Felietony

Katar – sprzedane mistrzostwa? O tym jak FIFA zrobiła z futbolu globalny biznes

Patryk Koncewicz
Katar – sprzedane mistrzostwa? O tym jak FIFA zrobiła z futbolu globalny biznes
2

Oszustwa, łamanie praw człowieka i krew na banknotach. Mistrzostwa Świata doszły do skutku pomimo licznych kontrowersji i skandali. Nie mogło być inaczej – tegoroczny mundial został sprzedany już lata temu.

Dziś o godzinie 17 piłkarze na Al Bayt Stadium otworzyli mundial w Katarze. W pierwszym spotkaniu Mistrzostw Świata 2022 gospodarze zmierzyli się z reprezentacją Ekwadoru, rozpoczynając jedno z najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń sportowych w historii. W tym roku bowiem w największym piłkarskim święcie nie czuć futbolowych emocji. Nie mogą się przebić przez fetor korupcji, skandali i łamania praw człowieka. Mawiają, że ryba psuje się od głowy i to tam należy szukać problemu. Głową piłki nożnej jest zaś FIFA – międzynarodowa federacja oszustów.

Pięć dekad korupcji

Aby opowiedzieć o wszystkich szczegółach korupcji na najwyższym szczeblu, prowadzącej do zorganizowania mistrzostw w Katarze, musiałbym napisać książkę. Postaram więc skupić się na najważniejszych kamieniach milowych, które sprawiły, że niewielki kraj bez infrastruktury i futbolowej kultury zdołał przekonać zarząd FIFA do udzielenia zgody na organizację mundialu.

João Havelange

Korupcja w FIFA to zjawisko trwające przeszło 48 lat, a jej początków na szeroko zakrojoną skalę należy doszukiwać się w osobie João Havelange’a. Brazylijczyk objął fotel prezesa w 1974 roku i szybko połączył piłkę nożną z polityką. Zbudował poparcie na projektach rozwoju młodzieży i inwestowaniu w infrastrukturę piłkarską w krajach trzeciego świata. Sęk w tym, że trudno było je realizować bez pieniędzy – FIFA potrzebowała specjalisty od interesów, który zapewni środki na rozwijanie globalnego biznesu.

Sepp Blatter / Źródło: Depositphotos

Pomoc zjawiła się w osobie Josepha Blattera, charyzmatycznego specjalisty od ekonomii. Szwajcar szybko nawiązał współpracę z Adidasem i Coca Colą, zarabiając dla federacji góry pieniędzy dzięki kontraktom reklamowym na wyłączność. Blatter miał w talii kartę, która po rzuceniu na stół wygrywała każdą partię – Mistrzostwa Świata w piłce nożnej.

Brudna gra we krwi

Futbol można lubić lub nie, ale ignorancją byłoby odmówienie piłce nożnej tytułu globalnego fenomenu. Lata 70. i 80 to okres wielu dynamicznych zmian społeczno-kulturalnych. Na piłce zaś można było wiele ugrać, począwszy od wizerunku na arenie międzynarodowej, aż po wielkie pieniądze. FIFA miała apetyt na szybką fortunę, więc musiała sprzymierzyć się z grubymi rybami.

W 1976 roku Argentyną trzęśli faszyści pod dowództwem Jorge Videla. Dyktatura w kraju doprowadziła do ekonomicznej tragedii, a wszelkie przejawy buntu tłumione były przez militarne bojówki. Świat patrzył na Argentynę krzywo, dlatego Videla potrzebował czegoś, co ociepli jego wizerunek. Havelange idąc na układ z dyktatorem i przyzwalając na zorganizowanie tam mundialu w 1978 roku, dał światu znak, że Mistrzostwa Świata stały się produktem, a FIFA otwarta jest na interesy z każdą szumowiną.

Głos warty fortunę

Kraje członkowskie łączą się w federacje:

AFC – Azja.
CAF – Afryka.
CONMEBOL – Ameryka Południowa.
CONCACAF – Ameryka Północna, Środkowa i Karaiby.
OFC – Oceania.
UEFA – Europa

Każdy z krajów ma jeden głos, istotny w wyborach na nowego prezesa federacji. Południowoamerykańska CONMEBOL – w skład której wchodzą giganci piłki, tacy jak Argentyna czy Brazylia – ma zaledwie 10 głosów. CONCACAF, czyli federacja północnej i środkowej Ameryki oraz całej masy karaibskich państewek wyspiarskich, ma tych głosów ponad 30. Blatter i Havelange byli świetnymi biznesmenami i szybko zrozumieli, że pieniądze i utrzymanie się na stołkach są zależne od przekonania do siebie ubogich gospodarczo krajów członkowskich. Jak? Oferując zastrzyki gotówki na rozwój lokalnych programów wsparcia piłkarskiej infrastruktury.

Źródło: Depositphotos

Gdy w 2001 roku upadło powiązane z założycielem Adidasa przedsiębiorstwo ISL, biznesowa sielanka zaczęła się sypać. Firma była bowiem blisko związana z FIFA, a brak finansowania organizacji z jej strony zaczął mocno doskwierać Blatterowi. Szwajcar pełnił wtedy funkcję sekretarza generalnego, po tym jak João Havelange ustąpił ze stołka po aferze korupcyjnej. Blatter nakrył Havelange’a na braniu pieniędzy od ISL za wyłączne prawa marketingowe i miał na niego haka. Brazylijczyk nie miał wyjścia, musiał ustąpić miejsca i polecić kandydaturę Blattera, lub zmierzyć się z konsekwencjami.

Handel głosami – najlepszy biznes w FIFA

Trzecią z kluczowych postaci tej historii jest Jack Warner. Wybitnie cyniczny polityk z Trynidadu i Tobago objął w 1990 roku posadę prezesa CONCACAF, jednoczą wiele karaibskich państewek pod wizją zorganizowania Mistrzostw Świata właśnie w tym rejonie. Jego działania były wspierane przez sekretarza północnoamerykańskiej federacji futbolowej – Chucka Blazera. Panowie wraz z Blatterem tworzyli koło bliskiej współpracy, która zmierzała w jednym celu – wyciągnąć z piłki nożnej jak najwięcej pieniędzy. To dzięki ich wspólnym działaniom udało się wepchnąć Blattera na piedestał i otworzyć drogę do korupcji na masową skalę.

Źródło: Depositphotos

Po tym jak ISL przestało być nielimitowanym źródłem gotówki, FIFA musiała szukać nowego sposobu finansowania. Pod koniec lat 90. futbol był już doskonale rozwiniętym biznesem. Każdy kraj członkowski chciał wziąć na siebie odpowiedzialność organizowania Mistrzostwa Świata, bo to równało się z ogromnym przypływem pieniędzy, kontraktami reklamowymi, pobudzeniem turystyki, rozbudową infrastruktury i przede wszystkim wypłatami dla zarządu.

Decyzję o lokalizacji kolejnego mundialu podejmował komitet wykonawczy FIFA, składający się z 24 przedstawicieli federacji członkowskich. Za zamkniętymi drzwiami kilka razy w roku trwają spotkania, na których grupa najbardziej wpływowych przedstawicieli piłkarskiego świata prowadzi rozmowy biznesowe, kształtujące futbol, jaki dziś znamy.

W 2004 roku zapadła decyzja o organizacji Mistrzostwa Świata w RPA. Cztery lata później na konto Jacka Warnera, ówczesnego wiceprezesa FIFA, wpłynęła kwota 10 milionów dolarów, rzekomo na wsparcie diaspory afrykańskiej w Trynidadzie i Tobago. Przelew został przepuszczony przez FIFA wprost z południowoafrykańskiego konta, a 10% powędrowało do Chucka Blazera. Oczywiście żaden gorsz nie trafił do potomków afrykańskich niewolników na Karaibach. Dziewięć milionów, które spoczęły w rękach Warnera, rozpłynęło się w powietrzu.

Mundial w pakiecie

FIFA przy wstępnej organizacji kolejnych edycji mundialu postanowiła pójść o krok dalej. W 2009 roku ogłoszono, że komitet zagłosuje nad wyborem nie jednego, a dwóch krajów, które zaklepią sobie prawa do mundialu w 2018 i 2022 roku. Sprzedanie dwóch eventów za jednym zamachem to podwójna okazja do zarobku.

Źródło: Depositphotos

W szranki stanęły ze sobą dwa zestawy faworytów: Anglia i Rosja oraz USA i Katar. Anglia była przekonana, że jako kraj, który uchodzi za ojca współczesnej piłki, ma gwarancję wygranej. Nowoczesne stadiony, potencjał marketingowy i przede wszystkim piłkarska kultura sprawiały, że dla Anglików głosownie było formalnością. Rosja natomiast posiadała drogi system transportu i archaiczną infrastrukturę, ale przedstawicieli FIFA łączyła bliska relacja z... Władimirem Putinem.

Podobnie było w przypadku rywalizacji w drugim koszyku. USA – choć nie jest to kraj słynący z piłki nożnej – miało wszystko do stworzenia fantastycznych mistrzostw. W Katarze zaś piłka nożna w tamtym momencie zaledwie raczkowała, a brak stadionów, hoteli i drużyny z prawdziwego zdarzenia na starcie skreślał arabskie państwo. Ogromnym wyzwaniem były także bardzo wysokie temperatury, uniemożliwiające wręcz rozegranie turnieju na wysokim poziomie.

W obu przypadkach oczywistość okazała się błędna. Rosja i Katar z underdogów awansowały do rangi organizatorów największego wydarzenia w historii piłki nożnej.

Katar – sprzedane mistrzostwa

Oczywiste stało się, że w tej sytuacji nie było mowy o uczciwym głosowaniu. Międzynarodowe media zaczęły nagłaśniać sprawę potencjalnej korupcji, a dziennikarze zasypywali Blattera niewygodnymi pytaniami. Mężczyzna tłumaczył, że jest to etap otwierania się na rejony, które dotychczas nie miały możliwości zaistnienia w piłkarskim świecie. Złotoustymi przemówieniami zarzekał się, że sprawa nie ma nic wspólnego z polityką, a FIFA nigdy nie wzięła pieniędzy od organizatorów mundialu.

Źródło: Sky Sports

W tym miejscu dochodzimy do ostatniego antybohatera tej opowieści. Mohamed Bin Hamman to z pochodzenia Katarczyk, który pełnił rolę przewodniczącego Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej. Jest zamieszany w liczne afery korupcyjne związane z kupowaniem głosów, odgrywając przy tym kluczową rolę w promowaniu Kataru jako organizatora Mistrzostw Świata w 2022 roku. Bin Hamman powiązany jest z przekupieniem przedstawicieli Nigerii, Kamerunu i Wybrzeża Kości Słoniowej, gdzie każdy z nich otrzymał 1.5 miliona dolarów za głos na Katar.

Dla Kataru organizacja mistrzostw była projektem państwowym. Chodziło nie tylko o okazje do wykazania się na arenie międzynarodowej i ocieplenie wizerunku, ale także o utarcie nosa Zjednoczonym Emiratom Arabskim, w których cieniu Katar grzązł od lat. Przedstawiciele katarskiej delegacji podróżowali do krajów członkowskich i najzwyczajniej w świecie prowadzili interesy oparte na kupowaniu głosów.

Marios Lefkaritis – członek Cypryjskiego Związku Piłki Nożnej – „sprzedał” Katarowi ziemię za 32 miliony euro. Na 9 dni przed głosowaniem Michele Paltini, były przewodniczący UEFA, spotkał się wraz z ówczesnym premierem Francji – Nicolasem Sarkozy – na kolacji zorganizowanej z okazji przybycia katarskiej delegacji. Na uroczystym posiedzeniu panowie dyskutowali o sprawach „korzystnych dla kraju”. Wkrótce potem katarski fundusz nieruchomości wykupił legendarny francuski klub Paris Saint Germain, a krajowe stacje telewizyjne nabyły prawa do emitowania rozgrywek Ligue 1. W ten jakże czysty i wyrafinowany sposób Katar kupił sobie mundial, który zapisze się w historii jako jeden z najbardziej odpychających.

Źródło: Depositphotos

Postawienie całej infrastruktury od podstaw wymagało od Kataru ogromnego nakładu pracy. Do budowy stadionów zatrudniono tanich pracowników kontraktowych z ubogich państw Azji. Przyjmuje się, że podczas pracy w trudnych i niebezpiecznych warunkach zginęło kilka tysięcy robotników z Nepalu, a pełna skala tragedii nie jest znana, bo Katar tuszuje wszelkie dowody i odmawia wyjaśnień.

Kontrowersje budzą także ostre i trudne do zaakceptowania dla Zachodu wytyczne odnośnie brania udziału w turnieju. Zakaz picia alkoholu, dyskryminacja osób homoseksualnych, brak miejsc noclegowych dla kibiców i nieposzanowanie praw kobiet to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Katarczycy wymagają nawet od turystów instalowania obowiązkowej aplikacji mobilnej, która według ekspertów jest w stanie wyciągać i modyfikować dane posiadacza smartfona.

Niestety pomimo międzynarodowego bojkotu FIFA wciąż pozostaje głucha i ślepa. Federacja nie może nawet kiwnąć palcem, bo obie strony dobiły targu już lata temu, a przez mundial w Katarze przewinęły się potoki gotówki. Na skorumpowany turniej i jeszcze bardziej skorumpowaną organizację piłkarską świat patrzy z obrzydzeniem i przyznam szczerze, że po raz pierwszy – mimo niemałej sympatii do piłki nożnej – nie mam ochoty śledzić rozgrywek.

Jeśli chcecie zapoznać się ze wszystkimi szczegółami korupcji w FIFA, to zachęcam (bez sponsorowania) do obejrzenia dokumentu „Tajemnice FIFA” od Netflix, bo to na jego podstawie powstał ten tekst. Ostrzegam jednak, że możecie po nim już nigdy więcej nie patrzeć na futbol w ten sam sposób.

Stock image form Depositphotos 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu