Wczoraj opublikowałem tekst, w którym wspominałem m.in. o różnego typu urządzeniach "ubieralnych", dziwnych gadżetach i wymuszonym nowatorstwie. Dzisi...
Wczoraj opublikowałem tekst, w którym wspominałem m.in. o różnego typu urządzeniach "ubieralnych", dziwnych gadżetach i wymuszonym nowatorstwie. Dzisiaj chciałbym kontynuować temat, ale tym razem nie będę narzekał i ganił. Wręcz przeciwnie – zamierzam pochwalić i pokazać, że technologia nie stoi w miejscu. Za przykład posłużą katamarany wykorzystywane w prestiżowej imprezie: Regatach o Puchar Ameryki. Imprezie, która zrobiła na mnie spore wrażenie.
Słyszeliście kiedyś o wspomnianych we wstępie regatach żeglarskich? Ja bez bicia przyznaję się, że do wczoraj temat był mi obcy. I jest nadal, bo przeczytanie kilku tekstów tylko trochę rozjaśniło całą sprawę. O samych regatach pisał nie będę – odsyłam np. pod ten adres. Warto poczytać, bo działo się sporo. Tymczasem przejdę do zwycięzców i jednocześnie obrońców tytułu z roku 2010, czyli do Oracle Team USA. W zatoce San Francisco stoczyli oni ciekawy boj z ekipą z Nowej Zelandii, a w ostatecznym zwycięstwie podobno sporą rolę odegrała… sieć bezprzewodowa wykorzystana na amerykańskim katamaranie.
Wspomnianą sieć dostarczyła na katamarany wyścigowe Oracle firma Ruckus Wireless, która musiała się nieźle "nagimnastykować", by sprostać wyzwaniu. Ktoś spyta oczywiście: co może być trudnego w zainstalowaniu Wi-Fi na łódce? W odpowiedzi wykorzystam słowa samego producenta:
Konstrukcje z włókna węglowego tłumią sygnały radiowe, a sam rozmiar i powierzchnia katamaranu są dodatkowym wyzwaniem. Dodatkowo łodzie pływają z dużą szybkością i są nieustannie zalewane słoną wodą, co jest powodem niesprawdzania się tradycyjnych technologii bezprzewodowych.
Firma pracowała zatem nad ominięciem tych trudności, a ich ostateczny produkt, który nazwano Smart Wi-Fi (dzisiaj wszystko musi być "smart" – czas się do tego przyzwyczaić), okazał się znacznie bardziej wydajny od poprzednich rozwiązań. Tu może się oczywiście pojawić kolejne pytanie: po co to wszystko? Co takiego może dać Wi-Fi na katamaranie wyścigowym? Okazuje się, że bardzo wiele. Jednostki tego typu osiągają spore prędkości (nawet 40 węzłów), na zdjęciach i filmach widać, że nierzadko unoszą się nad wodą i wykonują sporo niebezpiecznych manewrów. Aby opanować taką jednostkę i wygrać wyścig konieczna jest koordynacja całego zespołu i jego szybka reakcja nawet na minimalne zmiany dotyczące wiatru, ustawienia żagli, naprężenia lin itd.
Katamarany Oracle zostały wyposażone w setki czujników, które zbierają ważne informacje z pokładu (ale nie tylko), a następnie przesyłają je na lokalny serwer, gdzie dane są przetwarzane. Potem wartościowe wiadomości przekazywane są załodze – każdy jej członek posiada specjalny odbiornik na swoim nadgarstku i wie „co w trawie piszczy”. Jak widać, w tym przypadku liczy się szybkość przekazywania danych oraz pewność, że nic tego procesu nie zakłóci. Zrealizowanie tego celu to spore wyzwanie. Jeżeli jednak system zadziała sprawnie, to załoga uzyskuje sporą przewagę nad konkurencją, co podobno stało się kluczem do sukcesu Oracle w ostatnich regatach. Na samych zawodach sprawa się jednak nie kończy.
Wspomniana technologia jest też używana podczas treningów i rejsów testowych. Zbierane są wówczas dane, które trafiają do projektanta, producenta, a także zespołu, który będzie przygotowywał jednostkę do wyścigu i weźmie w nim udział. To spory bonus, ponieważ katamaran może być cały czas ulepszany, a załoga wie, czego może się po nim spodziewać w konkretnych warunkach. Człowiek uzyskuje zatem dostęp do informacji, których sam nie jest w stanie szybko zebrać, przeanalizować i wykorzystać. Jaki w tym postęp i korzyści dla innych?
Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że żadne – ot, bogata firma ma swoją zabawkę i cały czas pakuje w nią kasę. Przy okazji zabija ducha zdrowej rywalizacji, bo wspomaga swoją załogę rozwiniętą technologią. Wystarczy sobie jednak wyobrazić, że rozwiązania te zaczną być z czasem stosowane na skalę przemysłową i znajdą zastosowanie np. w transporcie, rybołówstwie, turystce czy eksploracji akwenów. A przecież na jednostkach pływających sprawa się nie kończy - technologia w przyszłości może być wykorzystana także w innych dziedzinach naszego życia. Większości zastosowań pewnie nie jestem sobie dzisiaj wyobrazić. I to jest postęp, a nie udziwnianie, na które wczoraj narzekałem. Oczywiście znajdą się osoby inaczej odbierające opisaną kwestię, ale każdy ma prawo do własnego zdania.
Pisząc o smartwatchach i różnego typu bransoletkach wspominałem, że pewnie znajdą się zastosowania, w których te gadżety okażą się przydatne. Powyżej opisałem jeden z przykładów. Dzisiaj wyświetlacz przekazujący wartościowe dane ma członek załogi katamaranu, za rok czy pięć lat będzie mógł z tego skorzystać marynarz - zwłaszcza, że siła wiatru "wraca do łask" i jest wykorzystywana w żegludze do ograniczania wydatków na paliwo. Innowacje tworzone z myślą o wyścigu, odbieranego przez wiele osób jako zabawa, mogą się stać sensownym elementem rzeczywistości. Nic tylko przyklasnąć, życzyć powodzenia i prosić o więcej...
PS Jeżeli ktoś ma większą wiedzę na temat wyścigu, to chętnie poznam ciekawe szczegóły.
PS 2 Jeżeli ktoś ma katamaran, to chętnie skorzystam z zaproszenia na rejs, bo to musi być ciekawe przeżycie ;)
Źródła informacji oraz grafik: Ruckus Wireless, Oracle Team USA
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu