Napisać, że "woda to życie" to jednocześnie nie napisać nic i napisać wszystko. Informacja wpajana nam już od najmłodszych szkolnych lat, ale dla większości z nas to zwykła ciekawostka, teoria. Bo jaki odsetek Polaków zaznał prawdziwego pragnienia, był docięty od wody pitnej na dłużej? Komunikaty dotyczące suszy w Afryce to dla nas raczej abstrakcja. Wszak wody mamy pod dostatkiem. Przynajmniej tak się nam wydaje...
Jedna grafika i już wiem, jak mało wody pitnej mamy na Ziemi
Od dobrych kilku lat podkreśla się, że zmiany klimatu mogą poważnie wpłynąć na naszą przyszłość. A istotnym elementem owych zmian będzie deficyt wody pitnej. Obecnie problem ten dotyka ponad miliard ludzi, z czasem może się stać zagrożeniem dla jeszcze większej części populacji. Susza doprowadzi do przemieszczenia się rzeszy ludzi na wielką skalę, obecny kryzys migracyjny może być zaledwie preludium do kolejnej w naszych dziejach wielkiej wędrówki ludów.
Temat podejmuje się także w Polsce, bo nasz kraj jest kiepsko przygotowany na brak wody, susze. Infrastruktura jest przestarzała lub jej brakuje, co odczuwamy już teraz. Wystarczy przywołać kilka tytułów obrazujących problem: Zasoby wody w Polsce nie są duże: jesteśmy na przedostatnim miejscu w Europie, W Polsce mamy coraz mniej wody - tylko tyle, ile w Egipcie, Polskę czekają problemy z wodą. Jest to skutek zmian klimatu, Jeszcze kilka upalnych lat z niewielkimi ilościami opadów i zrobi się naprawdę nieciekawie. A przecież wykorzystujemy wodę w każdej lub prawie każdej sferze naszego życia, w każdej sferze gospodarki.
Podejmując temat wody, zazwyczaj wydaje się nam, że jest jej dużo. A nawet bardzo dużo. Widzimy zdjęcia Ziemi wykonane z kosmosu: glob jest błękitny. Pond 70% jego powierzchni zajmują oceany, które nie mają kilku metrów głębokości - średnia głębokość to 3-4 kilometry. Wyobrażamy sobie czapy lodowe na biegunach, wielkie rzeki (ileż wody musi być w takiej Amazonce!) czy słynne jeziora: długi i głęboki Bajkał musi zawierać masę wody. I zawiera. Ale punkt widzenia zmieni się, gdy użyjemy odpowiedniego porównania.
Trafiłem na ilustrację prezentującą zasoby wody na naszym globie. Umieszczam ją w tekście - to bardziej przemawia do wyobraźni niż opis. Mamy niebieską kulę nad USA. Właściwie niebieskie kule. Ta największa obrazuje całość wody występującej na naszej planecie - składają się na nią oceany, rzeki, jeziora, wody podziemne, lodowce, woda zawarta w bagnach, żywych organizmach czy w atmosferze. Całość. Porównajcie rozmiar kuli z rozmiarem globu. To nadal wielka ilość, kula ma średnicę około 1400 km, ale zasoby wody nie robią już tak dużego wrażenia.
Czas na mniejszą kulę - ta obrazuje wodę słodką (w ciekłej postaci), dzięki której żyjemy. Woda, którą powinniśmy najlepiej kojarzyć, czyli ta zawarta w rzekach i jeziorach jest symbolizowana... kropką. To punkt między Florydą a mniejszą kulą. Patrząc na to, ktoś stwierdzi, że mamy na Ziemi dużo wody pitnej? Ludzi będzie przybywać, potrzeby rolnictwa i przemysłu rosną, a zaspokoić je ma głównie ta kropka. Jeżeli kogoś nie przekonuje takie ukazanie tematu, może rzucić okiem na liczby zawarte w tabelce czy wykres - na nich też dobrze widać, ile wody występuje na planecie i w jakiej postaci.
Wiedziałem, że z wodą nie jest kolorowo, że to poważny temat, któremu poświęca się zbyt mało uwagi (zwłaszcza na Zachodzie), że możemy się niebawem zderzyć z niedoborem H2O, ale dopiero przywołana grafika uświadomiła mi, że chociaż mówimy o błękitnym globie, to ten związek chemiczny stanowi niewielką część planety. I trzeba o tym pamiętać.
Źródło informacji: water.usgs.gov via techinsider.io
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu