Artykuł sponsorowany

Jak spędzić czas w domu z dzieckiem i nie zwariować?

Paweł Winiarski
Jak spędzić czas w domu z dzieckiem i nie zwariować?
Reklama

Jestem jednym z tych rodziców, którzy uważają że czas spędzony z dzieckiem jest czymś niesamowitym. Warto o niego walczyć w natłoku codziennych obowiązków. Ale pewnie tak jak ja, ostatnio pracujecie z domu, szkoły są zamknięte, więc to wspólne spędzanie czasu trochę się zmieniło.

Praca w Antywebie przybiera dwie formy i to jedna z rzeczy, którą mocno doceniam. Lubię spotykać się z ekipą w biurze, ale również działać w domu - pozwala mi to między innymi zostać z dzieckiem kiedy jest przeziębione lub wymaga tego jakaś konkretna sytuacja. Kiedy polskie firmy nieśmiało przymierzały się do wysłania swoich pracowników na home office - Grzesiek napisał jasno "Drodzy do odwołania pracujmy z domu - ten wirus to nie żarty, najlepiej siedzieć w domu i ograniczyć kontakt z innymi". Jak wiecie szkoły są zamknięte, e-learning wszędzie wygląda inaczej, ale generalnie masa osób siedzi z dzieciakami w domu. To nie urlop, to nie ferie czy wakacje - młodzi muszą się uczyć, opiekunowie pracować. Co chwila czytam w sieci jak efektywnie pracować zdalnie i mówiąc szczerze, mam wrażenie że większość tych poradników pochodzi od osób, które gdzieś coś słyszały, a same pracowały z domu maksymalnie tydzień. Home office z dzieckiem to nie żarty, ale prawdziwy poligon wojskowy i postaram się Wam podpowiedzieć, jak go przetrwać by nie zwariować. Czyli jak spędzić wspólnie czas, ale i zająć czymś latorośl, a przy okazji nie zrobić naokoło bałaganu zmieniającego okolicę w pobojowisko.

Reklama

Sposobów na wspólne spędzanie czasu w normalnych sytuacjach jest oczywiście cała masa. Wspólne rysowanie, wyklejanie, granie w przedpokoju w piłkę, gotowanie, szydełkowanie, oglądania bajek. Można wymieniać i wymieniać. Zająć dziecko też można różnymi rzeczami - książkami, komiksami, nauką, sprzątaniem, nawet dobrze sprzedanym patrzeniem w sufit. To też niezłe pole do popisu dla elektronicznych gadżetów, o ile wszystko robione jest z rozwagą.

Elektronika nie jest wcale taka zła, jeśli robicie to rozważnie i razem

Nie jestem jedną z tych osób, która neguje nowoczesne technologie w imię klasycznej zabawy. Trzeba pamiętać, że wszystkie te gadżety, których dziś używamy i z których codziennie korzystamy, w takiej czy innej formie będą również codziennością naszych dzieci, gdy te będą starsze. Nigdy nie traktowałem i nie zamierzam traktować smartfona czy tabletu jako przedmiotu, dzięki któremu mam trochę czasu wolnego dla siebie - to po prostu ekrany, na których dziecko może coś robić. Uczyć się, oglądać bajki - mój syn na przykład nigdy nie widział kasety VHS, czyli mojego podstawowego źródła bajek kiedy byłem dzieckiem. O płytach prawie już nie pamięta i widzi tylko jak pudełka kurzą się na półce. Podstawowym sposobem na konsumowanie treści jest dla niego Netflix, który ma najciekawszą ofertę, ale zerka również czasem na bibliotekę HBO, szkoda że w Amazon Prime nie znalazł jeszcze nic dla siebie. Wszystko oczywiście z umiarem, ale ma swój profil w usłudze, swoje listy i swoje ulubione materiały. Może je obejrzeć na telewizorze, komputerze czy tablecie i tak jak chyba wszyscy w tej trudnej sytuacji, obciąża trochę mocniej łącza.

Ja za dzieciaka nabijałem rodzicom rachunek telefoniczny rozmawiając z kolegami przez telefon, on prowadzi wideokonferencje na Messengerze. Spotykają się co kilka dni w swojej ekipie, rozmawiają i wygłupiają przed kamerą. W żaden sposób nie zastąpi to oczywiście wspólnych zabaw na dworze, jazdy na rowerze czy grania w piłkę, ale kiedy wszyscy siedzimy w domu, to dla niego najfajniejszy sposób na spotkanie się z kumplami. Oczywiście do pewnego wieku zostawienie dzieciaków na takim wideoczacie to pewne ryzyko, bo zamiast rozmawiać zaczną korzystać z filtrów na kamerkach - ale to też przecież fajna zabawa. Choć niekoniecznie produktywna.

Jak pracujesz z domu, to posprzątaj

Kto z osób pracujących w domu nigdy nie usłyszał tego tekstu - ręka do góry. Nigdy nie byłem fanem odkurzania. I pewnie nigdy nie będę. Jasne, tak jak wszyscy lubię mieć w domu czysto, ale wolę kiedy ktoś robi to za mnie. Nie, nie chodzi mi wcale o wręczaniu odkurzacza dziecku (choć jest to jakiś pomysł - szczególnie kiedy to super ważna misja mająca na celu ratowanie świata). W sytuacji ekstremalnej - bo taką można nazwać pracę z domu kiedy od rana do wieczora jest tam również dziecko - jeszcze lepiej niż zwykle sprawdza się inteligentny odkurzacz. Jak dołożycie do niego inteligentnego mopa, to już w ogóle macie wolne ręce, a i tak będzie czysto. Puszczacie któryś z modeli Roomba od iRobota, najlepiej w pokoju z którym akurat z dzieckiem nie przebywacie i czekacie chwilę aż automat sprzątnie okolicę, bo z robotem jak z człowiekiem – nikt nie lubi jak mu się patrzy na ręce. Wielka szkoda, że nie potrafi również odkładać zabawek na swoje miejsce - ale kto wie, może któregoś dnia iRobot opracuje takie rozwiązanie. Mocno trzymam za to kciuki - myślę, że sprzedaż by podskoczyła. Do tego po podłodze przejedzie robot mopujący Braava i macie posprzątane. Myślę, że tych kilkadziesiąt bonusowych minut, które zyskacie dzięki tego typu sprzętowi można śmiało spożytkować na wspólną zabawę. Tylko pamiętajcie, że oficjalnie pracujecie w domu 8 godzin i jedyna przerwa to ta obiadowa. Oficjalnie.

Mam też taką ciekawostkę dla rodziców młodszych dzieciaków, które jeszcze chłoną jak gąbka wszystko, co dzieje się naokoło. Gwarantuję Wam, że jeśli puścicie Roombę po domu, to maluch będzie za nią biegał - albo popatrzeć co robi i czy jeździ według tych samych schematów, jakie wybrałoby dziecko. Albo będzie sprawdzać czy robot dokładnie posprzątał pokój. Kiedyś to sprawdzałem, uwierzcie mi że działa. Gwarantuję Wam też, że przekazanie obowiązków nawigowania inteligentnym odkurzaczem dziecku to też fajna zabawa. Taka na przykład Roomba i7 bazuje na technologii Imprint Smart Mapping, dzięki któremu uczy się rozkładu pomieszczeń. Ale jednocześnie oddaje w ręce użytkownika kontrolę nad tym, które pomieszczenia mają zostać posprzątane we wskazanym czasie. Dajcie dziecku aplikację od Roomby, pozwólcie mu zaszaleć. Robot i tak sprzątnie co ma sprzątnąć, a maluch będzie miał frajdę, że zarządzał sprzętem.

Reklama

Inteligentny robot więc nie tylko kompan przy sprzątaniu, który wyręczy Was z obowiązku odkurzania, ale może się też okazać fajnym gadżetem, który zajmie dziecko w czasie, kiedy Wy musicie na przykład odpisać na maila czy skończyć tabelkę pracując na home office.

grafika: 1, 2

Reklama

Materiał powstał przy współpracy z iRobot.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama