Japonia jest krajem, który nierzadko trudno nam zrozumieć. I to na wielu płaszczyznach – zupełnie inny krąg kulturowy, dla nich szokujące muszą być ni...
Japonia jest krajem, który nierzadko trudno nam zrozumieć. I to na wielu płaszczyznach – zupełnie inny krąg kulturowy, dla nich szokujące muszą być niektóre nasze zachowania. Niezrozumienie nie omija branży technologicznej, w której Japończycy od lat zajmują mocną pozycję i często wzbudzają kontrowersje lub po prostu śmiech ludzi w innych krajach. Czy to samo można powiedzieć o wynalazku anonsowanym w Sieci jako rękawica do macania piersi?
Zapewne wiecie, że w Internecie roi się od przykładów dziwów z Japonii, które na ludziach Zachodu robią piorunujące wrażenie. Powstają na ten temat artykuły (pewnie też książki), filmy, żarty, miejskie legendy. A to automaty z używaną bielizną, a to przebranie upodabniające do skrzynki pocztowej, czy chociażby niedawno wspomniany na AW sztuczny palec, ułatwiający obsługę sprzętu mobilnego wyposażonego w duży wyświetlacz. Przykładów nie brakuje – wystarczy poszperać w Internecie.
Wczoraj trafiłem na tekst anonsowany tytułem o japońskiej rękawicy do macania sztucznej piersi (grafika raczej w tabloidowym stylu). Początkowo odpuściłem, bo jakoś nie miałem nastroju na kolejną dawkę ciekawostek z Kraju Kwitnącej Wiśni. Ostatecznie wygrała jednak ciekawość: po co robi się taki sprzęt? Przecież to musi mieć jakąś funkcję. Rzuciłem zatem okiem i… Okazało się, że to nie zabawka, przedmiot uciech cielesnych czy element dziwnej instalacji wpisującej się w nurt sztuki nowoczesnej. To sprzęt, który może pomóc w ratowaniu ludzkiego życia.
Urządzenie stworzone przez japońskich naukowców (tak, stoją za nim pracownicy uniwersytetu, a nie konstruktorzy jajcarskiej firmy) to robot, na który składa się m.in. coś nawiązującego do rękawicy. Człowiek wkłada do tego elementu palce, by ćwiczyć i uczyć się. Ma to być sprzęt wykorzystywany przez studentów medycyny (na tym pewnie się nie skończy), którzy z jego pomocą dowiedzą się, jak rozpoznawać guzy, np. w kobiecych piersiach. Do tej pory ćwiczono m.in. na manekinach z silikonu, stosowano też roboty, ale nie były one zbyt dokładne – nie potrafiły odwzorować naturalnego dotyku. Podobno w przypadku nowej maszyny wykonano poważny krok naprzód: osoba badająca może odnieść wrażenie, że ma do czynienia z ludzkim ciałem. Zainteresowanych tematem odsyłam do tekstu (to nie ten, o którym piszę).
Po zderzeniu z takimi informacjami, człowiek zachodzi w głowę, dlaczego news został podany dalej w formie ciekawostki o dziwnym gadżecie z Japonii. A przynajmniej dlaczego anonsowano go w ten sposób. Oczywiście szybko pojawia się odpowiedź: zdecydowały kliki. W ten sposób można przecież przyciągnąć więcej osób do tekstu. Gdyby autor zdecydował się na tytuł w stylu: Japończycy stworzyli maszynę przydatną w nauczaniu studentów medycyny albo Robot pomoże w wykrywaniu guzów, to zasięg byłby znacznie mniejszy. Tekst przeczytałoby zapewne kilkaset osób, a nie kilkadziesiąt tysięcy (taki wynik osiągnięto za sprawą "rękawicy do macania").
Z jednej strony, irytuje i w pewnym stopniu smuci fakt, że ważną, ciekawą i wartościową informację przekazuje się w ten sposób. Wszystko sprowadzane do tego, co najlepiej sprzedaje się w Internecie. Jednak z drugiej strony, może i dobrze się stało, że autor skorzystał z takiego tytułu – dzięki temu japoński wynalazek mógł liczyć na znacznie większą uwagę, a ta należy się zarówno maszynie, jak i jej twórcom. Ostatecznie można dojść do wniosku, że czasem warto stosować przeróżne wybiegi, by przyciągnąć uwagę czytelnika. Przecież nie od dzisiaj wiadomo, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala…
PS Z czasem sprzęt pewnie i tak zostanie wykorzystany w seksbiznesie...
Źródło grafiki: Gifu University via spectrum.ieee.org
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu