Tam, gdzie pojawia się CEO Apple, tam musi wydzielać się w dużych ilościach fejm, blichtr i splendor. Apple to świetny producent technologii użytkowyc...
Jeżeli Cook tak ma komentować działania konkurencji, to niech lepiej schowa się do szafy
Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...
Tam, gdzie pojawia się CEO Apple, tam musi wydzielać się w dużych ilościach fejm, blichtr i splendor. Apple to świetny producent technologii użytkowych, przez niektórych nazywany jest prekursorem tego, jak wyglądają obecnie smartfony, tablety i inne. Jednak czy Apple, a właściwie jego uosobienie - Tim Cook może występować w roli arbitra? Czy może wyjść na scenę i powiedzieć: "to i to jest fajne, nasze najlepsze, a to i to jest do chrzanu"? Może. A powinien? Pomyślmy.
Apple kopie w Surface Booka
Nieznacznie, niekoniecznie dotkliwie. Mówi się, że najłatwiej jest trzasnąć w głowę tego, który nie będzie w stanie się obronić. Surface Book natomiast to sprzęt, który może oddać jak mało kto. Jeszcze lepszy od Surface'a Pro, jeszcze większy, jeszcze bardziej wszechstronny. Praktycznie w każdym calu tego sprzętu mamy do czynienia z "mniejszym lub większym "bardziej". CEO Apple on się rzecz jasna nie podoba i punktuje Microsoft, że "ten producent jakby chciał "za bardzo"". Sugestia? Rzecz jasna taka, że Microsoft startuje z czymś niepotrzebnym na rynku, przerysowanym.
Cookowi chodzi cały czas o to, że jeden sprzęt próbuje być dwoma. CEO Apple w głowie nie mieści się, że jedno urządzenie może robić za tablet i za komputer przenośny. A jednak - można to pogodzić. I właściwie każdy, kto pracował ze sprzętem tego typu na Windows 10 może śmiało stwierdzić - jeden i drugi interfejs się ze sobą nie gryzą. Wręcz przeciwnie - istnieje w tym przypadku świetne pole do uzupełniania się nawzajem. Mam ochotę pomazać palcem po ekranie? Nie ma problemu. Muszę coś napisać i oczekuję od urządzenia pełnego komfortu? Nie ma sprawy. Chcę zrobić coś bardziej wymagającego na takim sprzęcie? Kto mi broni?
Bo wszystko kręci się wokół tabletu
iPad Pro, czyli jeden z najciekawszych punktów w portfolio Apple z jednej strony wydaje się wyczerpywać potrzeby bardzo wąskiego grona użytkowników. To przede wszystkim osoby, które wymagają większego ekranu, rysika (którego wyśmiewał niegdyś Steve), bezkompromisowej wielozadaniowości. Niech do tego jeszcze dojdą porządne aplikacje do edycji grafiki oraz wideo, to będzie piękne. iPad Pro otworzył drogę takim właśnie produkcjom - nie ma przeszkód co do tego, by robić coś na takim urządzeniu cokolwiek bardziej kreatywnego.
Microsoft miał i ma Surface'y. Sprzęty całkiem wydajne, bezkonkurencyjne w swojej klasie, ale i drogie. Wtem przychodzi Surface Book. Ogromny ekran, wygodna klawiatura z mocną kartą graficzną, świetny rysik i... Windows. Uniwersalny i wszechstronny przede wszystkim Windows. Hej, hej. Ale iPada Pro podczas konferencji pozycjonowało się jako bezkompromisowy sprzęt dla profesjonalistów. W czym jest on lepszy od Surface Booka? Że ma jabłko z tyłu obudowy?
Nie. Apple już nie wynajduje
Będę konsekwentny - w innym tekście napisałem, że już nie można wymyślić niczego nowego i oczekiwana przez komentatorów oraz obserwatorów wydarzeń w środowisku nowych technologii rewolucja nie nastąpi - przynajmniej na razie. Natomiast będziemy mieć do czynienia z ewolucją - a dowodem tego są sprzęty typu iPad Pro, Surface Book i coraz lepsze, ciekawsze smartfony. Ponoć ma dojść do tego, że zostanie stworzony supersmartfon, o którym pisał dla Was dzisiaj Maciej w niezwykle zastanawiającym i pouczającym tekście. W kontekście sprawy Cooka i jego podejścia do konkurencji - ja jestem w stanie zrozumieć wszystko. Ok, sprzęt od Apple jest najlepszy, żaden inny nie dorasta mu do pięt, sprzedaż i pieniądze mają się zgadzać i nikomu do tego prawa nie zabieram.
Trzeba jednak zawsze liczyć się z tym, że skoro się już kogokolwiek ocenia, atakuje, to nierzadko trzeba przyjąć coś "na klatę". A iPad Pro - w mojej opinii i w opinii wielu osób... nie dorasta do pięt Surface Bookowi. Sprzęt niezwykle chimeryczny - chcący być pełnoprawnym komputerem, a będący tylko przerośniętym tabletem z rysikiem będącym symbolem mniejszej lub większej hipokryzji - jak kto woli. Jedni mówią, że obecne Apple musi o Jobsie zapomnieć - drudzy natomiast optują za duchowym choćby nawiązywaniem do spuścizny byłego szefa Apple. Co więcej, iPad Pro jest (anty)rewolucyjny. Co nowego wymyśla większy tablet? Nic. Porównajmy go z Surface Hubem, urządzeniem będącym czymś zupełnie innym, ale uznajmy, że obydwa sprzęty są do siebie podobne. Weźmy pod lupę Samsunga. Ten pokazał jak ma wyglądać świetny tablet do pracy (seria NotePRO). Wyznaczył wzór dla reszty producentów, którzy interesują się rysikami. Jak teraz wygląda iPad Pro? Blado.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu