Drukarki 3D świetnie sprawdzają się do szybkiego prototypownia i tworzenia pierwszych fizycznych modeli oraz eksperymentowania ze zmianami w danym pro...
Jak szybko i tanio powielić przedmiot stworzony za pomocą drukarki 3D? Za pomocą RotoMAAK na przykład
Drukarki 3D świetnie sprawdzają się do szybkiego prototypownia i tworzenia pierwszych fizycznych modeli oraz eksperymentowania ze zmianami w danym projekcie. Problem zaczyna się, kiedy nie chcemy tworzyć kolejnego unikatowego projektu, a powielić już istniejący. Wówczas dają się we znaki ograniczenia druku 3D, czyli przede wszystkim czasochłonność. Dlatego mając już pierwszy prototyp najlepiej skorzystać z innej technologii, np. formowania rotacyjnego. Do tego służy właśnie urządzenie RotoMAAK.
Koncepcja jest następująca: skoro masz już wydrukowany na drukarce 3D pierwszy gotowy produkt, możesz bez problemu stworzyć z niego formę, do kopiowania poprzez zalanie np. żywicą. Jednak zalewanie formy żywicą ma podstawową wadę - musimy ją wypełnić po brzegi materiałem. Mówiąc inaczej, będzie ona wypełniona w środku, co rzadko jest faktycznie koniecznie. Oznacza to niepotrzebne podwyższenie kosztów i wagi finalnego produktu. Dodatkowo część projektów musi być pusta w środku. np. butelka, pojemnik itp. Tworzenie wstrzykiwanej formy w produkcji na mała skalę nie jest łatwe ani opłacalne.
Tutaj wkracza technologia formowania rotacyjnego inaczej rotomoulding lub rotational molding. Polega ona na tym, że do formy wlewane jest tylko tyle żywicy, ile konieczne jest do zrobienia pustego w środku odlewu, następnie forma jest równomiernie obracana w maszynie w dwóch różnych osiach obrotu. Tworzywo równomiernie rozprowadzane jest po ściankach formy we wszystkich kierunkach, aż zastygnie i stwardnieje. Taka technologia nie tylko pozwala zaoszczędzić materiał, ale zabezpiecza również przed uginaniem się przyszłego produktu pod własnym ciężarem, zanim zaschnie tworzywo.
Jak przekłada się to na przyspieszenie produkcji? Dość dramatycznie. Twórca RotoMAAK podaje przykład stojaka na wizytówki, który w procesie druku 3D powstaje 7 godzin, podczas gdy wykonanie duplikatu w formie odlewu metodą formowania rotacyjnego zajmuje jedynie 10 minut. W efekcie stworzenie 9 kopii za pomocą odlewów, jeden po drugim, zajęłoby 90 minut, podczas gdy drukowanie ich na drukarce trwałoby 63 godziny - ponad dwie i pół doby. Staje się jasne, że technologia formowania rotacyjnego jest pomostem pomiędzy tworzeniem prototypu a uruchomieniem małej produkcji.
RotoMAAK to maszyna, która umożliwia stosowanie rotomouldingu - można w niej umieścić formę o rozmiarach nie przekraczających 25 x 25 x 25 centymetrów, a następnie zalać ją żywica i włączyć ruch rotacyjny, który zagwarantuje poprawne i równomierne rozmieszczenie się tworzywa na ściankach. Za 150$ można kupić podstawową ramę urządzenia, którą trzeba będzie samodzielnie wyposażyć w części wymienione na liście, w tym silnik. Za 699$ można nabyć kompletny zestaw do samodzielnego montażu, a za 1399$ w pełni złożone, gotowe do pracy urządzenie oraz zestaw materiałów do pierwszych odlewów. Wszystko oczywiście na Kickstarterze.
Oczywiście nie każdy przedmiot nadaje się do powielenia w formie odlewu, zwłaszcza jeżeli posiada dużo pustych przestrzeni wewnątrz, zamkniętych pomiędzy wypełnieniami. Nie sposób np. wykonać tą metodą odlew Wieży Eiffla, tak aby składał się z samych poprzeczek. Model musi mieć względnie zamknięta powierzchnię lub trzeba zastosować dodatkowe wypełnienie w środku.
Kolejne biurkowe urządzenie, drukarki 3D przestają być tutaj wyjątkiem
Sądzę, że drukarki 3D zapoczątkowały trend znacznie szerzej zakrojony niż tylko druk trójwymiarowy. Chodzi o całą kategorię urządzeń, które z wielkich fabryk trafiają w mniejszych wersjach do domowych warsztatów i obok biurek komputerowych. Parę miesięcy temu pisałem o domowej wersji giętarki do drutu DIWire, która również szybko i sprawnie pozwala tworzyć piękne i praktyczne rzeczy. Wygląda więc na to, że drukarki 3D były początkiem dla całej gamy urządzeń do tworzenia różnych rzeczy na różne sposoby w małych warsztacikach.
Taka demokratyzacja dostępu do narzędzi twórczych jest bardzo interesująca i ciekaw jestem czy to chwilowa moda, która straci na sile z czasem, czy może jednak to znak nowych czasów: każdy może być twórcą, nie tylko pisząc w internecie czy nagrywając filmiki, ale również tworząc coś całkowicie materialnego. Coś co można sprzedać wysyłkowo lub małym sklepiku na rogu. Takie podejście może zapewnić znacznie większe zróżnicowanie wśród produktów, tak jak w internecie jest bardzo duże zróżnicowanie treści. Powstaje pytanie, czy ten trend jest odpowiedzią na realną potrzebę i czy przetrwa próbę czasu? W końcu lokalni twórcy, również takich maszyn, zawsze istnieli, tylko wcześniej nie mieli do dyspozycji Kickstartera.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu