Felietony

Jestem zmęczony obecnymi portalami

Jakub Szczęsny
Jestem zmęczony obecnymi portalami
13

Wstaję rano - zazwyczaj jest koło godziny ósmej. Kawa już na biurku, ja jeszcze ledwo obudzony zasiadam przed komputerem. Kawa nie parzy - celowo jest w niej tyle mleka, żeby napar był co najwyżej letni i nadawał się do szybkiego wypicia. Dzień zacząć należy od przeglądu najświeższych wieści - RSS-y...

Wstaję rano - zazwyczaj jest koło godziny ósmej. Kawa już na biurku, ja jeszcze ledwo obudzony zasiadam przed komputerem. Kawa nie parzy - celowo jest w niej tyle mleka, żeby napar był co najwyżej letni i nadawał się do szybkiego wypicia. Dzień zacząć należy od przeglądu najświeższych wieści - RSS-y, kilka ulubionych stron. Patrzę, przeglądam i uświadamiam sobie, że od dawna nie zaglądałem na polskie portale. Zastanawiam się dlaczego.

Ano dlatego

Oprócz tego, że w Internecie tworzę treści, jestem także czytelnikiem. Nawet po roku spędzonym na Antywebie często mam jeszcze tendencję do patrzenia na niektóre kwestie właśnie z pozycji czytelnika. Trudno jest być blogerem, dziennikarzem gdy w Sieci czyta się zwyczajnie mało.

I jako, że pracuję w taki sposób, a nie inny - mam inne, być może wyższe wymagania co do tego, co czytam w Internecie. Portale do pewnego czasu były dla mnie źródłem dobrych i co ważne - szybkich informacji z różnych interesujących mnie dziedzin. Siłą rzeczy nie interesowało mnie kilka bloków tematycznych - nie obchodzi mnie absolutnie życie gwiazd - mam swoje i choć jest ono czasem niesamowicie nudne, nic poza nim mnie nie interesuje. Dużo także dawało mi to, że na portalu mogłem szybko przenieść się do swojej poczty elektronicznej (uhuhu, to jeszcze przed czasami Gmaila). Ustawienie jednego z polskich czołowych portali jako strona startowa nie było dla mnie zatem niczym bolesnym, wręcz potrzebnym.

Pozmieniało się

Coraz więcej usług oferowanych na portalach przenosiłem gdzie indziej. Najpierw był Gmail - tam skrzynkę posiadam po dziś dzień i absolutnie sobie ją chwalę, mimo, że więcej rzeczy przewija się u mnie obecnie w Outlooku. Głównie z tego względu, że korzystam z usług Microsoftu i dbam o to, by wszystkie produkty, z których korzystam świetnie ze sobą współpracowały. Nie oznacza to, że nie używam alternatyw innych ważnych graczy - wszystko zależy od tego, czego tu i teraz potrzebuję.

Na portale zacząłem zaglądać coraz rzadziej. Przywiązanie się do RSS-ów oznaczało dla mnie nie tyle zebranie dobrych źródeł w jednym miejscu, co zawężenie tematyki. U mnie przewijają się głównie tematy z zakresu psychologii, (o, tu polecam portal Charaktery), oczywiście technologii oraz kilka zagranicznych serwisów informacyjnych. To do oporządzenia swojej codziennej prasówki absolutnie mi wystarcza.

Portale ponadto zaczynają mnie poważnie irytować. Nie jest to nowość, że nagłówki, które lądują na stronach głównych wyglądają tak, jakby miały wyskoczyć zaraz z ekranu komputera i żebrać o kliki. Powiecie, że to śmieszne, gdy twórca treści w Internecie mówi o denerwujących, często przerysowanych tytułach wpisów. Osobiście staram się tworzyć takie tytuły, które owszem, zainteresują czytelnika (nawet najlepszy wpis może zostać położony słabym tytułem), ale i nie spowodują u niego odruchu wymiotnego. To zdarza mi się coraz częściej w polskich portalach i sądzę, że lepiej nie będzie.

Jaki czytelnik taki portal

Ktoś powie, że treści dostosowywane są do czytelników. I oczywiście ma rację. Większość chce czytać o tym, która gwiazda pokazała sutka, gdzie zacięła się przy goleniu Kinga Duda, jak wielka czeka nas katastrofa (a okazuje się, że temat jest tylko napompowany). Ludzie czytają i nie zastanawiają się nad tym, jak mocno wkręcani są w spiralę klików. Chciałbym dożyć czasów, gdy wyznacznikiem wartości strony nie będą tylko kliki, ale i wartość merytoryczna. Niestety, pogoń za wykręcaniem kolejnych cyferek powoduje, że mało kto zastanawia się nad tym, co ten i ten tekst może wnieść do życia czytelnika. Ważne, żeby się sprzedał. Ważne, żeby się kliknął i wsjo.

Receptą na moje bolączki w kontekście portali miał być MSN. Strona ta prawie nie posiada własnych treści - bazuje na kilkunastu stronach w Internecie, skąd czerpie informacje. Co więcej, treści są uszeregowane według kategorii, które można włączyć lub wyłączyć. Jeżeli na przykład nie interesuje Was motoryzacja, możecie tak dostosować stronę główną, by odpowiednia sekcja się nie wyświetlała.

Niestety słabo to wyszło. Mimo, że daleko w poważaniu mam teksty z Plotka, czy innych podobnych serwisów. Nie obchodzi mnie to, że Kożuchowska po raz pierwszy pokazała się z synem, Kim Kardashian, mimo że ładna też mnie średnio "jara". Po prostu nie widzę dla siebie miejsca na takich portalach, ciężko mi się to czyta. Wolę prześledzić jakiś specjalistyczny tekst, reportaż lub dobry materiał wideo niż czytać serwisy plotkarskie. A treści z nich MSN uważa za "najważniejsze". Szkoda. Miałem nadzieję, że treści będą tam dostosowywane do moich preferencji, zostanie uwzględnione to, co tak naprawdę czytam i co mnie interesuje. Niestety, na to liczyć nie mogę.

Zmierzch portali? Skądże. One dalej będą z lubością czytane i świetnie zdaję sobie z tego sprawę. Szkoda tylko, że ambitniejszy nieco czytelnik średnio ma tam co szukać. Ale... na szczęście są RSS-y, a w nich strony, które czytam bardzo chętnie.

Grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu