Nauka

Ten eksperyment pokazuje jak kosmos wpłynie na rozmnażanie ssaków

Marcin Hołowacz
Ten eksperyment pokazuje jak kosmos wpłynie na rozmnażanie ssaków
11

Jakiś czas temu Stephen Hawking ostrzegał, że ludzkość ma 100 lat na kolonizację innej planety, albo jej przyszłość stanie pod znakiem zapytania. No skoro tak, to trzeba brać się do roboty…

Kolonizacja kosmosu

Co będzie jedną z ważniejszych rzeczy w przypadku kolonizacji kosmosu branej na poważnie? Zapewne rozmnażanie się. Niezależnie od tego czy chcemy żeby nasza marsjańska kolonia ładnie się rozwijała i prosperowała, czy też zależy nam na opuszczeniu Układu Słonecznego, będzie trzeba zapewniać nowych ludzi na potrzeby misji.

Na Marsa można dosyłać posiłki z Ziemi, ale na pewno warto wspomóc ten proces poprzez narodziny pierwszych pełnoprawnych Marsjan. Co może być wtedy problemem? Przyszli rodzice najpierw będą narażeni na szkodliwe działanie promieniowania kosmicznego, a potem ewentualny płód musiałby się rozwinąć w marsjańskich warunkach, czyli na planecie, której grawitacja wynosi jedynie 38% ziemskiej grawitacji. Nie jest to san nieważkości, ale wciąż mamy do czynienia ze znacznie mniejszą siłą przyciągania niż miałoby to miejsce w domu, na Ziemi.

Naukowcy są zdania, że brak ziemskiej grawitacji może prowadzić do nieprawidłowego rozwoju zarodków ssaków. Jednak brakuje poważnych badań w tym zakresie. Dorit Donoviel, associate professor at the Center for Space Medicine at Baylor University udzieliła komentarza dla The Verge:

Nikt nie zaszedł w ciążę w kosmosie i nie urodził później dziecka. Idealną sytuacją byłoby naprawdę wysłać myszy w kosmos, po to żeby mogły ze sobą spółkować, a następnie urodzić małe, jednak nawet nie wiem czy spółkowanie w stanie nieważkości byłoby dla nich osiągalne.

Tak samo nie wiadomo jak dokładnie przebiegałby rozwój zarodków znajdujących się w środowisku o sile przyciągania 38% ziemskiej grawitacji. Raczej nie pozostałoby to dla nich obojętne.

Nasienie myszy w kosmosie

Na szczęście mamy trochę wiedzy w tych tematach. W 2013 roku Teruhiko Wakayama z University of Yamanashi w Japonii, pobrał spermę od 12 myszy, zamroził ja i wysłał na Międzynarodową Stację Kosmiczną na 9 miesięcy. Przez cały czas nasienie było przetrzymywane w temperaturze -95 stopni Celsjusza, a potem wróciło bezpiecznie na Ziemię. Wakayama przeanalizował DNA i dostrzegł drobne uszkodzenia, jednak nie wpłynęło to na powodzenie zapłodnienia in vitro samicy myszy, która wydała na świat zdrowe potomstwo.

Wniosek? Podwyższone dawki promieniowania kosmicznego (nawet 100 razy większe niż na Ziemi) nie wpływają na możliwość wykorzystywania nasienia do rozmnażania i vitro… to już coś! Jednak zdrowa samica myszy przebywająca na Ziemi, mogła dosłownie rozpocząć proces naprawy uszkodzeń DNA po tym jak została zapłodniona: „samica naprawia bałagan ze strony samca” mówi Andrew Wyrobek z Lawrence Berkeley National Laboratory in California.

Zespół Wakayamy otrzymał już zgodę na to, żeby wysłać na ISS zamrożone zarodki myszy. Następnie powrócą na Ziemię i zostaną wszczepione samicy myszy w celu sprawdzenia czy będzie z tego zupełnie zdrowe potomstwo.

Powoli nasza wiedza na temat rozmnażania w warunkach kosmicznych rośnie

Jak widać powoli, ale jednak naukowcy poszerzają swoją wiedzę na temat rozmnażania w warunkach kosmicznych. Temat może się wydawać dziwny, jednak nie zmienia to faktu, że będzie kluczowy dla przyszłej kolonizacji kosmosu.

Źródło 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu