Raz na jakiś czas ktoś z mojego otoczenia nosi się z zamiarem kupna nowego telewizora. Uderzają z tym tematem do mnie i mimo moich najszczerszych chęci, nigdy nie udaje mi się ich przekonać całkowicie do swoich argumentów. Najlepsze w tym jest to, że po pół roku życie weryfikuje ich asekuracyjny wybór i.. przyznają mi rację. Szkoda tylko, że to już niczego nie zmieni.
W aktualnych czasach większość konsumentów gubi się w tych wszystkich oznaczeniach użytych technologii i bardzo często słyszę takie kwiatki jak „ja nie mam LCD, ja mam LED'a”. Co ambitniejsi próbują się edukować „na szybko” przed dokonaniem wyboru i przeważnie niewiele im to daje, bo w nowych technologiach nie ma dróg na skróty. Powiem więcej – żadna technologia nie jest doskonała i sztuka wyboru zawsze będzie sztuką kompromisu.
Nasuwa się więc pytanie: czy wybór nie mógłby być łatwiejszy? Może być, wystarczy tylko kierować się prostymi zasadami.
Ustalcie, co jest dla was priorytetem
Dlaczego jest to takie ważne? Ponieważ jeśli macie ograniczony budżet, to może się okazać, że całkowicie inny telewizor będzie się nadawać do grania, jeszcze inny do oglądania meczów piłki nożnej, a żaden z nich nie będzie dobry w tradycyjnych filmach.
Sport
Jeśli szukacie telewizora do sportu, to najważniejsza jest rzeczywista częstotliwość odświeżania matrycy, a ta będzie się przeważnie kształtowała na poziomie 60-120Hz. Jeśli zamiast smug za piłkarzami chcecie widzieć płynny ruch, to szukajcie jak największych matryc 120Hz. Nie ma to jak płynna rozgrywka na dużym ekranie.
Gry
Wybór telewizora do grania jest już trudniejszy, bo najpierw dobrze by było zastanowić się, czy jesteście graczami multiplayerowymi i/lub gracie w szybkie gry, takie jak FPS-y/wyścigi, czy raczej lubujecie się w tytułach nie wymagających bezwzględnej precyzji, jak np.:Tomb Raider/Uncharted. Do współzawodniczenia online jak i szybkich/precyzyjnych gier polecam szukać tv o jak najniższym tzw. Input Lagu. Jest to opóźnienie czasowe generowane od momentu naciśnięcia przez nas przycisku na padzie/myszce do momentu wyświetlenia odpowiadającej temu akcji na ekranie. Odpowiada za to wiele czynników, ale najważniejszy dla nas jest wkład własny telewizora, czyli szybkość przetwarzania sygnału przez jego elektronikę. Granie na ekranie z Input Lagiem wynoszącym więcej niż 50ms poważnie utrudnia granie we wszystkie gry, a do grania online najlepiej byłoby się zmieścić w 33ms. Dlatego przy ograniczonym budżecie często lepiej kupić większy telewizor FullHD zamiast mniejszego 4k. Na większym telewizorze lepiej się wczujecie w grę a z racji niższej natywnej rozdzielczości, sygnał zostanie szybciej przetworzony i Input Lag będzie niższy.
Wiele portali zajmujących się profesjonalnym testowaniem telewizorów umieszcza w swoich testach wyniki pomiaru Input Lag i tam należy ich szukać. Czasem warto porównać wyniki w kilku miejscach, aby mieć pewność, że dane są ciągle aktualne (np. Sony i LG wypuściło niedawno aktualizacje firmware, które znacznie obniżyły wartość tych opóźnień).
Filmy
Będziecie używali telewizora wyłącznie do filmów? To zwróćcie uwagę na naturalność kolorów i kontrast. W przeciwnym wypadku możecie stanąć przed koniecznością zamówienia usługi profesjonalnej kalibracji kolorów, na co wielu miastach trzeba czekać wiele miesięcy i zapłacić za to kilkaset złotych, a nie każdy telewizor da się poprawnie skalibrować (choć jest to rzadkość). Ponadto, jeśli oglądacie filmy wieczorami, w ciemnym pomieszczeniu, to warto zainteresować się poziomem oferowanej czerni przez odbiornik. W takich warunkach za świetny wynik możemy uznać 0.03 nita lub mniej. W praktyce ciężko zejść poniżej 0.02 nita bez profesjonalnej kalibracji, flagowego modelu albo ekranu OLED/Plazma. Do filmów akcji przyda się nie tylko wierna naturalnym kolorom, ale i szybka matryca. To dlatego, że filmy obecnie są emitowane w stałych 24 kl/s i matryca 60Hz musi przez to każdą klatkę skopiować niepełną liczbę razy (co oznacza połączenie obrazu w sąsiadujących klatkach i powoduje rozmycie ruchu), zamiast pełnych 5 razy w przypadku 120Hz.
To wam ma się podobać obraz, a nie sprzedawcy/promotorowi marki
Jeśli już mniej więcej określiliście swoje potrzeby, to pozostało wam w tym celu zabrać ze sobą pendrive'a z ulubionymi kilkoma teledyskami/trailerami/meczami, które znacie na pamięć i poprosić o ich odtworzenie na wybranym telewizorze po wyłączeniu trybu sklepowego. Przyjrzyjcie się dokładnie i bez pośpiechu. Jeśli mimo ustawień sprzedawcy coś wam się już w sklepie nie spodoba, to raczej w domu lepiej nie będzie. Najlepiej wybrać sklep, w którym oprócz krótkiego demo, można sprawdzić przed zakupem interesujący nas nowy egzemplarz pod kątem bad pixeli, widocznych pasów na ekranie (banding), skrajnie nierównomiernego podświetlenia (każdy LCD jest nierównomiernie podświetlony, niektóre tylko bardziej od innych), czy też rozklejających się ramek.
Jeśli przymierzacie się do wyświetlaczy OLED, to koniecznie sprawdźcie swój nowy egzemplarz na jasnych materiałach (vide: śnieżny pościg w „Incepcji”) jak i ciemnych ale jeszcze nie czarnych. Obserwujcie, czy biel po przeciwległych stronach ekranu nie ucieka np. w róż lub fiolet i czy nie widać pionowych pasów (wspomniany wcześniej banding).
Bierzcie największy telewizor na jaki was stać
Oczywiście pod warunkiem, że spełnia wcześniejsze warunki. Czasem można pójść na stosunkowo niewielki kompromis i skończyć dzięki temu ze znacznie większym ekranem. Wiem, że większość osób ma jeszcze w domach 32 albo 40 cali i w porównaniu do nich 55-calowy telewizor wydaje się olbrzymem, ale to wrażenie po tygodniu mija. Aby nie być gołosłownym, dodam, że ja właśnie przeskoczyłem z 40-calowego na 65-calowy tv 4K i jestem zachwycony. Co więcej, siedzę od ekranu 2,4m i w FullHD nie mam się do czego przyczepić. Nawet moja narzeczona stwierdziła po pierwszym dniu, że „komfort oglądania/grania na takim ekranie jest genialny i ma wrażenie, jakby ten telewizor był tu od zawsze”. To jest najlepszy dowód na to, jak człowiek szybko potrafi się przyzwyczaić do dobrego i jak bardzo nieprawdziwym jest twierdzenie, że „do telewizora większego niż 55 cali trzeba mieć ogromny salon”. Nie trzeba. Zapewniam, że nawet z tych 240 centymetrów od ekranu nie widać pikseli, obraz nie jest nieostry a dobrze zrealizowane 4K – jak Pacific Rim – po prostu wbija w fotel i nie pozwala się z niego wydostać aż do końca seansu.
To są co prawda tylko podstawy kwestii wyboru telewizora, ale powinny wam pomóc zawęzić wybór na tyle, by niemal całkowicie zminimalizować ryzyko nietrafionego zakupu. Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało piszcie je w komentarzach.
Photo: SergeyNivens/Depositphotos.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu