Przygotowując się do premiery nowego serialu opartego o opowieści Stephena Kinga przejrzałem swoją kolekcję książek i oprzytomniałem - przecież klimat związany z tajemniczymi wydarzeniami już kiedyś mi się udzielił i warto byłoby do niego powrócić. I tak ponownie oglądam świetny serial "Haven".
Jak mogłem zapomnieć o tym serialu?! Przypominam o "Haven" w najlepszym momencie
Wczoraj przed południem gruchnęła informacja, że na początku sierpnia na HBO Go obejrzymy zupełnie nowy serial "Castle Rock". Produkcja Hulu jest dość nietypowa, ponieważ opiera się na zawartości kilku, a nie jednej książek Kinga. Punktem wspólnym jest tytułowe, fikcyjne miasteczko leżące w stanie Maine. Za serial odpowiada J. J. Abrams i już dziś mogę Wam powiedzieć, że naprawdę jest na co czekać. Ale po co bezczynnie odliczać do premiery, skoro w międzyczasie można spędzić czas na oglądaniu innego serialu, który wprowadzi Was w odpowiedni nastrój.
A mowa o "Haven" - serialu stacji SyFy, który był emitowany w latach 2010 - 2015. Powstało pięć sezonów i jest on luźną adaptacją książki "Colorado Kid". Twórcy pozwolili sobie na wiele swobody, uczynili "Haven" serialem typu procedurala (każdy odcinek poświęcony jest innej sprawie, ale w tle rozwijają się niektóre główne wątki). Trzeba zaznaczyć, że produkcja posiada wady i zalety wielu innych seriali, za którymi stoi stacja SyFy i rzeczywiście trzeba pogodzić z niektórymi budżetowymi rozwiązaniami, ale nie są to na tyle rażące w oczy rzeczy, żeby mogły zniechęcić do oglądania.
Dlaczego odkopałem takiego klasyka? Bo bez problemu obejrzycie wszystkie sezony w Showmax.
Jeśli lubicie małomiasteczkowy klimat i trudne do wyjaśnienia sprawy, to "Haven" będzie dla Was w sam raz. Główną bohaterką serialu jest Audrey Parker, którą sprowadza do miasteczka Haven jedna ze spraw - jako agentka FBI ma pomóc w wyjaśnieniu zagadki, ale - jak można się spodziewać - zostanie ona w Haven na znacznie dłużej. Okazuje się bowiem, że jej pojawienie się w miasteczku wcale nie jest dziełem przypadku, a noszone przez nią imię i nazwisko wcale nie muszą być prawdziwe. Gdy odkrywa, co rzeczywiście łączy ją z Haven, robi się naprawdę ciekawie.
Oczywiście, że "Haven" cierpi na wiele uproszczeń. Rozciągnięcie fabuły książki na 5 sezonów możliwe właśnie dzięki zabiegowi wprowadzania coraz to nowych spraw, które w większości są interesujące na tyle, że pragniemy poznać ich rozwiązanie. W tle przewijają się wątki romantyczne (norma), a od czasu do czasu otrzymujemy jakąś wzmiankę na temat przeszłości Audrey, jej rodziny, a także i innych mieszkańców Haven, którzy są bardziej złożonymi ludźmi niż nam się wydaje. Nie spodziewajcie się efektów na poziomie holywoodzkich blockbusterów - tutaj musimy pogodzić się z animacjami nieco niższych lotów, ale powiedziałbym nawet, że czase dodaje to serialowi uroku. Gdyby za "Haven" odpowiadało HBO, Netflix, Hulu czy AMC, to moglibyśmy oczekiwać znacznie więcej.
"Haven" jest dokładnie takie, jakie miało być. Siłą napędową są tajemnice i postacie, z którymi dość szybko można zacząć sympatyzować. Mamy do czynienia z dość stereotypowymi charakterami, ale raczej nikomu nie powinno to przeszkadzać - o wiele gorzej znosiłbym przekombinowaną fabułę i silenie się na oryginalność.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu