Gry

Jestem za zakazem sprzedaży gier niezgodnie z ich oznaczeniami wiekowymi

Grzegorz Marczak
Jestem za zakazem sprzedaży gier niezgodnie z ich oznaczeniami wiekowymi
Reklama

Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Irena Lipowicz chce wprowadzić zmiany, które w konsekwencji miałby doprowadzić do przestrzegania ograniczeń wiekowyc...

Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Irena Lipowicz chce wprowadzić zmiany, które w konsekwencji miałby doprowadzić do przestrzegania ograniczeń wiekowych przez sprzedawców gier.

Reklama

Inspiracją tego pomysły była bardzo duża dawka brutalności z jaką mieliśmy do czynienia między innymi w GTA V. Chodzi w szczególności o scenę tortur w której nie dość, że bierzemy czynny udział to jeszcze sami wybieramy ich rodzaje.

I do tego momentu z panią rzecznik się zgadzam. Wyjątkowo brutalne gry oznaczone jako 18+ nie powinny być sprzedawane nieletnim. Obowiązek kontroli sprzedaży tego typu produktów powinien spoczywać na sprzedawcach tak jak ma to miejsce w innych krajach Europejskich.

Dla przykładu przytoczę tutaj scenę z pewnego szwajcarskiego sklepu z zabawkami w którymi robiłem zakupy. Jak wszyscy pewienie wiedzą jest to specyficzny kraj gdzie przepis rządzi wszystkim. W tym sklepie pewien małolat włożył sobie do koszyka zdaje się, że NHL które z tego co pamiętam miało ograniczenie od 16 roku życia. Razem z tatą podeszli do kasy, młody (na oko nie więcej niż 12lat) chciał sam zapłacić za grę. Sprzedawca odmówił sprzedaży wskazując na ograniczenie wiekowe. Do rozmowy włączył się tata który przełożył grę do swojego koszyka. I teraz zaczynają się jaja nie do pomyślenia w Polsce. Sprzedawca odmówił sprzedaży gry ponieważ syn nie miał 16 lat a sprzedawca był świadkiem dla kogo jest ta gra (paranoja) Koniec historii.

Oczywiście rolą Państwa nie jest wychowywanie naszych dzieci, tak samo nie zgadzam się że brutalne gry w jakikolwiek sposób łamią konstytucję - a tak twierdzi pani rzecznik. Czym innym jest jednak wychowywanie a czym innym przestrzeganie i kontrola dostępu o którą często rodzice nie są w stanie zadbać.

Elementem który łączy się z zakazem sprzedaży gier poniżej ograniczeń wiekowych jest też uświadamianie rodziców odnośnie tego w co grają ich pociechy i co oznaczają te wszystkie symbole na pudełkach. Wierzę, że wiedza na temat systemu PEGI i podobnych jest niestety bardzo niewielka u ojców i matek dzieci które właśnie namawiają ich na nowe GTA. Potocznie gry nadal kojarzą się bowiem z rozrywką dla dzieci choć jak pokazują przykłady najlepszych i najpopularniejszych wysokobudżetowych tytułów już dawno stały się rozrywką dedykowaną osobom dorosłym.

Młody człowiek epatowany dość dużą dawką brutalności w grach moim zdaniem staje się emocjonalnie uodporniony na przeżycia których jeszcze nie powinien doświadczać. I choćby nastolatkom wydawało się, że wiedzą i mogą już wszystko to chyba nie ma osoby dorosłej która uważałaby, że 13 latek jest w pełni rozwiniętym emocjonalnie człowiekiem prawda?

Daleki jestem oczywiście od zwalania wszystkich grzechów świata na brutalne gry. Warto jednak zastanowić się, że skoro kontrolujemy to co oglądamy w kinach (załóżmy, że to jest skuteczne) to dlaczego nie kontrolować tego w co grają nieletni? Skoro film może mieć oznaczenie, że jest dozwolony od lat 18 i sprzedawca może odmówić sprzedaż biletu to takie same standardy powinny dotyczyć gier które często są bardziej realistycznym odwzorowaniem rzeczywistości niż filmy.

Reklama

Uważam, że problem postawiony przez Rzecznik Praw Obywatelskich istnieje i branża growa powinna się nad nich głęboko pochylić i wyjść z inicjatywą i propozycjami.

W przeciwnym wypadku grozi nam, że zabiorą się za niego politycy z czego na pewno nie wyjdzie dla nikogo nic dobrego. Media co jakiś czas trąbią na temat niebezpieczeństw związanych z grami i te sygnały stają się coraz mocniejsze i bardziej wyraziste (abstrahując od ich poziomu merytorycznego).

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama