mBank opublikował wczoraj wyniki swojego badania, z których wynika, iż już bardzo dużo osób straciło pracę w Polsce po wybuchu epidemii koronawirusem. Najbardziej dotkniętą tym grupą wiekową są osoby pomiędzy 18 a 24 rokiem życia.
Już 19% młodych Polaków straciło pracę w wyniku wybuchu epidemii. Mój syn również
Mój syn (21 lat) obecnie studiuje, ale chcąc sobie dorobić na swoje utrzymanie, miesiąc przed wybuchem epidemii koronawirusa zatrudnił się w jednej z restauracji. Pracodawca zwlekał z podpisaniem umowy przez ten cały miesiąc, w końcu z zamknął lokal, przestał odbierać telefony i miesiąc pracy przepadł.
W takiej sytuacji znalazło się wielu młodych Polaków i nawet z podpisaną umową mają w sporej części obecnie problem z uzyskaniem wynagrodzenia za ostatni miesiąc swojej pracy. Jak wynika z badania mBanku, już prawie co piąta osoba w wieku 18-24 lata deklaruje, że straciła pracę po wybuchu epidemii. Ogólny procent ze wszystkich grup wiekowych wyniósł 8%, a najmniej dotkniętą zwolnieniami grupą są osoby w średnim wieku z ustabilizowaną pozycją na rynku pracy w wieku 35-44 lata.
Marin Mazurek, ekonomista mBanku:
Przedstawiamy te wyniki jako transformowane, uwzględniając liczbę pracujących w różnych grupach wiekowych. Bez tej transformacji badanie ankietowe sugerowałoby małą skalę zwolnień grupie 55+. Łatwo byłoby do tego dorobić historię, ale nie byłaby to prawda. To grupa o niskiej aktywności zawodowej i trzeba brać to pod uwagę analizując wyniki.
Co z osobami, które nadal pracują? Spośród wszystkich grup wiekowych, 15% aktualnie zatrudnionych spodziewa się w najbliższym czasie zwolnienia, jednak w podziale na grupy wiekowe, znowu osoby pomiędzy 18 a 24 rokiem życia obawiają się tego najczęściej - 26%.
Marcin Mazurek:
Osoby zatrudnione na umowach zlecenie i umowach o dzieło, częściej deklarują spodziewaną utratę pracy - to truizm, ale potwierdza proste intuicje. Około 30% pracowników zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych spodziewa się zwolnienia – przy umowie o pracę obawy te dotyczą tylko 12% pracowników. Sektory usługowe, w szczególności gastronomia, hotelarstwo czy rozrywka, są tymi, w które obecne restrykcje uderzają najmocniej, co widać zresztą w opublikowanych ostatnio ankietach GUS. Około 70% firm operujących w gastronomii i hotelarstwie oceniło skutki COVID-19 jako zagrażające stabilności firmy.
mBank podaje dodatkowo, że z 36% ogółu badanych, 16% pracowało przed epidemią i straciło ją po jej wybuchu. Według ostrożnych szacunków pracą mogło więc stracić 900 tysięcy osób, a te i przyszłe zwolnienia stopniowo będą zwiększały skalę bezrobocia aż do 10%.
Tak trudna sytuacja na rynku pracy nie pozostała bez wpływu na nastroje Polaków i związane z nimi plany oszczędnościowe. Aż 66% z badanych już deklaruje dokonywanie mniejszych zakupów i to nie tylko te, które spodziewają się zwolnień - 80% wskazań w tej grupie, ale i podobne ograniczenia planują osoby ze stabilną sytuacją na rynku pracy - 63% wskazań.
Maciej Zdrolik, analityk mBanku:
W pytaniu może tkwić jedna zagwozdka. Otóż ankietowani mogli odnosić się także do fizycznych możliwości dokonywania zakupów. W takim wypadku, przy licznych obostrzeniach i zamknięciach, faktyczna skala redukcji wydatków w związku z COVID-19, która ujawni się po zniesieniu ograniczeń będzie mniejsza.
Ostatnie dane (już z badania GUS) wskazują, że obawy o swoją sytuację finansową ma zdecydowanie więcej Polaków niż tylko ci, którzy spodziewają się utraty pracy - 80% wskazań odpowiadało za duże lub przeciętne zagrożenie, spowodowane wybuchem epidemii.
Źródło: mBank.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu