolinie Krzemowej", o "Ziemi Obiecanej star...

W ostatnich dniach Żydzi zrobili na mnie spore wrażenie. Wcześniej niejednokrotnie czytałem o "izraelskiej Dolinie Krzemowej", o "Ziemi Obiecanej startupów" czy o społeczeństwie, które dynamicznie rozwija sferę IT na pustyni. Czytać jedno, zobaczyć drugie. W końcu zobaczyłem i przyznam, że jest to ciekawa lekcja. Każdy startuper powinien tu przyjechać na jakiś czas i zobaczyć, jak robi się biznes. Na dobrą sprawę, powinien tu przyjechać każdy Polak.

Reklama

Pisałem wczoraj, że jestem na imprezie Deutsche Telekom, firma chwali się swoimi inwestycjami w Izraelu. Prezentują się konkretne startupy wsparte przez niemiecką korporację, ale omawiany jest też cel działań tego gracza, mechanizm, jaki konstruuje oraz system, w którym ów mechanizm ma funkcjonować. Przedstawiany jest Izrael, jego startupowy ekosystem, możliwości, działania, szanse i atuty. Tylko atuty, o wadach się nie wspomina. Słuchając tubylców przez cały dzień, można dojść do wniosku, że to kraina mlekiem i miodem płynąca. Rzeczywiście jest tak super?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, wypadłoby pomieszkać w Izraelu przez kilka miesięcy. Może nawet lat. Wówczas na pierwszy plan wysunęłyby się pewnie i wady. I nie mam tu na myśli ataków terrorystycznych czy spięć z sąsiadami, ale tworzenie biznesów. Podejrzewam, że wypłynęłoby kilka kwestii, o których nie chcą mówić ani tubylcy, ani inwestorzy spoza Izraela. Jednak nawet z tymi rysami, obraz byłby bardzo intrygujący i pociągający. Zwłaszcza dla przedsiębiorczych ludzi, którzy mają pomysły, ale nie do końca wiedzą, jak je zrealizować, jak zamienić słowa w czyny.


Może w kolejnym tekście przywołam dane dotyczące startupów w Izraelu, miejsca tego kraju w przeróżnych rankingach. To dane, które robią wrażenie. Ale mnie bardziej zaintrygowała postawa lokalsów. Ich pewność siebie, wręcz buta, którą się chwalą, a która pochodzi ponoć z wojska - obowiązkowa służba wojskowa (mężczyźni 3 lata, kobiety 2 lata) sprawia, że szybko dorośleją i przestają być skryci, muszą stawiać czoła wyzwaniom. W armii uczą się współpracy, dowodzenia zespołem, odpowiedzialności (o praktycznej wiedzy nawet nie wspomnę). Słuchając tego zacząłem się zastanawiać, czy likwidacja armii poborowej w Polsce miała sens. Chociaż po chwili człowiek dochodzi do wniosku, że trudno porównywać te dwa ciała.

Żydzi są pewni siebie, dynamiczni i otwarci. Przy tym nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Pytanie tutaj nie brzmi "czy to możliwe", ale "na kiedy ma być gotowe". Co ciekawe, najczęściej rozwiązują problemy, które... naprawdę są problemami. To nie są zagadnienia z jakimi zmaga się tzw. pierwszy świat. To realne wyzwania i zagrożenia dotyczące energii, obrony, bezpieczeństwa, zdrowia. Jeszcze ciekawsze jest to, że chociaż celem są pieniądze, chęć wdrapania się na szczyt, to startuper nie zaczyna od tego, jak pozyskać środki i jak sprzedać biznes w miarę szybko. Kasa trafia na dalszy plan, ludzie koncentrują się na biznesie. A to procentuje. Oczywiście trzeba przy tym podkreślić, że mają spory komfort, bo kasa prędzej czy później i tak się znajdzie - jeśli nie od państwa, to od lokalnego inwestora. A jeśli ci zawiodą, to góra gotówki dotrze z USA czy z Europy.


Państwo odgrywa w tym wszystkim istotną rolę. Współtworzyło ekosystem startupowy, pompuje w to pieniądze, udziela wsparcia na różne sposoby, kształci. Ale przede wszystkim nie przeszkadza. Młody biznesmen nie jest zaszczuty przez urzędników i procedury. On ma się rozwijać i dowieźć interes. Przy tym urzędnicy, ale też całe otoczenie nie będą go poklepywać po ramieniu i mówić, że wszystko jest super. Jeśli produkt jest słaby, to ludzie powiedzą, że jest slaby. Dochodzimy do kwestii, o której pisałem kilka dni temu - nie można chwalić polskich pomysłów i produktów tylko dlatego, że są polskie. Żydzi tego nie robią i dobrze na tym wychodzą.

Reklama

Kolejną ciekawą kwestią jest akceptacja porażek. Pojawiła się historia inwestora, który przedstawiał przedsiębiorcę na jakimś spotkaniu, stwierdził, że jest super, ale w niego na razie nie zainwestuje. Dlaczego? Bo startuper nie zaznał porażki. Człowiek musi się potknąć, może nawet przewrócić, by odbyć ważną lekcję. W kolejnych latach może się ona okazać kluczowa przy realizacji innych projektów. Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że na tych kilka tysięcy startupów wypali niewielka część, odsetek prawdziwych gwiazd będzie jeszcze mniejszy. Ale będzie. I o to w tym wszystkim chodzi.


Reklama

Ważne jest też podejście całego społeczeństwa. Ile osób w Polsce wie, co to znaczy startup i z czym to się je? W Izraelu wiedzą. Podobno wszyscy lub prawie wszyscy. A startupowanie nie jest domeną wyłącznie ludzi młodych. Swoje pomysły na spotkaniu prezentowali też mężczyźni w średnim wieku, którzy mają za sobą np. kilka dekad pracy akademickiej. Na dobrą sprawę to kolejny ważny wątek - nauka nie jest tu sztuką dla sztuki, ma przynosić wymierne korzyści, badania przeradzają się w technologie, a te są patentowane. Biznes i środowisko naukowe ściśle ze sobą współpracują. W Polsce jest z tym problem, a pod względem zdobywanych patentów... No nie mamy się czym pochwalić.

Dlatego powtórzę to, co napisałem we wstępie: każdy powinien tu przyjechać, żeby zobaczyć i posłuchać, jak się sprawy mają. Ciekawe doświadczenie dla przedsiębiorcy, zwłaszcza gdy zostanie na dłużej, może popracuje z lokalsami i nie skończy na obserwacji. Ciekawe doświadczenie dla każdego, kto jest ciekaw, jak budować technologiczną potęgę w dość niesprzyjających warunkach. Chociaż z drugiej strony, owe niesprzyjające warunki okazały się tu motorem napędowym - potrafili przekuć bolączki w atuty.

PS Nie chciałem wrzucać zdjęć biur, bo w tych nie ma nic szczególnego, więc dodaję kilka fotek z Tel Awiwu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama