Felietony

Jak bardzo idiotoodporny jest Linux? Cz. 3: Linux wydajniejszy niż Windows?

Krzysztof Rojek
Jak bardzo idiotoodporny jest Linux? Cz. 3: Linux wydajniejszy niż Windows?
Reklama

Linux a Windows to dwa różne światy, jednak przesiadka na tego pierwszego ma swoje korzyści. Jedną z nich jest fakt, że komputer znacznie przyspiesza.

Jak pewnie wiecie, od jakiegoś czasu używam laptopa z Linuxem zamiast Windowsa i dokumentuję swoje spostrzeżenia poczynione z perspektywy nowego użytkownika, próbując odpowiedzieć sobie na pytanie, czy osoba nie mająca dużej znajomości tego, jak działa Linux od środka będzie w stanie z powodzeniem używać komputera na co dzień. Do tej pory pojawiły się już dwa teksty z tego cyklu - zapraszam do lektury zarówno ich, a także (a może - przede wszystkim) komentarzy pod nimi, ponieważ temat przyciągnął wiele osób które po prostu znają się na tej rodzinie systemów operacyjnych i dzielą się tam swoją wiedzą i spostrzeżeniami.

Reklama

Jak bardzo idiotoodporny jest Linux? Cz. 1: wybór i instalacja systemu

Jak bardzo idiotoodporny jest Linux? Cz. 2: instalacja podstawowych programów

Teraz przyszedł czas na trzecią część, w której chciałem sprawdzić pewien popularny pogląd, a mianowicie - czy Linux rzeczywiście przyspiesza pracę starszych komputerów?

W dużym skrócie - tak. I to o sporo

Niestety, nie mam dokładnych pomiarów jeżeli chodzi o takie aspekty jak czas włączenia i wybudzenia komputera ze stanu uśpienia, ponieważ zaczynając przygodę z Linuxem byłem przygotowany na to, że odbije się od ściany i że mój "eksperyment" potrwa zaledwie kilka dni. Tymczasem od momentu w którym zainstalowałem ten system mija już praktycznie trzeci miesiąc, a ja nie za bardzo mam zamiar wracać na moim laptopie do Windowsa. Dlaczego? Przede wszystkim - na ElementaryOS komputer nie tylko włącza się i wybudza zauważalnie szybciej, ale też - dłużej trzyma na baterii.

 

Linux jest po prostu lżejszym systemem operacyjnym, więc dla takiego procesora, jaki mam w tym laptopie (Intel M-5Y51) jest to po prostu wybawienie. Przypominam - te procesory debiutowały za czasów Windowsa 7 i zdecydowanie nie były przygotowane na pracę na 10. Chociaż oczywiście dawał on sobie radę, to pod ElementaryOS wszystko działa zwyczajnie sprawniej. Do tego stopnia, że na tym komputerze można nawet grać.

Tak - w grach widać dużą różnicę pomiędzy Linuxem a Windowsem

Jedną z gier, w którą pogrywamy ze znajomymi najczęściej jest Minecraft. W okolicach 2020 roku zabrałem mojego laptopa na urlop i pewnego wieczoru zdecydowałem, że w sumie fajnie byłoby wejść na nasz serwer. Powiedzieć, że doświadczenie z grą było mniej niż przyjemne, to nic nie powiedzieć. Wszystkie detale musiały zostać skręcone do minimum (cienie, światła, efekty cząsteczkowe etc.) a do tego obszar renderowania ustawiony praktycznie wyłącznie na chunk w którym się aktualnie znajduje gracz. Nawet to nie sprawiło jednak, że gra dobiła do 30 fps i znacznie bliżej było jej do 15. Owszem, mogłem zainstalować optifine, ale stwierdziłem, że na jedną sesję gry raczej zwyczajnie nie chce mi się w to bawić.

Reklama

Dlatego też instalując Minecrafta pod Linusem (btw - z tym nie było żadnego problemu) miałem mieszane odczucia odnośnie tego, czy ta operacja przyniesie jakieś lepsze rezultaty. Tymczasem gra po uruchomieniu... po prostu działała płynnie. Okazjonalne dropy klatek zmieniłem ustawiając tryb grafiki z "normal" na "fast" i... tyle. Na małym ekranie laptopa akurat ta zmiana nie wprowadziła żadnej widocznej różnicy. Jeżeli więc chodzi o wydajność, to myślę że Minecraft bardzo dobrze unaocznił mi jak dużo potrafi zmienić fakt, iż Linux nie jest tak zasobożerny i dzięki temu komputer może oddelegować znacznie większą moc obliczeniową do programów, które uruchamia.

Oprócz tego - Linux pozwolił, by laptop stał się w końcu mobilną stacją roboczą

Jeżeli ktoś interesuje się muzyką, zapewne wie, jakim błogosławieństwem jest posiadanie interfejsu gitarowego. Dzięki niemu i odpowiedniemu oprogramowaniu można szybko podłączyć gitarę do komputera i korzystać z wielu różnych konfiguracji wirtualnych wzmacniaczy, kolumn, efektów i wszelkiej maści presetów. Jednak do tej pory przetwarzanie dźwięku w czasie rzeczywistym było dla mojego laptopa zbyt dużym wyzwaniem. Niezależnie jakie ustawiłem próbkowanie, opóźnienie było zwyczajnie zbyt duże, by komfortowo ćwiczyć.

Reklama

Przez długi czas zastanawiałem się, czy uda mi się uruchomić w ogóle mój program - ToneLib Studio GFX - na tym laptopie i czy wykryje ono mój interfejs. W końcu na Windowsie potrzebne są do tego dodatkowe sterowniki (ASIO4ALL), których na systemy Linuxowe brakuje. Jak się okazało - te nie są jednak potrzebne, ponieważ ElementaryOS wykrył interfejs natywnie, a dzięki temu, że ToneLib można ze strony producenta pobrać w pliku .deb, ustawienie wszystkiego zajęło mniej niż minutę. Co więcej, dzięki temu ze i w tym wypadku komputer może przekazać na przeprocesowanie sygnału więcej zasobów, nie musiałem nic zmieniać i kombinować z próbkowaniem - od samego początku wszystko działało bez opóźnień.

Oczywiście - te dwa przykłady niczego nie dowodzą, ale w moim konkretnym przypadku mocno obrazują różnicę w szybkości działania sprzętu pod Windowsem i Linuxem. Nie tylko korzysta się z niego komfortowo, ale też - może on robić zwyczajnie więcej rzeczy niż w przypadku, gdy był na nim zainstalowany system Microsoftu. Dlatego też wątpię, bym w najbliższym czasie robił zmianę "z powrotem" i raczej Linux pozostanie na tym komputerze prawdopodobnie już do końca jego dni.

A jak wyglądała wasza przygoda z Linuxem pod kątem wzrostu wydajności komputera? :)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama