Autor: Mateusz Kasprzak, porównywarka kantorów internetowych strefawalut.pl. Kantor internetowy to wynalazek stosunkowo nowy i podobnie jak inne osią...
Autor: Mateusz Kasprzak, porównywarka kantorów internetowych strefawalut.pl.
Kantor internetowy to wynalazek stosunkowo nowy i podobnie jak inne osiągnięcia ery cyfrowej w ciągu paru lat istnienia zdążył zachwiać porządkiem znanym w Polsce od kilkunastu lat, a na świecie od kilkudziesięciu. Działa na tych samych zasadach co tradycyjny kantor walutowy z tym wyjątkiem, że funkcjonuje on w sieci, dzięki czemu jego koszty są znacząco niższe, co przekłada się z znacznie lepsze kursy kupna i sprzedaży dla klientów.
Rozwój kantorów internetowych
Gwałtowny rozwój kantorów zaczął się, gdy w listopadzie 2011 roku weszła w życie w Polsce ustawa antyspreadowa, jednak pierwsze e-kantory zaczęły powstawać już w 2009. Ledwo trzy lata temu, w raporcie InternetStandard pokazującym największe firmy e-commerce żaden kantor internetowy nie zdołał się przebić do najlepszej setki, gdyż dwa najzyskowniejsze dopiero w tamtym roku powstały. Natomiast już w 2011 Internetowykantor.pl znalazł się na drugim miejscu z obrotem w wysokości 556 300 000 zł, natomiast serwis Cinkciarz.pl zajął trzecie miejsce uzyskując 484 930 000 zł. Na dalszej 26 pozycji kantoronline.pl osiągnął 15 310 000 zł przychodu. Te świetne wyniki pozwoliły spółkom będącym jeszcze w marginesie rynku e-commerce w 2010, wskoczyć na podium w ciągu jednego roku. Wyniki za 2012 będą z pewnością jeszcze bardziej spektakularne.
Obecnie w Polsce jest około 40 kantorów internetowych. E-kantory zyskują taką popularność przede wszystkim ponieważ są tańsze od banków a także kantorów tradycyjnych. Dla przykładu, 23 września 2013 r. średni spread franka szwajcarskiego w kantorach internetowych wynosił 1,01%, podczas gdy w bankach 6,51%, wg porównywarki e-kantorów strefawalut.pl.
Poniżej zestawiono szacunkowe obroty dla całej branży wymiany walut w Internecie.
Polski pomysł na biznes w sieci
Co ciekawe kantory internetowe są pomysłem typowo polskim, co rzadko ma miejsce, jeżeli chodzi o Internet. Największa polska firma e-commerce – Allegro jest kopią amerykańskiego E-baya, Nasza-Klasa kopią Facebooka, Merlin kopią Amazon, a Gadu-Gadu wzorowane było na izraelskim ICQ itd. Z kantorami internetowymi jest inaczej. Prawdą jest, iż za granicą przed nimi pojawił się serwis CurrencyFair.com jednak jest to platforma wymiany waluty bezpośrednio między użytkownikami, tak jak rodzimy Walutomat.pl. Pewne kantory internetowe powstały także wcześniej zagranicą, lecz działały one bardziej jak sklepy internetowe, które wysyłały walutę pocztą do klientów lub umożliwiały obrót w swoich placówkach zamiast zamknąć całą operację w obrębie sieci i przelać walutę na walutowe konto. Wynika to z faktu, iż na zachodzie zapotrzebowanie na waluty nie jest tak duże jak w Polsce, ponieważ euro, funty i dolary można swobodnie wymienić a nawet bezpośrednio płacić w wielu państwach na świecie. Poza tym, na zachodzie nie udzielano w takim stopniu kredytów walutowych ani też ponad 2 miliony ich obywateli nie wyjechało w celach zarobkowych za granice i nie wysyła pieniędzy do domu.
Zapotrzebowanie na tego typu usługę jest w Polsce olbrzymie, co można zobaczyć na poniższej ilustracji, którą przygotował portal strefawalut.pl.
Zagranica nas naśladuje i idzie dalej
Na początku 2011 w Wielkiej Brytanii powstał transferwise.com. Stoją za nim doborowe nazwiska, takie jak: Taavet Hinrikus, który był pierwszym pracownikiem, a później dyrektorem strategicznym firmy Skype, Kristo Käärmann - były pracownik firm doradczych Deloiite i PwC, w których odpowiadał za wdrażanie serwisów finansowych oraz Max Levchin – współzałożyciel serwisu Paypal. Co więcej, w serwis zainwestował były dyrektor wykonawczy Betfair - David Yu oraz współzałożyciel Wonga - Errol Damelin. Transferwise tłumaczy, że powstał w wyniku frustracji związanej z drakońskimi opłatami za wymianę jak i transfer waluty za granicę. Późniejsi założyciele portalu irytowali się kiedy za każdym razem, gdy wysyłali pieniądze za granicę tracili ponad 5 % wartości. Szybko zdali sobie sprawę, iż hasła banków w stylu ”darmowa wysyłka” czy „0% prowizji” to zwykła propaganda. Owładnięci ideą swobodnego przepływu pieniędzy na wzór przepływu informacji w Internecie stworzyli serwis, który wprawia te idee w życie. Serwis pobiera 1 euro (lub ekwiwalent w innej walucie tj. 1 GBP, 5 PLN, 2 CHF, 10NOK, 10 SEK, 10DKK) lub 0,5 % kwoty wymienianej.
Foto Display of Stock via Shutterstock
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu